Minęło 20 lat od bestialskiego morderstwa notariuszki

Redakcja eFO  |   Fakty  |   23 września 2022 14:16
Udostępnij

W piątek mija dokładnie 20 lat od bestialskiego morderstwa Janiny Rembiesy, oświęcimskiej notariuszki. Zabiło ją trzech młodych chłopców.

Tą zbrodnią żył cały Oświęcim i okolice. Po pierwsze ze względu na jego ofiarę – 46-letnią wówczas Janinę Rembiesę, mieszkającą w podoświęcimskich Babicach. Nikt nie mógł uwierzyć, że notariuszka ciesząca się wielkim szacunkiem straciła życie i to w taki sposób. Ludzie nie rozumieli, dlaczego ktoś zabił kryształowego, jak mówili, człowieka. Niektórzy nie wierzyli też, że okrutną zbrodnie popełnili trzej młodzi ludzie, w tym dwaj babiczanie, z których jeden był sąsiadem kobiety.

Po drugie, mieszkańców zszokowały niskie pobudki, dla których trójka kolegów pozbawiła Janinę Rembiesa życia, a także zniszczyła życie jej rodzinie i przyjaciołom. Chodziło o 25 tysięcy złotych wypłaconych z kont ofiary przy pomocy jej kart płatniczych.

Zaginięcie czy porwanie?

Gdy 23 września 2002 roku znana i ceniona notariuszka nie przyszła na umówione wcześniej bardzo ważne spotykanie służbowe, rodzina powiadomiła policję. Kryminalni z Komendy Powiatowej Policji w Oświęcimiu początkowo zakładali zaginięcie lub uprowadzenie kobiety. Nie wykluczali jednak najgorszego.

Policjanci ustalili wówczas, że w niedzielę 22 września Janina Rembiesa odwiedziła w niedzielę wieczorem swoich znajomych w Kętach. Wyjechała od nich swoją alfą romeo około godziny 21. Od tamtej pory nikt nie widział ani notariuszki, ani jej samochodu.

We wtorek 24 września blisko setka strażaków, policjantów i strażników miejskich przeszukiwała 20-kilometrowy odcinek linii brzegowej rzeki Soły od Oświęcimia do Kęt i obszar od Babic, w których mieszka notariuszka do Wisły. Akcja poszukiwawcza nie przyniosła rezultatów. W akcję poszukiwawczą zaangażował się Krzysztof Rutkowski, który wtedy jeszcze był detektywem.

Paweł, Przemek i Dawid

19-letni w 2002 roku Paweł W. mieszkał w domu obok Janiny Rembiesy. Jego rodzina była zaprzyjaźniona z notariuszką. Odwiedzali się wzajemnie, pilnowali sobie domów. Kobieta nawet trochę mu matkowała.

Dom rodzinny 20-letniego Przemysława M. znajdował się kilka przecznic dalej. Chłopak był powszechnie lubiany w Babicach. Grzeczny, ułożony, jak mówili 20 lat temu babiczanie.

23-letni Dawid S. był spoza Babic, mieszkał w Brzezince. Mówili o nim – normalny chłopak.

Cała trójka zżyła się ze sobą całkiem niedługo przed zbrodnią.

W tym domu w Babicach mieszkała Janina Rembiesa. Fot. Paweł Wodniak

Porwanie i zabójstwo

Wszystko dokładnie zaplanowali. Wynajęli garaż, wygłuszyli jego drzwi styropianem, obserwowali kobietę. Poznali jej zwyczaje. Wiedzieli, kiedy zwykle wraca do domu i gdzie zostawia samochód zanim wjedzie do garażu. Postanowili działać…

Notariuszka wróciła z Kęt od swoich znajomych około godz. 22. Kiedy przed domem wysiadła z samochodu złoczyńcy ją napadli. Następnie przewieźli do garażu nieopodal cmentarza komunalnego w Oświęcimiu. Zabrali jej karty bankomatowe. Torturowali kobietę, by wydobyć od niej kody PIN, wstrzykiwali jej w żyły alkohol. Janina Rembiesa uległa oprawcom. Nie jest wykluczone, że rozpoznała po głosie jednego z nich, swojego sąsiada Pawła W.

Niedługo później bandyci odwiedzili kilka bankomatów, z których wyjęli w sumie 25 tysięcy złotych. Po powrocie do garażu, jeszcze tej samej nocy, udusili swoją ofiarę. Jej ciało wrzucili do dołu wykopanego w garażowym kanale i przysypali wapnem oraz ziemią. Samochód notariuszki postawili nad przygotowanym przez siebie grobem.

Mordercy

Po kilku dniach żmudnej pracy oświęcimscy policjanci zatrzymali Pawła W. i Przemysława M. Pawła zidentyfikowali dzięki fotografii pochodzącej z kamery bankomatu. Na zdjęciu rozpoznały go siostra i matka.

23-letniego Dawida S., który zdążył opuścić Polskę odnalazł w czeskim Cieszynie detektyw Krzysztof Rutkowski. To zatrzymanie było dość kontrowersyjne, gdyż Rutkowski, będący wtedy posłem, wykorzystał swój paszport dyplomatyczny.

Podejrzanym prokurator przedstawił zarzut popełnienia zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Tylko Paweł W. i Przemysław M. przyznali się do zarzucanego im czynu. Sąd postanowił ich aresztować i przedłużał areszt aż do ogłoszenia wyroku.

Sąd Okręgowy w Krakowie uznał, że oskarżeni są winni morderstwa. Każdego z nich skazał na karę 25 lat więzienia z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie po 15 latach.

Wciąż w więzieniu

„Skazany Paweł W. starał się czterokrotnie o warunkowe zwolnienie. Wszystkie sprawy zostały rozpoznane negatywnie. Skazany Dawid S. starał się trzykrotnie o warunkowe zwolnienie. Wszystkie sprawy zostały rozpoznane negatywnie. Skazany Przemysław M. starał się czterokrotnie o warunkowe zwolnienie. Trzy sprawy zostały rozpoznane negatywnie. Czwarta sprawa jest w toku” – powiadomiła Fakty Oświęcim sędzia Beata Górszczyk, rzecznik prasowy do spraw karnych Sądu Okręgowego w Krakowie.

Bez warunkowego zwolnienia Paweł W. opuści więzienie 20 września 2027 roku. Będzie miał wówczas 44 lata. Przemysław M. wyjdzie na wolność 22 września 2027 roku. Będzie miał 45 lat. Dawid S. przekroczy bramę zakładu karnego 24 września 2027 roku. Będzie miał 48 lat.

Mówi Bożena Ubik-Wróbel, przyjaciółka Janiny Rembiesy

„Po 20 latach dalej brakuje mi jej bardzo, jej mądrych rad. Nie umiem pogodzić się z tym, że tak dobrego człowieka, chcącego naprawdę czynić dobro dookoła nie czekając na żadne gratyfikacje, zamordowali młodzi ludzie. Jednemu z nich pomagała od dzieciństwa. Uważała, że Babice to najbezpieczniejsza miejscowość na świecie i tam się nigdy nic nie może złego zdarzyć. Nagle jest potraktowana tak okrutnie. Do tej pory my, przyjaciele, spotykając się wielokrotnie z okazji urodzin, imienin, jak i niestety rocznicy śmierci, opowiadamy o niej i wydaje się nam, że ona z nami jest i, że za chwilę przyjdzie, uśmiechnie się, popatrzy z tym mądrym spokojem i nagle się okaże, ze wszystko jest proste. Potrafiła swój czas poświęcić każdemu, kto potrzebował, zapominając o sobie.

Bożena Ubik-Wróbel, przyjaciółka Janiny Rembiesy. Fot. Paweł Wodniak

Dawała pieniądze na oddział (dziecięcy Szpitala Powiatowego w Oświęcimiu – przyp. red.), ale nie chciała tych swoich darowizn upubliczniać. Broń Boże nie chciała podawać nazwiska. Najważniejsze było, żeby ten oddział działał. Dobro dzieci leczonych na nim było dla niej bardzo ważne, a możliwość zakupienia sprzętu było najważniejsze. Założenie Fundacji Janiny Rembiesy „O uśmiech dziecka” jest kontynuacją tego, co robiła. Zawsze podkreślam, że to nie jest moja fundacja, ale mojej przyjaciółki. To ona czuwa, żeby ta fundacja jednak miała pieniądze i mogła dalej pomagać temu oddziałowi. I mam nadzieję, że w jej imieniu uda się nam zrobić wiele dobrego dla tego oddziału.

Po prostu jest nam jej strasznie, strasznie brak. Ten czas nie zabliźnił ran. Wspomnienie tego, co ci zboczeni młodzi ludzie potrafili zrobić dla pieniędzy, jest po prostu dla mnie niezrozumiałe.

Czy wyrok uznaje pani za sprawiedliwy?

Oczywiście, że nie. Nie! Zwłaszcza, że sędzia uważała, że to nie było (morderstwo – przyp. red.) ze szczególnym okrucieństwem. Uważała, że to są młodzi ludzie, którzy do te pory mieli czystą kartę, tylko zapomniała o rzeczy strasznej, czyli o tym, jak się zachowywali przed zamordowaniem. To jeszcze mało tego. Oni jeszcze planowali śmierć co najmniej dwóch osób. Więc nie byli to zwykli młodzi ludzie, którym nagle coś odbiło. Ci ludzie planowali to wszystko z zimną krwią. I oni powinni dostać dożywocie”.

Janina Rembiesa

Janina Rembiesa urodziła się w czerwcu 1956 roku w Babicach. Była absolwentką miejscowej szkoły podstawowej i Liceum Ogólnokształcącego im. Stanisława Konarskiego w Oświęcimiu. Studia prawnicze ukończyła na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Pracowała jako radca prawny w wielu firmach m. in. w Przedsiębiorstwie Handlu Spożywczego w Oświęcimiu i Zakładach Metali Lekkich w Kętach. Kancelarię notarialną założyła siedem lat przed śmiercią. Spoczęła na cmentarzu parafialnym w Oświęcimiu.

Fundacja

Założona przez Bożenę Ubik-Wróbel Fundacja „O uśmiech dziecka”, której patronuje Janina Rembiesa, cały czas zbiera pieniądze na potrzeby oddziału dziecięcego Szpitala Powiatowego w Oświęcimiu. Informacje o tym, jak można wesprzeć fundację, znajdują się na jej stronie internetowej.

Kalendarium wydarzeń

22 września – Janina Rembiesa wyjechała do swoich znajomych do Kęt. Około godziny 21 postanowiła wrócić do domu. Przed swoim domem w Babicach została napadnięta i uprowadzona. Bandyci przewieźli ją do garażu nieopodal cmentarza komunalnego. Tam zabrali jej karty bankomatowe i torturowali kobietę, by wydobyć od niej kody PIN. Kradną z kont swojej ofiary 25 tysięcy złotych.

23 września – Prawdopodobnie tego dnia w nocy Janina Rembiesa została zamordowana. Nikt o tym wówczas jeszcze nie wie. Jej ciało mordercy zakopali w kanale garażu przysypując wapnem i ziemią. Notariuszka nie pojawia się na bardzo ważnym, umówionym spotkaniu z klientami. Wzbudza to podejrzenia rodziny, która zgłasza na policji zaginięcie kobiety. Rozpoczynają się poszukiwania.

24 września – Rozpoczyna się dokładna penetracja terenu pomiędzy Kętami a Oświęcimiem i Babicami a Bieruniem. Bierze w nich udział blisko 100 strażaków, policjantów i strażników miejskich. Poszukiwania rozpoczynają także babiczanie. Jest wśród nich, jak się później okazało, jeden z podejrzanych o zamordowanie kobiety.

25 września – Nadal nie wiadomo, co się stało z Janiną Rembiesą. Rodzina i znajomi żyją nadzieją, że Jania jest cała i zdrowa.

26 września – Policja zatrzymuje sąsiada notariuszki 19-letniego Pawła W. Podejrzewa, że jest zamieszany w zniknięcie kobiety.

26 września – Stróże prawa dokonują zatrzymania kolegi 19-latka, 20-letniego Przemysława M., także z Babic.

28/29 września – Zatrzymani wskazują miejsce ukrycia ciała kobiety i jej samochodu. Przyznają się do popełnienia morderstwa. Policjanci, którzy przybywają na miejsce zbrodni dokonują makabrycznego odkrycia. Pojawia się informacja o trzecim zbrodniarzu.

30 września – Detektyw Krzysztof Rutkowski znajduje w Czeskim Cieszynie 23-letniego Dawida S., trzeciego prawdopodobnego zabójcę. Przekazuje go straży granicznej, a ta oddaje go w ręce policji. Dawid nie przyznaje się do zarzucanego mu czynu.