(Nie) miłosierny interes

Kamil Szyjka  |   Publicystyka  |   16 listopada 2012 16:52
Udostępnij


Zakończyła się peregrynacja kopii obrazu Jezusa Miłosiernego w parafiach gminy Chełmek. Tradycyjnie tam, gdzie pojawiają się pozytywne emocje, pojawiają się również osoby, które chcą na tym zarobić. Bez tego nie obeszło się również podczas owej peregrynacji obrazu. Jak się okazuje, zarobić można na wszystkim, nawet na Tym, który powypędzał kupców ze świątyni. Wchodzę spokojnie do jednego z kościołów i z każdej strony widzę błyski fleszy. Myślę – cóż, pewnie robią jakąś dokumentację dla parafii. Dlaczego nie, warto uwiecznić takiego wydarzenia dla przyszłych pokoleń.

Podczas mszy świętej zastanowiło mnie jednak fotografowanie i nagrywanie na kamerę prawie każdej osoby, która modliła się w kościele (kościoły były tak pełne, że na pewno nie udałoby się wszystkim zrobić zdjęcia), i to w chwilach, które w mojej opinii są bardzo prywatne, jak chociażby modlitwa w skupieniu.

Jakież było moje zaskoczenie, kiedy po skończonej mszy wychodząc z kościoła zobaczyłem tabliczkę, która informowała o sprzedaży płyt z nagraniem peregrynacji w danej parafii. Wśród szczegółów znalazły się takie elementy, jak: powitanie obrazu, każde nabożeństwo oraz pożegnanie obrazu, uwaga, Najświętszej Maryi Panny. Toż to cud niemniejszy niż w Kanie Galilejskiej. Wchodzi obraz Jezusa, wychodzi Maryi. I to wszystko na jednej płycie!

Idę dalej, a tu istny stragan. Podchodzę bliżej, patrzę, a tam w sprzedaży zdjęcia, które dopiero co zostały zrobione. Trzeba przyznać, że firma szybsza niż sam Schumacher. Trochę dalej kolejny stragan, na którym kupić można obrazy między innymi Jana Pawła II wraz chyba ze wszystkimi świętymi: a to z Panem Jezusem, a to z siostrą Faustyną, do wyboru do koloru.

Z całej sytuacji można się śmiać, można krytykować. Jednak mi jest po prostu przykro, że z ważnego dla niektórych wydarzenia zrobiono okazję do kolejnego zarobku. Wspaniałym pomysłem  jest peregrynacja kopii obrazu Miłosiernego Jezusa. To, ile dobra sam obraz wyrządził jest nie do ocenienia. Wielu osobom samo patrzenie na ten wizerunek przynosi ulgę w cierpieniu czy we wszelakich problemach. I to jest wspaniałe.

Łatwo jest kogoś krytykować za jego wiarę, trudniej zrozumieć, że każdy ma prawo do swoich własnych przekonań religijnych i szukać pociechy chociażby w modlitwie przed obrazem. Jednak wydaje mi się niewskazane, aby na tym czerpać w taki sposób korzyści.

Kto czytał ewangelię ten wie, że Jezus potępiał robienie targowiska ze świątyni. Ciekawe co byłoby, gdyby ten sam Jezus pojawił się w tych kościołach nie na obrazie, ale w rzeczywistości i zobaczył na biznes, ukręcony przy jego wizerunku. Czy powtórzyłaby się sytuacja sprzed dwóch tysięcy lat?

Komentarze
  • 18 listopada 2012 11:10

    Anonim

    U nas – Graboszyce , niestety było tak samo !!!
    Smutne to bardzo, nie wspominając o irytacji jaka mnie wtedy ogarnęła. Nie taki miał być sens „podróży Jezusa”.
    Nie rozumiem tylko dlaczego księża pozwolili zrobić z tego taką szopkę?


Redakcja portalu zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu artykułu, wpisu, obiektu. Informujemy, że oprogramowanie rejestruje dane osoby komentującej (IP, czas), które na wniosek prokuratury, sądu lub policji mogą zostać przekazane celem ścigania sprawców czynów sprzecznych z prawem.

Więcej informacji w regulaminie komentarzy.