Z ZIEMI WŁOSKIEJ… Wolontariat codziennym wsparciem w potrzebie

Paweł Wodniak  |   Publicystyka  |   16 września 2011 18:05
Udostępnij

Ludzie zawsze potrzebowali pomocy bliźniego, ale dziś ta pomoc jest szczególnie cenna ze względu na wielorakie i zróżnicowane formy biedy i wykluczenia społecznego. Jedną z podstawowych form pomocy bliźniemu będącemu w potrzebie jest we współczesnym świecie wolontariat. Dlatego cenną inicjatywą jest ogłoszenie przez Unię Europejską obecnego roku 2011 Rokiem Wolontariatu.

Wolontariat należy bowiem promować, bo z jednej strony prowadzi on do konkretnego wsparcia bliźniego, a z drugiej jest on szkołą wzrastania w człowieczeństwie i domem bogatego życia tymże człowieczeństwem. Natomiast w kontekście Wielkiego Postu należy zauważyć, że wolontariat jest jednym z istotnych wyrazów jałmużny wobec bliźniego.

Postawę wolontariacką obrazuje najlepiej osoba Dobrego Samarytanina, którą przedstawił Jezus w Ewangelii wg św. Łukasza (10, 25-37). Biblijny Samarytanin spotyka ciężko rannego człowieka i bezinteresownie otacza go opieką. Okazuje poszkodowanemu pełne wsparcie zgodne ze swoimi możliwościami. Ponieważ sam musi wypełnić swoje obowiązki i jechać dalej, dlatego zleca opiekę nad rannym odpowiednim służbom. Ale zarazem wykorzystuje posiadane dobra celem zabezpiecza rannego we wszystko, co jest mu potrzebne do pełnego powrotu do zdrowia. Swoje opowiadanie Pan Jezus kończy radą: „Idź i ty czyń podobnie”. Od tego czasu bezinteresowną pomoc bliźniemu określamy właśnie jako pomoc samarytańską.

Współczesne Włochy są miejscem, gdzie jak na całym świecie nie brakuje biedy. Niemniej jednak dodatkową specyfiką tego kraju, a zwłaszcza jego bogatszej północy, jest duża grupa biednych emigrantów. Emigranci ci, szukając lepszego życia w obcym dla nich kraju, często nie znają w ogóle języka włoskiego lub znają go bardzo słabo. Dodatkowo część emigrantów przebywa tutaj nielegalnie, co powoduje wielorakie fundamentalne problemy życiowe, jak np. dostęp do mieszkania czy świadczeń medycznych.

W największym stopniu dotyczy to oczywiście rodzin posiadających dzieci oraz osób poszkodowanych przez los – chorych lub niepełnosprawnych. Innym problemem północnej Italii jest starzenie się społeczeństwa oraz fakt przyjeżdżania tutaj rodaków z biedniejszego południa kraju, którzy często szukają na północy pracy i lepszych perspektyw życiowych.

Wymienionym problemom życiowym starają się zapobiegać społecznicy, zwłaszcza związani z Kościołem katolickim. Wzorcową grupę takich „współczesnych samarytan” spotkałem w mieście Sesto San Giovanni, leżącym na północnych obrzeżach Mediolanu. Sesto można porównać do krakowskiej Nowej Huty. To robotnicze miasto liczy ponad 80 tys. mieszkańców. Wygląda ono i funkcjonuje w dużej części jak Nowa Huta i ma wiele podobnych problemów. Po części podobne jest także do miejscowości polskiego Śląska, bowiem jego zabudowa miejska łączy się ściśle z zabudową sąsiednich miast i miasteczek –  oprócz oczywiście Mediolanu są to takie miasta jak Monza, Cinisello Balsamo, Cologno Monzese oraz mniejsze Brugherio i Bresso.

Inspiracją do powstania poznanego przeze mnie „Salezjańskiego Wolontariatu Caritas” („Volontariato Caritas Salesiani”) był apel ówczesnego arcybiskupa Mediolanu, kard. Carlo Maria Martini. Na początku roku pastoralnego 1985/86 arcybiskup wezwał wierzących, aby odpowiadając na nową sytuację społeczną poszukiwali nowych rozwiązań w dziele pomocy bliźniemu. W swoim liście kardynał zwracał uwagę m.in. na to, że „żadna osoba nie jest kimś obcym lub kimś do tolerowania, ale każdy mężczyzna i każda kobieta jest bratem lub siostrą do kochania. Wszyscy jesteśmy dziećmi tego samego Boga i braćmi lub siostrami Chrystusa; również wtedy, kiedy pochodzimy z różnych krajów i z różnych religii”.

Na wezwanie arcybiskupa odpowiedziała również grupa 15 wolontariuszy z salezjańskiej parafii NMP Wspomożenia Wiernych. W 1985 r. z pomocą księży pracujących w parafii powołali oni do życia stowarzyszenie „Salezjański Wolontariat Caritas”. Prezydentem stowarzyszenia został Gianfranco De Nicolo’, a wiceprezydentem Zita Berto, którzy pełnią do dziś swoje funkcje. Wolontariusze zaczęli od wsparcia osób starszych.

Potem przeszli do pomocy narkomanom i ich rodzinom, a następnie emigrantom. Stopniowo otwierali i rozwijali nowe specjalizacje – najpierw było Centrum Rozmowy połączone z Telefonem Zaufania, potem otworzyli Ambulatorium medyczne, a następnie zaczęli rozwijać Transport osób, itd. Oczywiście każdą z propozycji, jeżeli jest taka potrzeba, starają się rozwijać dalej. I tak oto, po 26 latach posługi potrzebującym, ok. 150 wolontariuszy prowadzi osiem zasadniczych działań: Centrum Rozmowy, Poradnictwo socjalne, Ruch dla życia, Bank Żywności, Ambulatorium medyczne i pielęgniarskie, Transport Osób, Kursy języka włoskiego oraz Spotkania Kulturalne.

Centrum Rozmowy z telefonem kontaktowym, pełniącym zarazem funkcję telefonu zaufania, jest miejscem nawiązania kontaktu z osobą potrzebującą oraz skierowania jej do skorzystania z odpowiedniej pomocy. Korzystający z dalszej pomocy Wolontariatu wypełniają formularz zgłoszeniowy, podając podstawowe dane, a w zamian za to dostają legitymację, która uprawnia ich do korzystania z oferty Wolontariatu.

Jeżeli chcą korzystać np. z paczek żywnościowych, podają również wielkość swojej rodziny i jej sytuację życiową. Wielką pomocą w korzystaniu przez wiele osób z różnych propozycji Wolontariatu są zatem odpowiednie formularze komputerowe. Stworzył je i dba o nie dalej Renato Perrone. Celem zobrazowania działalności Centrum Rozmowy warto „rzucić okiem” na dane z 2009 roku. Wtedy to z rozmów skorzystało 2.125 osoby (31 procent Włochów i 69 procent obcokrajowców), którym udzielono prawie 13.000 porad.

Poradnictwo socjalne jest rodzajem poradni rodzinnej. Pomaga w rozwiązywaniu problemów osobistych poprzez rozmowę z wolontariuszami. Gdy sytuacja jest bardziej skomplikowana, do dyspozycji są wyspecjalizowani wolontariusze – np. psycholog, a od tego roku również prawnik. Dodatkowym polem działalności jest swoiste „pośrednictwo pracy”. Z jednej strony Wolontariat zbiera zapotrzebowanie od osób chcących wykonania dla nich jakiejś pracy – np. przypilnowania dziecka czy wymalowania mieszkania.

Z drugiej strony zapisują się w Wolontariacie osoby, głównie cudzoziemcy, którzy chcieliby wykonywać odpłatnie różne roboty. I wolontariusze pośredniczą w nawiązaniu kontaktu i zawarciu odpowiedniej umowy. W 2009 r. skorzystało z poradnictwa socjalnego 447 osoby, których średni wieku wynosiła 47 lat. Osoby te otrzymały wsparcie 984 razy. Ruch dla życia ma na celu objęcie szczególnym wsparciem matek z małymi dziećmi. Dysponuje swoim magazynem z rzeczami dla małych dzieci oraz kieruje matki z maleństwami do korzystania z pozostałych propozycji Wolontariatu.

W 2009 roku dzieło to objęło swą pomocą 426 osoby, a średnia wieku matek wyniosła 31 lat. Kolejnym dziełem prowadzonym przez Wolontariat jest Bank Żywności, który raz w tygodniu wydaje paczki żywnościowe potrzebującym rodzinom. Wydano 2.078 paczek 430 osobom, których średni wiek wynosił 41 lat. Oczywiści jeżeli przyjdzie osoba głodna, również w każdym innym dniu dostanie coś do zjedzenia

Z ambulatorium medycznego i pielęgniarskiego korzystają osoby pozbawione publicznych świadczeń medycznych, czyli głównie emigranci. Gabinet lekarski czynny jest przez 5 dni w tygodniu przez 2 godziny i przyjmuje zasadniczo 5 osób dziennie. Obsługuje go zespół 20 lekarzy z zakresu medycyny ogólnej, pediatrii, ginekologii oraz dermatologii. Jedną z nich jest lekarz Ada Ciccone, pediatra. Na moje pytanie o motywację podjęcia wolontariacko dodatkowej pracy odpowiedziała, że chce po prostu pomagać drugim. Lekarze mają do dyspozycji Magazyn leków Wolontariatu, z którego wydawane są pacjentom za darmo przepisane przez nich lekarstwa. Gabinet pielęgniarski jest również otwarty od poniedziałku do piątku, przez 5,5 h (z przerwą obiadową obowiązkową we Włoszech) i zaangażowanych jest w nim 20 pielęgniarek-wolontariuszek. Koordynacją całości pomocy medycznej zajmuje się Carla Reale.

Transport osób służy głównie do przewożenia osób niepełnosprawnych ruchowo i dlatego dysponuje czterema specjalnymi samochodami z podnośnikami do wózków dla niepełnosprawnych. Jest też jeden samochód przystosowany do przewozu osób pobudzonych psychicznie oraz dwa „normalne” samochody osobowe. Osoba potrzebująca transportu dzwoni do Wolontariatu i zamawia przejazd na konkretną godzinę.

Natomiast kierowcy-wolontariusze przewożą potrzebujących. Osoba korzystająca z transportu płaci „co łaska” na paliwo i ewentualne utrzymanie samochodu. Jednego popołudnia jako pomocnik kierowcy Wilmera Visentini’ego wziąłem udział w jednym z takich kursów. Przewieźliśmy z pracy do domu Annę, którą z rana Wilmer zawiózł do pracy. Ta poruszająca się na wózku inwalidzkim kobieta miałaby bez takiej pomocy ogromne trudności z dotarciem do pracy. Dlatego nie kryła swojej wdzięczności dla Wolontariatu. I tak w 2009 r. z transportu Wolontariatu skorzystało 245 osób, których średnia wieku wynosiła 73 lata. Samochody odbyły 3.896 wyjazdów przejeżdżając w sumie 59.246 km.

Ponieważ jedną z podstawowych umiejętności poradzenia sobie w życiu społecznym jest znajomość języka danego kraju, dlatego Wolontariat prowadzi kursy języków obcych dla obcokrajowców. Roczne kursy odbywają się wieczorami w ramach trzech grup. Natomiast nauka języka dla muzułmanek, z których większość jest matkami, ze względów kulturowych odbywa się przed południem. Matki mogą przychodzić na zajęcia z dziećmi, bowiem do opieki na maluchami są przygotowane wolontariuszki – „baby-sisters”.

I tak w 2009 roku na lekcje uczęszczały 93 osoby, które w ciągu 147 dni były na 528 lekcjach. Ponieważ osoby biedne mają ograniczony dostęp do kultury, a z drugiej strony kultura służy dobrze promocji dzieła pomocy bliźniemu, dlatego Wolontariat organizuje również bezpłatne Spotkania Kulturalne. W ramach tych spotkań odbywają koncerty muzyczne i wykłady poświęcone sprawom społecznym, w tym wolontariatowi. Ostatnią z takich imprez był koncert muzyki poważnej w wykonaniu Neverseen Orchestra zatytułowany „Młodzi muzycy na scenie”. Odbył się on w sobotę, 26 lutego tego roku.

Jak można się domyśleć z opisanych powyżej działań, „Salezjański Wolontariat Caritas” z roku na rok pomagał coraz większej grupie potrzebującej. Stało się tak dzięki temu, że wolontariusze pracowali w grupie kierując się takimi wartościami jak współpraca, wspólnota i kwalifikacje. Wolontariusze sukcesywnie rozpoznawali „znaki czasu” i dzięki temu trafnie odpowiadali na coraz to nowe wyzwania współczesności. Patrząc z boku można stwierdzić, że Wolontariat ten rozwiązuje obecnie praktycznie wszystkie najważniejsze potrzeby osób najbardziej potrzebujących zamieszkujących najbliższy rejon.

Działając konsekwentnie wolontariusze ci stali się wzorcowym centrum pomocy, do którego przychodzą po naukę wolontariusze z innych ośrodków. Jedną z takich praktykantek, którą spotkałem, była Federica Dito. I to właśnie jej pochwała salezjańskich wolontariuszy sprawiła, że spędziłem z nimi cały tydzień. Przyglądałem się ich codziennej pracy, a w konsekwencji napisałem tenże artykuł.

Kogo zainteresował opisany ośrodek zapraszam do wejścia na ich stronę internetową: www.volontariatassal.it. A my zakończymy obecny reportaż pięknym wierszem Nazima Hikmeta, który jest jednym z ulubionych wierszy wolontariuszy z Sesto San Giovanni. Wiersz ten pozwoliłem sobie dla Was, drodzy czytelnicy, przetłumaczyć:

Nie żyj na tej ziemi jak obcy lub jak turysta.
Żyj na tym świecie jak w domu twojego ojca:
Pamiętaj o ziarnie, ziemi, morzu,
ale przede wszystkim pamiętaj o człowieku.
Kochaj chmury, samochody, książki,
Ale przede wszystkim kochaj drugiego człowieka.
Odczuwaj smutek gałęzi, która schnie,
Gwiazdy, która gaśnie,
Zranionego zwierzęcia, które kona.
Ale przede wszystkim wczuj się w smutek i boleść bliźniego.
Tobie dają radość wszystkie dobra ziemi:
Tobie dają radość cień i światło,
Tobie dają radość cztery pory roku,
Ale przede wszystkim  pełnymi rękami daje tobie radość drugi człowiek.