Jak i na co liczy oświęcimski sanepid? – FELIETON

Paweł Wodniak  |   Fakty,Publicystyka  |   12 października 2020 12:17
Udostępnij

Do 4 września wszystko było w porządku. Od tamtej daty mieszkańcy nie otrzymują już kompletnych informacji o sytuacji epidemicznej w powiecie oświęcimskim.

Od 8 kwietnia, czyli od pierwszego przypadku COVID-19 w powiecie, oświęcimski sanepid praktycznie każdego dnia publikował kompletne informacje o zakażeniach, zgonach, ozdrowieńcach, osobach na kwarantannie, pacjentach aktywnie zakażonych z rozbiciem na poszczególne gminy powiatu.

Fakty Oświęcim przekazywały je przez długi czas w Raportach Dziennych, 4 lipca przeszliśmy na Raporty Tygodniowe. Dostarczycielem danych była cały czas Państwowa-Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Oświęcimiu, która z zadania przekazywania kompletnych informacji statystycznych spisywała się, moim zdaniem, doskonale.

7 września był pierwszym dniem, poza wcześniejszymi sobotami i niedzielami, kiedy dane epidemiczne sanepid zaczął zamieszczać ogólnie, dla całego powiatu, bez rozbicia na poszczególne gminy.

Tymczasem czytelnicy zaczęli dzwonić i pisać z pytaniami, dlaczego przestaliśmy przekazywać im informacje w taki sposób, jak ich do tego przyzwyczailiśmy. Padały nawet oskarżenia, że sanepid ma coś do ukrycia i zwerbował Fakty Oświęcim do współpracy w tym zakresie.

W ów pierwszy wrześniowy poniedziałek dowiedziałem się, że rzecznik sanepidu w Oświęcimiu przebywa na zwolnieniu chorobowym, więc próbowałem skontaktować się z Andrzejem Stasiukiem, dyrektorem PSSE w Oświęcimiu. Bezskutecznie. Dyrektor nie odbierał telefonu i nie oddzwonił.

Do 28 września sanepid publikował, z sobotnio-niedzielnymi przerwami, dane zbiorcze z całego powiatu. Dzień później pojawiła się informacja z rozbiciem na gminy tylko i wyłącznie danych o tzw. aktywnych przypadkach.

Właśnie wtedy ponownie próbowałem dodzwonić się do dyrektora Stasiuka. Wysłałem też wiadomość sms z prośbą o kontakt, podpisując się nazwiskiem i nazwa redakcji. Do dzisiaj pełniący publiczną funkcję za publiczne pieniądze urzędnik nie podjął kontaktu, podczas którego miałem zamiar upomnieć się o pełne dane dla opinii publicznej. Bo skoro np. w Olkuszu czy Wadowicach się da, to dlaczego nie da się w Oświęcimiu?

Od kilku dni wrasta liczba zakażonych i zmarłych, a czytelnicy znów pytają o pełne dane. Tych pewnie nadal nie będzie, skoro w oświęcimskim sanepidzie jest tylko jedna osoba, która potrafi liczyć i wypełniać tabelki, jednak wciąż przebywa na zwolnieniu chorobowym.

Choć w sumie jest pewne wyjście. Mam w szafce nowy, nieużywany kalkulator. Mogę go dyrektorowi Stasiukowi przekazać i zadeklarować, że nauczę jego obsługi. Mogę też pokazać, jak wyniki wyliczeń wpisać do tabelki. Oczywiście on-line, bo środki bezpieczeństwa zachowywać należy.