Ziobać, ziamknięte

Paweł Wodniak  |   Publicystyka  |   7 grudnia 2010 15:01
Udostępnij

Nasz świat staje się coraz bardziej komercyjny. Generalnie wśród celebrytów panuje opinia, że to źle i nie wdając się tu zbyt głęboko w szczegóły, ja się z tą opinią się zgadzam. Ostatnio miałem możliwość utwierdzenia się w tym przekonaniu, i to w miejscu, w którym niespecjalnie bym się tego spodziewał. Pod bramą wjazdową do Szkoły Podstawowej nr 9 w Oświęcimiu.

Było ładne sobotnie popołudnie, kiedy na teren szkoły próbowało się dostać dwóch kilkulatków z piłką. Niestety, próbując wejść na boisko przy wspomnianej szkole, „odbili się” od bramki i tylko tęsknym wzrokiem ogarniali pustą przestrzeń, którą nasi ojcowie budowali z myślą o fizycznym rozwoju młodzieży. Jeden do drugiego powiedział: „Ziobać, ziamknięte”. Chłopcy odeszli w kierunku blokowiska.

Ktoś, pewnie dyrekcja, wpadł na pomysł żeby szkołę na czas weekendu izolować. Zakładam, że inspiracją do takiego postępowania były tak zwane „względy bezpieczeństwa”. Czyli, teoretycznie na terenie szkoły miało nie być osób trzecich, pewnie pijących alkohol i zachowujących się głośno. Oczywiście skutek jest dokładnie odwrotny od zamierzonego.

Ci, którzy lubią na boisku wypić i tak z wejściem sobie poradzą, ale teraz, są dużo bezpieczniejsi, bo policja niekoniecznie chce pokonywać płot, żeby sprawdzić czy na terenie należącym do SP. 9 akurat nikogo nie ma. Absolutnie nie mogą się tam za to dostać nasze dzieci.

Konsekwencje takiego postępowania są oczywiste i jawią się w jak najczarniejszych barwach. Jednym nieprzemyślanym zarządzeniem, dyrekcja szkoły pozbawiła nas kolejnych Bońków, Szarmachów, Brożków czy Lewandowskich. Dostarcza nam za to kolejne tłumy uzależnionych od komputera mini cyborgów z wadą postawy i poważnymi ograniczeniami motorycznymi.

Oczywiście włodarze szkoły będą się bronić względami bezpieczeństwa, odpowiedzialności za to co dzieje się na ich terenie, etc. Jednakże przed tym wszystkim można się zabezpieczyć inaczej, trzeba tylko trochę chcieć i może mieć odrobinę wyobraźni.

Innym przykład na kompletny brak wyobraźni mieszkańców i zarządzających naszymi osiedlami, to kolejne słupki, które pojawiają się na naszych chodnikach a które w zamierzeniu twórców mają uniemożliwić poruszanie się po chodnikach samochodami. No i ograniczyli. Teraz nie ma najmniejszych szans żeby dojechać tam wozem straży pożarnej, pogotowia, policji, czy choćby samochodem przewożącym meble. Ale, nastroje lokalnych frustratów, którzy czuli się niedowartościowani, są teraz zdecydowanie lepsze. Zakładam, że zagrożenie dla życia, zdrowia i wygody innych mieszkańców ich osiedli, nie są dla nich problemem. Kto by się przejmował logiką?

I tak zżera nas komercja. Każdy myśli o swoim interesie mając za nic dobro innych. Potem to już chyba może tylko przyjść siedem plag…