Umieranie po polsku… Tekst (nieomal) science fiction

Paweł Wodniak  |   Publicystyka  |   23 listopada 2011 09:49
Udostępnij

Są takie sytuacje w naszym życiu, że postępowanie polityków nas brzydzi. Jest ich już coraz mniej, bo zdolności naszych „liderów” do przekraczania granic przyzwoitości przesuwają się coraz bardziej w stronę paranoi. Niemniej ciągle jeszcze zdarzają się sytuacje, że coś nas oburza. Ot na przykład wywalenie na zbity pysk z pracy człowieka chorującego na raka, który całe swoje życie poświęcił gminie.

Ta w finale jego egzystencji okazała mu pogardę, obłudę i bezwzględne okrucieństwo. A może nie tyle sama gmina, ile nią zarządzający i jego dwór.

To było nie do pojęcia. Jak można tak postąpić, i to jak wieść gminna niesie, w reakcji na „przestępstwo” posiadania własnego zdania przez syna bohatera tego felietonu? Gdzie są granice przyzwoitości? Jeśli bez zmrużenia oka, pozbawia się środków do życia człowieka, który… To z resztą nieistotne jakiego człowieka. Jak w ogóle można tak się zachować i to bez jakiejkolwiek przyczyny? Akurat w omawianym przypadku była cała masa innych możliwości. Zamiast zwalniać prezesa, do spółki można było dokooptować jeszcze dwóch członków zarządu i wobec niedyspozycji szefa, oddać im zarządzanie firmą. Tylko po co?

Przecież wygodniej było potraktować człowieka butem, i pokazać mu gdzie jego miejsce. Ostentacyjnie wykrzyczeć mu w wykrzywioną od bólu twarz, że jeśli jego „szczenię” ma czelność szczekać, to on pójdzie na bruk. Spółka nawet nie była obciążana jego pensją, bo dawno płacił ją ZUS. A takie drobnostki jak fakt, że „wychodził” parę milionów euro dla swojej spółki, dla zarządu gminy oczywiście nie miał znaczenia.

Jego poświęcenie, kompetencja, uczciwość i inne czysto ludzkie przymioty, które tworzyły absolutnie cudownego człowieka, umiejącego zachować twarz w dość wrednym światku polityki, również zostały zignorowane. Apogeum zjawiska dla którego trudno znaleźć określenie znajdujące się w kanonie słów dopuszczalnych wśród ludzi z elementarnymi zasadami kultury, był wpis na jednej ze stron internetowych,  informujący czytelników o tym, że bohatera naszej historii zwolniono z pracy na… prośbę jego rodziny. Ponoć po to, aby mógł się poświęcić leczeniu.

A może według tak skonstruowanego wzorca miłosierdzia należało zakupić choremu arszenik lub strychninę? Choć nie, bo to jednak byłaby zupełnie inna skala miłosierdzia. To byłoby na swój irracjonalny sposób, wobec tej chorej rzeczywistości, prawe i sprawiedliwe…

Może dla przykładu znajdziemy naszemu bohaterowie jakieś imię. Na przykład Janek, bo przecież imię to w Polsce popularne. I przyjmijmy, na potrzeby spontanicznej twórczości literackiej, że Janek nigdy nie istniał, a istota o której tu piszemy, to tylko taka lokalna wersja Pana Cogito. Możemy również przyjąć, że nigdy nie zdarzyła się sytuacja, w której podczas pogrzebu Janka zaproponowano „członkowi dworu” włodarza gminy zabranie głosu, a on się nie zgodził. I znów musimy przyjąć, że generalnie chyba miał rację, bo zawsze lepiej być tchórzem niż obłudnym, kłamliwym człowiekiem.

Janka już nie ma. Przed śmiercią, dla udramatyzowania opowieści możemy jeszcze przyjąć, że musiał się zetknąć z „atrakcyjnością” naszej służby zdrowia, co już samo w sobie może być doświadczeniem zabójczym. Niestety dosłownie.

Ciężko jest pisać teksty SF. Ciężko bo łzy spływają po policzku na samą myśl o tym, że rzeczywistość już dawno przegoniła świat Kafki a teraz wyciąga swoje macki jeszcze dalej. Wchodzą w przestrzenie zarezerwowane kiedyś dla pozbawionych skrupułów przestępców, dla których słowo „bliźni” było czymś pustym, nie mającym żadnej twarzy. A może to jest tak, że czas w którym miały miejsce opisane tu przypadki, to moment, w którym najgorsze męty znalazły się na najwyższych stołkach, zamiast w rynsztoku, gdzie bezwzględnie jest dla nich miejsce.

O ile na początku tego tekstu napisano, że rzeczywistość goni paranoję, o tyle opisana w nim sytuacja tę paranoję dawno przegoniła. I to wielokrotnie.  

Dobrze, że to tylko czyste science fiction.

Komentarze
  • 23 listopada 2011 10:39

    Anonim

    :-* doooobre, choc przerażające…


Redakcja portalu zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu artykułu, wpisu, obiektu. Informujemy, że oprogramowanie rejestruje dane osoby komentującej (IP, czas), które na wniosek prokuratury, sądu lub policji mogą zostać przekazane celem ścigania sprawców czynów sprzecznych z prawem.

Więcej informacji w regulaminie komentarzy.