HISTORIA. Wielki Piątek w Auschwitz – oprawcy wbili więźniowi w głowę koronę z drutu kolczastego

Paweł Wodniak  |   Fakty  |   3 kwietnia 2015 14:47
Udostępnij

W tym roku Wielki Piątek przypada na 3 kwietnia, dokładnie jak 73 lata temu. Wówczas, 3 kwietnia 1942 roku, w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz zginęło 15 jeńców sowieckich i 58 więźniów, w tym 11 Polaków Zamordowano ich pod Ścianą Straceń na dziedzińcu bloku numer 11.

Wśród rozstrzelanych byli m.in. Marian Bieniek, numer obozowy 11395, z zawodu prawnik, który pracował w Urzędzie Skarbowym w Nowym Sączu i Bronisław Jaroń (nr 11877). Obydwaj byli absolwentami Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

Były więzień Wincenty Gawron (nr 11237) w swoich powojennych wspomnieniach napisał:
„W Wielki Piątek religijnej żałobie niespodziewanie towarzyszyła żałoba po Marianie Bieńku z Nowego Sącza, który rano został rozstrzelany”.

Wspomniany Bronisław Jaroń był doktorem botaniki i podporucznikiem rezerwy Wojska Polskiego. Pracował jako starszy asystent w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie pod kierunkiem prof. Władysława Szefera. Był wielce obiecującym naukowcem, autorem pionierskich prac nad prehistorycznymi szczątkami roślin w Biskupinie oraz nad roślinami z wykopalisk średniowiecznych w Gnieźnie.

Wiosną 1941 roku aresztowano go za wojskową działalność konspiracyjną i osadzono w KL Auschwitz, gdzie jako więzień pracował w ogrodzie komendanta obozu Rudolfa Hőssa. Sądził, że odzyska wolność, o czym tak napisał w grypsie, datowanym 1 kwietnia 1942 roku:
„Czuję się zupełnie zdrowo i czekam na chwilę, która może zabłyśnie latem lub jesienią, by wrócić do domowych pieleszy”.
Dwa dni później zginął. Miał 37 lat.

Ponadto wraz z nimi stracono w tym dniu dziewięciu innych więźniów. Fotografie obozowe i akty zgonów wszystkich jedenastu rozstrzelanych zachowały się. Byli to przeważnie ludzie wykształceni oficerowie rezerwy. Wśród nich był Augustyn Lewkowicz (nr 11889), uczestnik walk o niepodległość i granice wschodnie II Rzeczypospolitej w latach 1918-1921, zawodowy oficer WP w stopniu kapitana.

W obliczu śmierci szczególnie zachował się więzień Jan Murek (nr 11754), który pochodził z Chorzowa i był jednym z założycieli konspiracyjnej organizacji na tamtejszym terenie.

Przed egzekucją w wyjątkowy sposób podkreślał swą polskość i duchowo do końca nie załamał się. Kiedy esesmani wprowadzili skazańców do umywalni w bloku nr 11 i tam polecili im przed śmiercią rozebrać się do naga, Jan Murek zaczął śpiewać polskie piosenki patriotyczne i pieśni religijne. Przed samym wyprowadzeniem ich pod Ścianę Śmierci zaintonował „Boże coś Polskę”, za co dotkliwie go pobito. Zginął z okrzykiem: „Jeszcze Polska nie zginęła!”.

Z kolei, w ten sam Wielki Piątek, ksiądz Piotr Dańkowski (nr 24529) z Zakopanego usłyszał od kapo: „Dziś będziesz ukrzyżowany jak twój Mistrz”. Zmuszono go do niesienia na ramionach ciężkiej kłody, pod którą kilka razy upadał, aż zginął pod ciosami oprawcy. W 1999 roku papież Jan Paweł II beatyfikował go w grupie 108 męczenników II wojny światowej.

Były więzień, Władysław Siwek po wojnie utrwalił na obrazie, zatytułowanym „Powrót karnej kompanii z pracy”, jeszcze inną bluźnierczą scenę obozową z Wielkiego Piątku 1942 roku, kiedy to w karnej kompanii znęcano się nad polskimi księżmi i Żydami, aby w końcu spośród zmaltretowanych i ledwie żywych więźniów wybrać jednego, któremu wbito na głowę koronę z drutu kolczastego.

Do ręki włożono mu łopatę i jego współtowarzyszom polecono procesjonalnie wnieść go do obozu. W ten sposób sadystycznie nawiązano do ewangelicznego opisu męki Chrystusa.