Szkolimy tak samo jak Czesi i Kanadyjczycy

Paweł Obstarczyk  |   Fakty  |   1 marca 2012 09:13
Udostępnij

O zakończonym sezonie Polskiej Ligi Hokeja Kobiet, srebrnym medalu UKHK Unia i szkoleniu dzieci z Robertem Piechą, rozmawia Paweł Obstarczyk.

Przed rozpoczęciem sezonu miał Pan twardy orzech do zgryzienia? W czym tkwił problem?

– Mieliśmy spory problem z obsadą bramki. Anna Trzop (obecnie Pietrzyk), nasza pierwsza bramkarka była w stanie błogosławionym i musiała sobie zrobić przerwę . W kadrze nie mieliśmy zawodniczki, która mogłaby godnie zastąpić Annę. Obawialiśmy się, że w tym sezonie pozostanie nam walczyć o miejsca 5-8. Bramkarz to bardzo ważna osoba w każdej drużynie. Mieliśmy jednak sporo szczęścia. Michalina Burzyńska, trzecia bramkarka Polonii Bytom podjęła studia na Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Oświęcimiu i zdecydowała się na grę u nas. Jestem zadowolony z postawy Michaliny. Miała co prawda lepsze i gorsze mecze, ale szczyt formalny złapała wtedy, kiedy trzeba, czyli na fazę play-off.

Jakie były Pańskie założenia przed sezonem?

– Do momentu przyjścia do klubu Burzyńskiej liczyłem się z tym, że będziemy musieli walczyć o miejsca 5-8. Kiedy pojawiła się Michalina, to byłem pewny, że awansujemy do pierwszej czwórki. Liczyłem na medal. Finał wydawał się nierealny. W tym sezonie mieliśmy okrojoną kadrę. Kilka dziewczyn odeszło z drużyny. Zawodniczki zaczęły studia i prace, więc musiały zrezygnować z gry. W styczniu wróciła Smrek i pomogła nam w najważniejszym momencie.

Prowadzi Pan drużynę aktualnego wicemistrza Polski, ale to chyba nie tak komfortowa praca, jak trenerów męskich zespołów w PLH.

– Tak, to prawda. Praca w takim zespole jak UKH Unia nie wygląda do końca tak, jakbym tego chciał. Nie jest to klub profesjonalny. Muszę się pogodzić z tym, że nie mam kompletu zawodniczek na treningach. Na jeden trening może przyjść osiem dziewczyn a na inny trzy. Dziewczyny uczą się, studiują i pracują, więc nie zawsze mają czas przyjść na zajęcia. Jest to spory problem, ale nie mam o to pretensji do hokeistek. Szanuję je za to, że po ciężkiej pracy, czy zajęciach na uczelni mają jeszcze siłę i chęci do trenowania.

Jaka była liga w tym sezonie?

– W tym sezonie liga była bardziej wyrównana niż w poprzednich latach. Nie było takich outsiderów, którzy przegrywali każdy mecz dwucyfrowymi wynikami. W tym sezonie nie można było ze stuprocentową pewnością powiedzieć, że jakaś drużyna jest tak słaba, że na pewno przegra dany mecz. To dodało rozgrywkom kolorytu.

Pierwszy mecz z Polonią UKHK Unia wygrała 6:2. Jak to się stało, że dziewczyny nie sięgnęły po złoto?

– Trudno jednoznacznie powiedzieć, dlaczego mamy tylko srebro. Przed meczem założyliśmy sobie, że musimy jak najdłużej przytrzymać wynik 0:0. Niestety w 5. minucie popełniliśmy pierwszy duży błąd, który kosztował nas utratę bramki. Kilka minut później rywalki znów strzeliły gola. To chyba podłamało moje zawodniczki. Paradoksalnie dziewczyny zaczęły grać swoje dopiero przy wyniki 6:0 dla Polonii. W Oświęcimiu graliśmy na luzie. Rywalizowaliśmy z ekipą, która nie przegrała żadnego meczu w sezonie zasadniczym. Mieliśmy jeszcze w pamięci 25 bramek, które strzeliły nam bytomianki u siebie. Założenie było takie, żeby zagrać dobry mecz i nie skompromitować się. Dziewczyny wzniosły się na wyżyny i osiągnęły świetny wynik. W rewanżu to my musieliśmy bronić wyniku i to być może spowodowało to, że zawodniczki były spięte i dlatego popełniały proste błędy.

Trenuje Pan też najmniejszych hokeistów. Proszę ocenić sekcję mini hokeja?

– W mini hokeju mamy duży ruch. W zajęciach uczestniczy około 40 dzieciaków. W porównaniu do wcześniejszych lat, to jest to dużo. Chłopcy i dziewczyny mają dużo zajęć na tafli, sali gimnastycznej i świetlicy oraz mają do dyspozycji dużo sprzętu. Wszystko to dzięki nowemu zarządowi oraz rodzicom, którzy przyprowadzają do nas swoje pociechy. Szkoda tylko, że ten projekt trwa tylko dwa miesiące.

Co takiego jest nie tak w szkoleniu dzieci i młodzieży , że ten polski hokej jest na bardzo słabym poziomie?

– Nie wiem jak trenują inni. Ja powiem o naszym klubie. My szkolimy młodych zawodników według wzorców czeskich i kanadyjskich. Robimy z dziećmi i młodzieżą, to co robi się na całym świecie. Myślę, że problem polskiego hokeja nie polega na złym szkoleniu ale na czymś innym. Z roku na rok do tego sportu przychodzą osoby coraz słabsze fizycznie. Często te dzieci tak naprawdę nie mają predyspozycji do uprawiania tej dyscypliny sportu. Dużo zależy też od mentalności młodego zawodnika. Kiedy taki hokeista już coś osiągnie to zazwyczaj siada na laurach i spada jego zaangażowanie. Trudno z takiego człowieka zrobić gwiazdę hokeja.