Adrian Pietraszko: To coś więcej niż klub – ANKIETA

Paweł Obstarczyk  |   Piłka nożna  |   13 kwietnia 2020 22:21
Udostępnij

Rozmowa z Adrianem Pietraszko, zawodnikiem i trenerem grup młodzieżowych i dziecięcych w Unii Oświęcim.

Potrzebna jest w Oświęcimiu mapa restauracji?

Zobacz wyniki

Ładowanie ... Ładowanie ...

Jak zaczęła się twoja przygoda z piłką nożną?

,,Gdy chodziłem do pierwszej, drugiej klasy szkoły podstawowej, całymi dniami w zasadzie grałem w piłkę na podwórku. Zazwyczaj grałem ze starszymi kolegami, którzy często dobierali mnie do meczu. Oni wszyscy trenowali w klubie, więc stwierdziłem, że też chciałbym trenować. Poszedłem na pierwszy trening, ale powiedziano mi, że jestem zbyt młody i żebym przyszedł za rok. Tak więc się stało. Pamiętam, że swój pierwszy trening odbyłem w sierpniu po drugiej klasie szkoły podstawowej.”

Jak wspominasz lata gry w drużynach dziecięcych Unii?

,,Moje początki w Unii wspominam bardzo miło. Trenowałem z chłopakami, z którymi grałem w piłkę pod blokiem. Wtedy treningi w zasadzie były dodatkiem, bo były to takie czasy ,gdzie po meczu w lidze wojewódzkiej szło się na betonowe boisko i grało kilka dobrych godzin. Nikt nie był zmęczony, a rodzice ciągle mi powtarzali, że w domu tylko jem i śpię. Zawsze grałem ze starszym rocznikiem. Kiedy w końcu mój rocznik był wiodącym to w lidze wojewódzkiej trampkarzy młodszych skończyliśmy ligę na trzecim miejscu. Przed nami była tylko Wisła Kraków i Sandecja Nowy Sącz. To był wspaniały sezon, bo w zasadzie wszystko wygrywaliśmy, nawet z Cracovia Kraków, Hutnikiem Kraków czy inną marką, która wydawała by się mocniejsza niż Unia Oświęcim. ”

A jaki był okres juniorski?

,,Junior młodszy to były czasy gimnazjum. To był trudny okres dla młodego człowieka. Pojawiały się inne, niekoniecznie dobre ścieżki, które wybierali inni często pod presją rówieśników. U mnie jednak tak nie było. Piłka nożna była cały czas nierozłączonym elementem mojego życia. Gdy byłem młodszym rocznikiem w juniorach młodszych zrobiliśmy awans do ligi wojewódzkiej, i był to mój ostatni sezon w biało niebieskich barwach w młodzieżowych drużynach.”

I zaczęła się twoja przygoda w Gwarku Zabrze. Jak tak trafiłeś. Ktoś ciebie wypatrzył, czy sam pojechałeś na testy?

,,W trzeciej klasie gimnazjum zobaczyłem, że Gwarek Zabrze robi selekcje do liceum. Pojechaliśmy we czterech. Ostatecznie we trójkę zdecydowaliśmy się zmienić barwy. Wtedy tak naprawdę zaczęła się prawdziwa przygoda z piłką, mimo że na poziomie juniora.”

Co powiesz o tym okresie?

,,Już w pierwszej klasie liceum rocznik 1996 w Gwarku był bardzo mocny. Było nas 36. Zawodnicy byli różnych stron Polski. W pierwszym roku wygrywaliśmy praktycznie wszystko. W rundzie jesiennej ligę śląską, w rudzie wiosennej ligę makroregionalną (woj. Śląskie, dolnośląski, opolskie i lubuskie) i doszliśmy do Mistrzostw Polski.

Grały tam ztery najlepsze drużyny w kraju b- Wisła Kraków, Gwarek Zabrze, Zawisza Bydgoszcz, Polonia Warszawa. Remis z Wisłą 2:2, porażka z Zawiszą 2:1 i porażka z Polonią 2:0 i dochodzi do Ciebie, że po takim sezonie wracasz do domu bez medalu. Była to dla nas niesamowita lekcja pokory i bezcenne doświadczenie. Od tego czasu zawsze pamiętam o tym, że prędzej czy później zawsze ,,kosa trafi na kamień”.

Co działo się w II klasie? To był sezon z dość dziwnym zakończeniem.

,,W drugie klasie liceum graliśmy pierwszy sezon CLJ w makroregionie. Dwie pierwsze drużyny grały w Mistrzostwach Polski, bodajże w 1/8. Przed ostatnią kolejką mieliśmy drugie miejsce, punkt przewagi nad trzecim Zagłębiem Lubin, a w lodówce szampany. Graliśmy u siebie z Miedzią Legnica. Musieliśmy wygrać. W pierwszej połowie straciliśmy gola z za połowy.

Nasz najlepszy zawodnik, Marcin Urynowicz złapał, kontuzje. Co myślałem w przerwie ? Pamiętałem, jak się skończył zeszył sezon, więc nie mogłem pozwolić, by znowu coś poszło nie tak. To jednak jest tylko piłka nożna. Przegrywaliśmy 3:2.

Zagłębie wygrało, więc spadliśmy na trzecie miejsce. W sumie można powiedzieć że był to niezły wynik, bo grałem ze starszym rocznikiem. Nagle dostaliśmy informacje, że spadamy z ligi i w przyszłym sezonie mieliśmy grać w śląskiej lidze. Wiedzieliśmy,  że mamy drużynę, która może walczyć o mistrzostwo Polski. Jak możesz spać z ligi zajmując trzecie miejsce ? Niesamowity przepis.

Drużyna najwyżej sklasyfikowana w lidze z województwa (Wtedy Ruch Chorzów, który zajął pierwsze miejsce) utrzymał się, a dwie najniżej sklasyfikowane drużyny spadały. Nawet jakbyśmy zajęli drugie miejsce i przykładowo wygrali mistrzostwo Polski i tak spadlibyśmy z ligi. To był dla nas szok.”

Powiedz coś o dalszym etapie trenowania w Gwarku?

,,W trzeciej klasie mieliśmy drużynę, która może walczyć o mistrzostwo Polski. Co z tego, skoro nie graliśmy  nawet  w CLJ. Trudno, jedyne co mogliśmy zrobić, to awansować. W barażu o awans graliśmy z mistrzem województwa zachodniopomorskiego – Gwardią Koszalin. U siebie wygraliśmy 7:1, a na wyjeździe bodajże 13:0. Niesamowity przeskok. Dobrze jednak, że zrobiliśmy awans, bo dzięki temu taki zawodnik jak Szymek Żurkowski (dziś Empoli) miał szansę pokazać się na najwyższym poziomie.”

Czego nauczyłeś się w Gwarku?

,,Gwarek, oprócz tego, że pozwolił mi zrozumieć piłkę nożną, nauczył mnie pokory, która jest ważna zarówno w sporcie jak i w życiu. Były ty bezcenne trzy lata. Tego nie da się kupić czy przeczytać o tym w Internecie. To musisz przeżyć.”

Gwarek to nie tylko klub ale też nauka w klasie sportowej. Jak szła ci nauka?

,,Oczywiście, nie było problemów z łączeniem nauki ze sportem. Zresztą, jeśli ktoś nie chce się uczyć, nie będzie tego robił nawet w najlepszym liceum. Dla chcącego nic trudnego.”

Kolejnym etapem w twoim procesie rozwoju był Nadwiślan Góra, który grał wtedy bardzo wysoko.

,,Nadwiślan było to dla mnie mocne zderzenie z piłką seniorską. Całej rundzie towarzyszyły emocje, których wcześniej nie doświadczyłem. Przez trzy sezony walczyli o najwyższe cele, a tu nagle broniliśmy się przed spadkiem. W każdym meczu walczyliśmy o punkty z nożem na gardle. Jak przegraliśmy w weekend, to w poniedziałek w szatni nie było wesoło. Moim zdaniem to nie jest dobra droga, ale cóż. Są różne szkoły.”

Gdy wróciłeś do Unii, to walczyła ona kolejny już raz o awans do IV Ligi. No i tym razem się udało. Wszyscy w klubie długo o na to czekali. Czułeś ten głód sukcesu?

,,Zawsze i we wszystko gram żeby wygrać. Tak też było w Unii. Nie czułem jakiegoś głodu, że musze to zrobić. Nie wytwarzałem sobie chorej presji. Nie myślałem o tym. Zadanie było proste. Trzeba było co tydzień grać dobry mecz. Stawiałem sobie cele zadaniowe nie wynikowe, bo wynik zawsze jest jakąś konsekwencją. Graliśmy dobrze, zrobiliśmy awans. Bardzo się cieszę, że mogłem pomóc. W końcu miłość do tego klubu we mnie była, jest i będzie.”

Co czuliście po osiągnięciu celu?

,,Pamiętam, że po meczu, w którym zapewniliśmy sobie awans radość była bardzo duża. Piękne uczucie i piękne wspomnienia. Zrozumie to tylko ten, kto takie coś przeżył. Nie da się tego opisać osobie niezwiązanej ze sportem. To jest coś, czego nikt nigdy nam nie zabierze.”

W IV Lidze zajmowaliście miejsca raczej w środku tabeli.

,,Niby mieliśmy mocną kadrę, ale zawsze czegoś brakowało. Czy to były umiejętności ? Pewnie tak. Co tu dużo mówić. Każdy zawsze dawał z siebie wszystko. Widocznie to był wtedy poziom biało niebieskich.”
W rundzie jesiennej nie szło wam rewelacyjnie. Zajęliście miejsce blisko strefy spadkowej.

W rundzie jesiennej nie osiągnęliście rewelacyjnego miejsca? Jesteście blisko strefy spadkowej.

,,Niby tak, ale ja bym nie histeryzował. Myślę, że nie zasługujemy na spadek. Chłopaki tego nie udowodnią, bo nie ma sezonu, ale gdyby był, na pewno by to zrobili.. nam ich. Proszę mi zaufać.”

Jesteś zadowolony ze swojej postawy w rundzie jesiennej?

,,Pomogłem na tyle, na ile mogłem. Nie byłem gotowy na sto procent do gry, ale dawałem tyle ile miałem. Nie było źle, ale zawsze mogło być lepiej.”

Jak przebiegł okres przygotowawczy przed pandemią?

,,Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, bo nie trenowałem. Na tyle na ile znam trenera Marka Kołodzieja, mogę powiedzieć, że chłopaki byli bardzo przygotowani do ligi jak nigdy.”

Brakuje ci teraz piłki? Mamy wymuszoną przerwę.

,,Nie brakuje, bo ona ciągle jest w moim życiu. Teraz, podczas pandemii, mam największą przerwę w życiu od niej. Chyba dobrze mi ona zrobi.”

Zagracie na wiosnę?

,,Myślę, że nie ma takiej opcji.”

Gdybyście zagrali, o na co was stać?

,,Jeśli zagramy, spokojnie się utrzymamy.”

Jeśli faktycznie byście nie zagrali, to jakie powinny być decyzje w sprawie spadków i awansów?

,,Piłka nożna nie jest sprawiedliwa. Życie też nie jest. Myślę, że rozgrywki powinny zakończyć się po ostatniej rozegranej kolejce, a spadki i awanse powinny ustalone być według tabeli na ten czas.”

Jesteś zadowolony z przebiegu twojej przygody z piłką nożną?

,,Jasne, że tak. To była piękna przygoda i życzę jej każdemu. Przeżyłem wspaniałe czasy, radości i smutki dużo się nauczyłem. Samo życie.”

Jakie były twoje najgorsze a które najlepsze mecze?

,,Najgorszy mecz to chyba wygrany baraż z Gwardią Koszalin 7:1. Myślami już byłem na wakacjach. A najlepszy? Kiedyś, gdy byłem trampkarzem młodszym, trener Balon wziął mnie na mecz do trampkarzy starszych. Grałem z rocznikiem 1994. Strzeliłem bramkę.”

Z którym obrońcą grało ci się najlepiej?

,,Zdecydowanie z Marcinem Pluta. On na pewno odpowiedział by, że ze mną (śmiech).”

Który napastnik napsuł ci najwięcej krwi?

,, Moskała z Beskidu Andrychów.”

Jak to się stało, że zostałeś trenerem?

,,W pewnym momencie stanąłem przed wyborem – albo zostaje w Nadwiślanie, albo przechodzę do Unii, kontynuuje studia i zaczynam się uczyć, żebym mógł być dobrym trenerem.”

Jakie były trudności na samym początku tej pracy?

,,Najtrudniejsze były rozmowy z rodzicami, bo jako młody, niedoświadczony trener też musiałem podejmować decyzje np. kogo weźmiesz na turniej czy mecz. I wtedy się zaczynało… ”

Trenowałeś młodzież w Zaborzance Zaborze.

,,Zaczynałem od zera. Na pierwszym treningu miałem trzech zawodników. Sam zbudowałem drużynę od podstaw. Dużo pracy mnie to kosztowało, ale później jak jechałem na mecz to mogłem tylko im bić brawo. To było bezcenne doświadczenie. Szkoda było odchodzić.”

Powiedz coś o swojej obecnej pracy trenerskiej?

,,Obecnie trenuje dwie wiodące drużyny. Są trampkarze w I lidze wojewódzkiej i grupę złotą rocznika 2011. Są to dwa różne światy piłkarskie. W żakach mam do czynienia przede wszystkim z dziećmi, które po prostu kochają piłkę. Dziecko przychodzi na trening, po to żeby grać, nie ważne czy jest w grupie złotej, czy w niebieskiej, dlatego uczymy się gry grając.

Zawodników w tym wieku trzeba przede wszystkim zakochać w tej pięknej dyscyplinie. Jeśli ci się to uda, postęp jest szybszy. Chłopcy często uczą się i nawet o tym nie wiedzą. O to chodzi w tej całej zabawie. Piłka piłką, ale wiem, że bardzo mało z nich będzie kiedyś zawodowymi piłkarzami, dlatego głównym celem jest wychowanie młodego człowieka przez sport. W trampkarzach gramy w najlepszej ósemce w województwie. Poziom jest bardzo wysoki i o to chodzi.

Mogę się tylko z tego cieszyć. Bardzo profesjonalnie podchodzę do swojej pracy i przede wszystkim wymagam tego od siebie. Gdy prowadzisz takie zespoły nie ma miejsca na improwizację. Do każdych zajęć musisz być przygotowany na 110%.”

Wasza akademia stoi na wysokim poziomie.

,,Tak. Przystąpiliśmy do certyfikacji PZPN i otrzymaliśmy złotą gwiazdkę. Jesteśmy na topie, jeśli chodzi o szkolenie piłkarskie w Polsce. Bardzo dużo nauczyliśmy się przez ten czas. Cały czas się rozwijamy jako trenerzy i to jest najważniejsze.”

Czym dla ciebie jest Unia Oświęcim?

,,Unia to mnóstwo poznanych ludzi, wspomnienia, chwile radości, smutku, złości. To coś więcej niż klub. ”

A czym dla ciebie jest piłka nożna?

,,Piłka nożna to moja pasja, która przerodziła się w pracę. Jeśli robisz coś co kochasz, a jeszcze ci za to płacą to znaczy że wygrałeś.”