PIŁKA NOŻNA. Kompleks własnego boiska

Paweł Wodniak  |   Piłka nożna  |   14 września 2011 11:59
Udostępnij

Soła Oświęcim jak na razie na własnym boisku nie potrafi zaskoczyć. Nie licząc zwycięstwa z Iskrą Brzezinką, Solarze u siebie krótko mówiąc zawodzą. Dziś było podobnie, bo patrząc przez pryzmat przebiegu spotkania, oświęcimianie tylko zremisowali z Babią Górą 1:1.

Wyjazd – zwycięstwo, dom – kapa. Czy takim schematem można długo podążać? Okazuje się, że tak. Co prawda porównując grę Soły do meczu z Izdebnikiem, to progres był widoczny, ale to było zdecydowanie za mało. Oświęcimianie znani ze swojej siły ofensywnej w A klasie i małej ilość traconej bramek, w V lidze niestety zmienili te proporcje. Zdobywanie bramek Solarzom przychodzi z wielkim trudem, natomiast tracenie z zaskakującą łatwością.

Pojedynek z Babią Górą miał być okazją do pokazania tego, że mecz z Kalwarianką był zwiastunem dobrej dyspozycji Soły. Wygrać u siebie znowu się jednak nie udało.

– Wytłumaczenie tej sytuacji widzę tylko jedno. Niektórzy zawodnicy parzą się. Nie wiem, czy presja na nich jest zbyt wysoka, chociaż to jest tylko okręgówka i tutaj wielkiej piłki się nie gra. Niektórzy chyba mają ciężką psychikę i myśli w głowie. To wszystko nie opuszcza ich tak, jak choćby na wyjazdach. Nie wiem czy jest to spowodowane presją kibiców? Nie wiem, nie potrafię tego wytłumaczyć. Wiem, że gramy zdecydowanie lepiej na wyjazdach, niż u siebie – ocenił Bartłomiej Sałapatek.

– Czy nasza gra na naszym boisku gorzej wygląda? Hm, nie wiem jak odpowiedzieć na to pytanie. Nie wiem czy to przyczyna presji, bo większość chłopaków jest ogranych, więc nie powinno być żadnej presji. Na pewno chcemy walczyć i robimy wszystko, aby wygrywać te mecze. Niestety na własnym boisku coś nam nie idzie – stwierdził z kolei Sebastian Stemplewski.

Zanim jednak doszło do podziału punktów, gospodarze praktycznie od początku przejęli inicjatywę, a goście skupili się przede wszystkim na tym, aby bramki nie stracić. Babia Góra starała się głównie grać długie piłki za plecy obrońców, na swoich napastników.

– Wiedzieliśmy, że rywale będą grać długimi piłkami i w pierwszej połowie realizowaliśmy zadania taktyczne, czyli przechwytywaliśmy te podania. Dzięki temu praktycznie drużyna z Suchej Beskidzkiej nie stworzyła sobie sytuacji – powiedział szkoleniowiec Pasiaków.

Soła pierwszą okazję stworzyła sobie już w 2. minucie. Tomasz Borowczyk posłał krzyżową piłkę do Bartłomieja Jasińskiego, ten uderzył głową, ale Kamil Talaga nie po raz ostatni pokazał się z dobrej strony. W 24. minucie Tomasz Borowczyk popisał się podobnym podaniem co wcześniej, tym razem zaadresowanym do Adama Janeczko. Kura wpadł w pole karne i dograł wzdłuż bramki, ale golkiper rywali świetnie przeczytał to zagranie.

Minutę później Bartłomiej Jasiński wymienił klepkę z Wojciechem Jamrozem, dzięki czemu ten drugi przymierzył po długim rogu. Do pełni szczęścia zabrakło niewiele. W 37. minucie oświęcimianie sami zafundowali sobie istny horror. Sebastian Stemplewski przeciął podanie piłkarza gości. To zagranie na tyle zaskoczyło Łukasza Nowaka, że ten udał się w szaleńczą pogoń za piłką, którą z resztą przegrał. Futbolówka odbiła się od słupka, po czym wpadła na… bramkarza Soły i na szczęście wyszła poza boisko. Pod koniec pierwszej części gry, gospodarze znowu mocniej przycisnęli. Najpierw świetny strzał Adama Janeczko z rzutu wolnego, kapitalnie sparował Kamil Talaga, który chwilę później tym razem nie popisał się po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, ale z prezentu golkipera nie skorzystał Grzegorz Rajman, fatalnie pudłując.

Drugie 45 minuta nadal przebiegało pod przewagą zespołu z grodu nad Sołą. Niemal 10 minut po przerwie, po centrze Grzegorza Rajmana z rzutu rożnego, dobrą okazję miał Bartłomiej Jasiński. Autor 5 bramek w lidze, przymierzył głową idealnie w długi róg, ale na przeszkodzie stanął defensor Babiej Góry, ratując swój zespół z opresji. Podopieczni Sebastiana Stemplewskiego mieli optyczną przewagę, ale widać było czasami zbyt dużą ilość holowania piłki, zamiast szybkiego rozgrywania na jeden kontakt, co stworzyłoby element zaskoczenia. Ten element zaskoczył w 58. minucie. Bartłomiej Jasiński rozegrał klepkę z Adamem Janeczko. Playmaker Soły stanął oko w oko z Kamilem Talagą i wygrał ten pojedynek, otwierając wynik spotkania.

Radość miejscowych nie trwała jednak długo. Michał Pacyga dostał dobre, prostopadłe podanie z którego zrobił użytek i niepilnowany przymierzył z pola karnego, w długi róg.

– Na pewno zbyt szybko straciliśmy bramkę na 1:1. Potem miałem przesunąć się do przodu, ale był to trochę ryzykowny manewr, ponieważ zawsze lepiej mieć ten jeden punkt, niż nie mieć go w ogóle. Zdecydowałem, że zostanę z tyłu – zdradził Sebastian Stemplewski.

Gospodarze później co prawda starali się o zwycięską bramkę i do końca niepokoili szeregi obronne Babiej Góry, ale taktyka pt. obrona Częstochowy zdała egzamin u gości, którzy po ostatnim gwizdku sędziego wyraźnie byli zadowoleni z osiągniętego rezultatu, co nie może dziwić.

– Czego nam zabrakło? Tego, że zbyt mało akcji wykańczamy tak, aby padła bramka. W pierwszej połowie powinniśmy pokusić się o dwa gole, natomiast po przerwie przynajmniej też o dwa. Niestety trafiliśmy raz, a goście w pierwszej odsłonie mieli jedną okazję, w drugiej tak samo, którą z resztą wykorzystali i mecz zakończył się remisem – zakończył Bartłomiej Sałapatek.

Komentarze pomeczowe:

Sebastian Stemplewski, trener Soły Oświęcim:
– Z pewnością remis nie satysfakcjonuje nas do końca. W drugiej połowie rywale jeden raz przebili się przez obronę i padła bramka. Szkoda tego, że my walczymy przez 90 minut po to, aby zdobyć jedną bramkę i mamy jeszcze parę sytuacji, których nie wykorzystujemy, natomiast Babia Góra ma w drugiej odsłonie praktycznie jedną okazję, dzięki której strzela gola.

Bartłomiej Sałapatek, obrońca Soły Oświęcim:
– Nie liczyłem na to, że dziś tutaj przegramy, bądź też zremisujemy. Po meczu z Kalwarią myślałem, że złapaliśmy odpowiedni rytm i pójdziemy za ciosem. No niestety. Cóż mogę więcej powiedzieć? Wielki niedosyt. Prowadziliśmy 1:0, a goście w drugiej połowie oddali praktycznie tylko jeden strzał. My natomiast znowu mieliśmy parę sytuacji do podwyższenia rezultatu. Niestety z tego nic nie było i straciliśmy kolejne punkty na własne życzenie.

Soła Oświęcim – Babia Góra Sucha Beskidzka 1:1 (0:0)

Bramki:

1:0 – Janeczko 58 min.
1:1 – M. Pacyga 65 min.

Składy:

Soła: Ł. Nowak – Kyrcz, Sałapatek, Stemplewski, Jamróz – Mika (61 min. Płatek), Borowczyk, Janeczko, M. Nowak (76 min. Baluś) – Jasiński, Rajman (85 min. Hałat).

Babia Góra: Talaga – P. Starowicz, Kudzia (83 min. Cichy), Głuc, Kępa, Żmudka, Dyduch, Tłok, Kociołek (41 min. Leśniak), R. Starowicz (71 min. Ścieszka), M. Pacyga (85 min. T. Pacyga).

Żółte kartki: Janeczko, Płatek (Soła)

Sędziowali: Arkadiusz Marek (sędzia główny) – Bartłomiej Gębala, Andrzej Kowal (sędziowie liniowi) – Chrzanów

Na zdjęciu: Michał Pacyga pokonuje Łukasza Nowaka, dając cenny punkt swojej drużynie. Fot. Paweł Suski

Komentarze
  • 14 września 2011 14:31

    Anonim

    Bo sa słabi !!!!

    pytam dlaczego kura jeszcze bramki nie strzelił

    pytam dlaczego Borówa nie strzeli?

    bo to nia A klasa panowie pomyliło wam sie i to dobrze w głowkach gwiazdy wielkie panowie bedziecie istniec sezon dwa i nie mq was napewno.

    Zapraszamy na skidzin bo skidzij juz sobie dodał z wami 3pkt dziekuje

  • 14 września 2011 16:21

    Anonim

    Dlaczego Kura jeszcze bramki nie strzelił? Poziom Twojej inteligencji mnie „poraża”. Czytałeś w ogóle relację i strzelców bramek?


Redakcja portalu zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu artykułu, wpisu, obiektu. Informujemy, że oprogramowanie rejestruje dane osoby komentującej (IP, czas), które na wniosek prokuratury, sądu lub policji mogą zostać przekazane celem ścigania sprawców czynów sprzecznych z prawem.

Więcej informacji w regulaminie komentarzy.