Gdzie są pieniądze ze zbiórki na seicento dla Sebastiana?

Paweł Wodniak  |   Fakty  |   11 kwietnia 2019 18:32
Udostępnij

Zniknęły pieniądze ze zbiórki na seicento dla Sebastiana Kościelnika. Zawiadomienie do prokuratury złożył sam organizator zrzutki Rafał Biegun.

Przypomnijmy, że 10 lutego 2017 roku w Oświęcimiu doszło do wypadku drogowego kolumny rządowej Beaty Szydło z fiatem seicento prowadzonym przez 20-letniego wówczas maturzystę Sebastiana Kościelnika.

Zanim jeszcze dochodzenie w tej sprawie ruszyło pełna parą, cześć ludzi władzy orzekła, że to młody oświęcimianin winny jest spowodowania tego zdarzenia. Proces sądowy w tej sprawie cały czas trwa.

Trzy dni po wypadku 38-letni Rafal Biegun zorganizował na portalu pomagam.pl zbiórkę pieniędzy na zakup samochodu dla Sebastiana Kościelnika. Miał to być używany fiat seicento, który zastąpiłby pojazd stojący do dzisiaj na parkingu policyjnym.

Mieszkający w wówczas w Wielkiej Brytanii Polak z Suchej Beskidzkiej chciał zebrać pięć tysięcy złotych. Tymczasem w akcji wzięło udział 8069 osób, które wpłaciły łącznie 150 tysięcy 634 złote. Pieniądze miały trafić na konto depozytowe.

Bezpośrednio po zakończeniu zbiórki Sebastian Kościelnik i jego adwokat Władysław Pociej zdecydowali, że pieniądze pozostaną na tym koncie do zakończenia postępowania sądowego. Później miała zapaść decyzja o przekazaniu całej kwoty na cele charytatywne.

Kwota nie trafiła na wspomniane konto depozytowe. Nie trafiła też do Sebastiana. Portal Wirtualna Polska ustalił, że bliska Rafałowi Biegunowi osoba wymogła na nim, by przelał pieniądze ze zbiórki na jej konto.

„Tak wynika z zawiadomienia, które trafiło do prokuratury. Jak czytamy w piśmie, część kwoty ze zbiórki przelanej na prywatne konto miał zająć komornik, reszta miała zostać przeznaczona na spłatę czynszu i bieżące wydatki” – pisze wp.pl.

Zawiadomienie w sprawie pieniędzy do Prokuratury Rejonowej w Krakowie-Podgórzu złożył Rafał Biegun.

„Co tu komentować?” – odpisał Rafał Biegun na nasza prośbę o komentarz do całej sprawy. Jednocześnie poinformował eFO, że zanim złożył zawiadomienie do prokuratury, przesłał e-mail Władysławowi Pociejowi, pełnomocnikowi Sebastiana Kościelnika. Odpowiedzi jednak nie otrzymał.