Orzeł trzymał się tylko w pierwszej połowie

Paweł Obstarczyk  |   Piłka nożna  |   1 listopada 2017 12:03
Udostępnij

Team Sport Hejnał Kęty wygrał z Orłem Witkowice 8:1.

Derby gminy Kęty nie były emocjonujące. W pierwszej połowie mimo straty trzech bramek przyjezdni nie prezentowali się najgorzej.

Pierwszego gola gospodarze zdobyli z rzutu karnego, podyktowanego za zagranie ręką zawodnika klubu z Witkowic. Skutecznie z jedenastu metrów uderzył Ryłko. Później po przebitce Jaromina z bramkarzem gola zdobył autor poprzedniej bramki. Z kolei asystent przy trafieniu drugim strzelił na 3:0. Były piłkarz Brzeziny Osiek uderzył z narożnika pola karnego tuż pod poprzeczkę.

Cień nadziei dla Orła pojawił się zaraz po wznowieniu gry w drugiej połowie, kiedy to celny cios zadał Jasiński. Otrzymał on prostopadłe podanie od Gołębiowskiego i w sytuacji sam na sam z bramkarzem uderzył na bramkę. Piłka po ziemi przeleciała obok golkipera. To było jednak tyle, na co stać było przyjezdnych. W kolejnej fazie spotkania na listę strzelców wpisywali się tylko reprezentanci klubu z Kęt. Między innymi Kowalski bardzo dobrze odnalazł się w zamieszaniu pod bramką rywala i trafił na 4:1.

To nie był koniec popisu skuteczności podopiecznych Łukasza Szczepaniaka. Nie pierwszy raz w tym meczu na listę strzelców wpisał się Ryłko. Przeprowadził on indywidualną akcję zakończoną uderzeniem na dalszy róg. Bramkę na 6:1 zdobył Jaromin po zagraniu wzdłuż pola karnego od kolegi z zespołu. Dwie kolejne bramki na swoje konto zaliczył ten sam zawodnik. Najpierw pokonał golkipera strzałem głową. W tym wypadku asystował Nguyen, który dobrze zagrał z rzutu rożnego. W końcówce piłkarz Teamu Sportu Hejnału minął bramkarza i skierował futbolówkę do pustej siatki.

– Wynik po pierwszej połowie nie do końca wskazywał, jak przebiegała gra. Rywal dobrze sobie radził. Jego gra momentami mogła się podobać. W drugiej Orzeł odpadł fizycznie. Wtedy już całkowicie zdominowaliśmy mecz. Mogliśmy strzelić więcej goli, ale dobre i tytle – powiedział Łukasz Szczepaniak.

– Rywal wygrał zasłużenie. Rozmiary jego zwycięstwa były jednak nieadekwatne do obrazu gry. Nam posypał się skład. Odpadło pięciu podstawowych zawodników. Od 62.minuty przestaliśmy walczyć jak równy z równym – powiedział Szymon Śliwa, grający trener Orła Witkowice.

Sobota 28 października Team Sport Hejnał Kęty – Orzeł Witkowice 8:1 (3:0)
Bramki: 1:0 Ryłlko rzut karny, 2:0 Ryłko, 3:0 Jaromin, 3:1 Jasiński, 4:1 Kowalski, 5:1 Ryłko, 6:1 Jaromin, 7:1 Jaromin, 8:1 Jaromin

Składy:
Team Sport Hejnał Kęty: Radwan – Kadłubicki (80. Borak), Korzonkiewicz (10. Karpiński), Januszyk, Nguyen – Grzybek (46. Sitarz), Kliś, Oczkowski, Ryłko, Kowalski (70. Gasidło) – Jaromin. Trener: Łukasz Szczepaniak.

Orzeł Witkowice: Wróbel, Mitoraj (75. K. Jekiełek), M. Konefał (60. Bryja), Śliwa, Achinger, Matonóg (50. D. Jekiełek), Tlałka, Hankus, Ł. Konefał, Gołębiowski, Jasiński. Trener: Szymon Śliwa.