Listy z Auschwitz i do Auschwitz trafiły do Muzeum – FOTO

Jan Maciej Tetich  |   Fakty  |   18 sierpnia 2016 18:17
Udostępnij

Do archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau trafiła oryginalna korespondencja obozowa Mykoły Kłymyszyna, jednego z więźniów byłego nazistowskiego obozu.

– Zbiór obejmuje łącznie 77 listów i 8 kart pocztowych. To przede wszystkim korespondencja Mykoły Kłymyszyna z żoną Oleną. Listy wysyłane z więzienia Montelupich w Krakowie, z Auschwitz oraz pisane już po zwolnieniu z obozu, ale także listy przesyłane przez żonę do obozu Auschwitz oraz dwa listy wysłane z Auschwitz przez Kłymyszyna do matki. Większość z nich nosi ślady sprawdzenia przez obozową cenzurę – informuje Bartosz Bartyzel, rzecznik prasowy Miejsca Pamięci Auschwitz.

Wojciech Płosa, kierownik muzealnego archiwum podkreśla, że kolekcja
ma dla Miejsca Pamięci szczególne znaczenie, gdyż rzadko się zdarza, by zachowała się tak obszerna korespondencja zarówno wysyłana przez więźnia z obozu do rodziny, jak i ta, którą więzień otrzymywał od bliskich.

– W tym przypadku mamy do czynienia przede wszystkim z listami wymienianymi przez przebywającego w obozie męża z żoną. Dzięki temu możemy po wielu latach od tamtych wydarzeń odtworzyć proces wymiany myśli między dwojgiem ludzi, których wojenne wydarzenia rozdzieliły na długi czas. Mykoła Kłymyszyn pozostawił na wolności żonę Olenę i małego synka, którego pieszczotliwie oboje rodzice nazywali Seniatko lub Senko – stwierdza Wojciech Płosa.

Mykoła Kłymyszyn urodził się 25 lutego 1909 roku w Mościskach. Od 20. roku życia był członkiem Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Wówczas też rozpoczął studia filozoficzne na Uniwersytecie Jagiellońskim. 13 stycznia 1936 roku sąd skazał go na dożywocie za udział w zamachu na Bronisława Pierackiego, ministra spraw wewnętrznych Rzeczypospolitej Polskiej.

Więzienie udało mu się opuścić we wrześniu 1939 roku. Przebywał w Krakowie. W kwietniu 1941 roku dostał się do zarządu zarządu głównego frakcji banderowców OUN. Pięć miesięcy później Niemcy aresztowali go w Żytomierzu.

– Blisko rok spędził w więzieniach. Najpierw we Lwowie, a następnie w Krakowie. 8 sierpnia 1942 roku został skierowany w grupie 63 mężczyzn z więzienia Montelupich do obozu Auschwitz, gdzie otrzymał numer 57340.
W obozie, pracując w komandzie Aufnahme – przyjmowania więźniów – wspólnie z polskimi więźniami z ruchu oporu kopiował nielegalnie listy transportów przyjętych do obozu, które były następnie przekazywane organizacji ruchu oporu. 19 grudnia 1944 roku zwolniono go z obozu – relacjonuje Bartosz Bartyzel.

Mykoła Kłymyszyn pozostał po wojnie w Niemczech. Organizował i kierował terenowym zarządem OUN w zachodnich strefach okupacyjnych Niemiec. W 1949 roku wyemigrował do USA.

Co piszą do siebie w listach?

W pisanych do siebie listach małżonkowie podkreślają, jak bardzo ważna jest dla nich więź, którą podtrzymują dzięki korespondencji. Informują się nawzajem o najistotniejszych sprawach, ale także wracają pamięcią do wspomnień.

20 lutego 1944 roku Mykoła Kłymyszyn napisał między innymi: „Z pierwszymi promieniami słońca całuję Cię, moja Ukochana. Właśnie teraz słońce przez okno do mnie zajrzało i wspomniałem Ciebie, bo Ty świecisz w moim życiu jak słońce. Chociaż ciągle jesteśmy od siebie daleko, jesteśmy złączeni promieniami słońca i gwiazd. Dziś jest tak piękna niedziela, jak wtedy, kiedy wybraliśmy się na wycieczkę poza Kraków i połamałem narty.”

W kilka miesięcy później natomiast zaznacza: „Dzisiaj mam bardzo spokojną niedzielę. Mogę odpocząć i pomarzyć o Was, moich Ukochanych. Widzę przed sobą Twoje kochane, szare oczy, które patrzą na mnie z tęsknotą i oczekiwaniem. Patrzą tak pięknie, jak zawsze patrzyła na mnie moja Olenka.”

Szczególne miejsce w korespondencji zajmuje syn, o którego zdrowie i zachowanie ojciec dopytuje w każdym liście. W liście z czerwca 1944 roku czytamy: „Nasz Senko musi być dobrze odżywiany w tym czasie, kiedy rośnie. Musi jeść i bawić się. Żałuję, że spędził beze mnie 3 lata. To są najpiękniejsze lata dzieciństwa”. Żona uspokaja męża, chwaląc syna jako dziecko bardzo grzeczne, wesołe i lubiące się bawić z rówieśnikami. Sieniatko bardzo lubił bawić się drewnianymi konikami i oglądać książki z obrazkami. Matka jest także dumna z tego, że synek dużo i poprawnie mówi. Podobnie jak ona, także dziecko bardzo tęskniło za nieobecnym w domu ojcem. 22 stycznia 1943 roku Olena napisała do swojego męża między innymi i takie słowa: „Nasz syn pięknie rośnie. Co wieczór prosi: „Boże, oddaj mi Ojca”.