Kibice aktywni. Prewencja zmobilizowana. Unia zwycięska – FOTO

Paweł Obstarczyk  |   Piłka nożna  |   24 kwietnia 2018 10:55
Udostępnij

Unia Oświęcim wygrała z Beskidem Andrychów 1:0.

Na ten mecz kibiców Unii oraz fanów jej klubów zgodowych nie trzeba było namawiać. Organizatorzy nie wpuścili zwolenników Beskidu. Tłumaczono to względami bezpieczeństwa. Policja robiła wszystko, co mogła, by uniemożliwić osobom z Andrychowa wstęp na obiekt MOSiR i by monitorować sympatyków Unii. Tych drugich zakaz nie obejmował. Przybyli na stadion przy ulicy Legionów w sporej grupie. Przez cały mecz żywiołowo dopingowali biało – niebieskich i jak na tego typu mecz przystało, przygotowali oprawę.

Tyle o kibicach, a jak wyglądał sam mecz. W pierwszym kwadransie grę prowadziła Unia. Nic konkretnego z tego nie wynikało. W 19. minucie gospodarze skierowali piłkę do siatki Beskidu, ale sędzia gola nie uznał przez spalonego. Później Beskid przeprowadził kilka groźnych akcji. W 21. minucie do futbolówki granej przez obrońców Unii doszedł T. Moskała. Za długo zwlekał ze strzałem, dlatego podał futbolówkę Stróżakowi. Jego strzał z ostrego kąta obronił Stępień. Bramkarz oświęcimskiej ekipy był prawdopodobnie jej najlepszym piłkarzem, gdyż uchronił ją od utraty gola w kilku sytuacjach.

Było tak między innymi w 23. minucie. Bardzo duży błąd popełnił doświadczony, były zawodnik ekstraklasowych drużyn – Iwański. Stracił on futbolówkę na rzecz Stróżaka. W sytuacji sam na sam bardzo dobrze interweniował bramkarz. W 26. minucie na boisku zrobiło się nerwowo. Sędzia zarządził rzut karny za faul jednego z Unitów na rywalu. Wydaje się jednak, że wcześniej nieprzepisowo przepchany został Grzywa. Do rzutu karnego podszedł Stróżak. Golkiper bardzo dobrze interweniował. Jeszcze w 36. minucie Stępień z problemami obronił uderzenie Stuglika.

W drugiej połowie Unia była zdecydowanie częściej w posiadaniu piłki. Czystych sytuacji strzeleckich było bardzo niewiele. W 56. minucie Praciak zagrał do Lichoty. Ten odwrócił się i uderzył piłkę. Ta jednak zatrzymała się na poprzeczce. W 77. minucie groźnie z rzutu rożnego z około 25 metrów uderzył Kasiński. Futbolówka po rękach bramkarza powędrowała za boisko.

Sytuację z doliczonego czasu gry Felsch będzie długo pamiętał. Bramkarz Beskidu źle obliczył tor lotu piłki przy wrzutce z 40 metrów z prawego skrzydła A. Rysia. Skozłowała ona przed nim i zmierzała do bramki. Nie wiadomo, czy Felsch zdążyłby ją wybić. To wydaje się jednak wątpliwe. W tym wypadku prawidłowo zareagował Praciak. Wykorzystał to, że napastnik zawsze w takich sytuacjach ma łatwiej, bo jest rozpędzony od początku, a bramkarz musi nawrócić. Zawodnik Unii poszedł do końca za piłką i z bliska „wpakował” ją do siatki.

– To był mecz walki. Rywal nastawił się na kontry. My musieliśmy grać atakiem pozycyjnym. Byliśmy na ten mecz mocno zmobilizowani. Tworzymy kolektyw i to dzisiaj pomogło nam wygrać. Beskid nie zagroził nam poważnie oprócz rzutu karnego – powiedział Jacek Dobrowolski, trener Unii Oświęcim.

– Przyjechaliśmy tu po trzy punkty. Chcieliśmy się Unii zrewanżować za porażkę w poprzedniej rundzie na naszym obiekcie. Uważam, że mecz był pod naszą kontrolą. Przeciwnik niczym nas nie zaskoczył. Graliśmy konsekwentnie w obronie i stwarzaliśmy sobie sytuacje bramkowe. Jeśli w takim meczu się nie wykorzystuje takich okazji, to ciężko liczyć na sukces – powiedział Jakub Adamus, trener Beskidu Andrychów.

Sobota 21 kwietnia Unia Oświęcim – Beskid Andrychów 1:0 (0:0)
Bramki: 1:0 Praciak (90+3)

Składy:
Unia Oświęcim: Stępień, Wilczak, (65.Kaleta), Pluta, Lichota (56. Ryszka), Dudzic (66. A. Ryś), Skrzypiec (80. B. Ryś), Balon (żółta), Jończyk, Grzywa (58. Pietraszko), Iwański, Praciak. Trener: Jacek Dobrowolski.

Beskid Andrychów: Felsch, Kapera, Roźniak, Sobała, Kasiński, Młynarczyk (90.Wandzel), Koim, Stuglik, Węglarz (75. Gondko), Stróżak, T. Moskała. Trener: Jakub Adamus.