Z ZIEMI WŁOSKIEJ… Trudne wyzwania i specyficzne rozwiązania

Paweł Wodniak  |   Publicystyka  |   26 maja 2010 12:56
Udostępnij

Szerokim echem odbił się na świecie nagłośniony przez media liberalne fakt ślubu kościelnego, który odbył się 25 października 2009 r. we Florencji. Żyjący od 26 lat na kontrakcie cywilnym Sandra Alvino i Fortunato Tallota pobrali się w parafii Le Piaggie, leżącej na zachodnich peryferiach miasta. Przyczyną medialnej wrzawy nie był bynajmniej powrót do przykazań Bożych skruszonych długim pożyciem niesakramentalnym dwojga małżonków katolickich.

Tą przyczyną był fakt, że Sandra urodziła się mężczyzną i potem przeszła operację zmiany płci stając się zewnętrznie kobietą, co zostało usankcjonowane przez państwo. Udzielający ślubu florencki duchowny, ks. Aleksander Santoro, działał oczywiście wbrew nauczaniu Kościoła i zakazom ze strony swoich biskupów. Zarówno poprzedniego abpa Ennio Antonellego, jak i obecnego, abpa Giuseppe Betori. Bowiem w perspektywie prawa kościelnego Alvino pozostaje nadal mężczyzną. W związku z tym udzielony ślub kościelny z samej natury nie był ważny, bo w ogóle nie zaistniał. Było to tylko swoiste przedstawienie. Po wspomnianym wydarzeniu ks. Santoro został natychmiast zawieszony w swoich obowiązkach proboszcza. {loadposition tekst2}

Światowe media nie zainteresował natomiast kolejny fakt z życia ks. Santoro. Otóż ten duchowny po 5 miesięcznej przerwie powrócił w niedzielę 25 kwietnia br. do pełnienia obowiązków proboszcza. Umożliwiła mu to jego postawa, w tym fakt skruchy, którą wyraził w liście do swojego biskupa. Ks. Satoro napisał m.in., że swoim czynem „sprowokował niewygodę i zamieszanie w dobrej części wspólnoty kościelnej i we wspólnocie księży”, powodując tym samym „nawet jeśli niechcący, szczelinę w tych wspólnotach”. Dlatego też abp Betori zaprosił ks. Aleksandra do kurii, gdzie proboszcz złożył ponownie wyznanie wiary katolickiej przysięgając na przy tym na Ewangelię, co czyni zwyczajowo każdorazowy proboszcz obejmujący parafię.

Biskup Florencji z okazji powrotu ks. Santoro wystosowywał okazjonalny komunikat. Wyraził w nim radość, że dzięki „dialogowi braterskiemu” duchowny powrócił do jedności kościelnej. Arcybiskup wyraził nadzieję, że „cały Kościół florencki poczuje się wezwany do wierności wierze i prawu kościelnemu podchodząc przy tym do wszystkich osób według zasad  ewangelicznych w prawdzie i w miłości”. Ta radość abpa Betoriego nie będzie jednak pełna. Bowiem już na pierwszej mszy św., którą ks. Santoro odprawił po powrocie do swojej parafii, w kazaniu do ok. 300 zgromadzonych wiernych zaczął po swojemu interpretować całe wydarzenie. Stwierdził m.in., że oczywiście nigdy nie chciał i nie chce rozbijać wspólnoty Kościoła, ale że nie może żałować czynu, który był wyrazem miłości i poparciem miłości.

Kontrowersyjny duchowny nie jest jednak jednowymiarowy. Ks. Santoro jest znanym we Florencji i w Toskanii społecznikiem, którego można by określić jako „duszpasterza ludzi drogi”. Pomaga zwłaszcza ludziom potrzebującym i poszukującym, ludziom z marginesu lub pozostającym z dala od Kościoła. To dzięki jego wielu inicjatywom społecznym dzielnica Le Piaggie znikła z czołowych strona statystyk policyjnych i kronik kryminalnych. Z inicjatywy proboszcza rozwinięto struktury różnych służb społecznych, w tym opieki społecznej.

Rozbudowano zaplecze handlowo-usługowe oraz rozwinięto działalność społeczno-kulturalną. W ostatnim czasie zaczęto rozwijać m.in. Inicjatywę minikredytów sąsiedzkich oraz serię laboratoriów informatycznych skierowanych do mieszkańcy dzielnicy, w zwłaszcza Multimedialne Laboratorium Powieściopisarstwa Dzielnicowego. Trzeba mieć zatem nadzieję, że ten duszpasterz otwarty na potrzebujących będzie dalej działał znajdując w swojej działalności równowagę między prawdą i miłością. Że będzie umiał głosić prawdę z miłością i budować miłość w oparciu o prawdę.

Najnowsze realizacje wideo

.
Kalendarium
Reklama
. . . . . . . . . . . . . . .