Dobrze, że jest taki Marcin, któremu się chce

Redakcja  |   Publicystyka  |   18 sierpnia 2011 17:48
Udostępnij

Opadły już emocje po Wyborach Miss Ziemi Oświęcimskiej 2011. A było ich trochę i przed galą finałową i podczas niej, a i po niej. Także podczas relacjonowania wyborów nie obeszło się bez zgrzytów. Pora jednak nad tym wszystkim przejść do porządku dziennego i zająć się pozytywami, które przecież górowały.

Pierwszy i najważniejszy pozytyw nazywa się Marcin Belak. To człowiek, który wpadł na pomysł reaktywowania wyborów i wziął na siebie cały ciężar organizacyjny. On też zbierał cięgi za drobne niedociągnięcia i był narażony na nieprzyjemności, gdy nagle okazało się, oczywiście podczas darmowego (dla gości) After Party, jakże wielu ma znajomych.

Marcinowi należą się duże brawa. Inni od kilku lat mówili o potrzebie powrotu do konkursu, a jedynie on to zrobił. Mimo, że kłód rzucanych pod jego w miarę młode jeszcze nogi, nie brakowało. Belak przekraczał je i szedł dalej do celu. Doprowadził przedsięwzięcie do końca i, mam nadzieję, nie zniechęcił się. A więc drogie panie młode i śliczne – przygotowujcie się na kolejne wybory miss.