Bajka o księstwie

Paweł Wodniak  |   Publicystyka  |   13 czerwca 2009 19:03
Udostępnij
Czy Don Marszalot mógł rządzić księstwem z tak wyglądającego zamku? Któż to wie… Fot. Gall Bajkopisarz

Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, za siedmioma rzekami, za siedmioma Tęczami było sobie Księstwo. Władał nim z woli ludu Don Marszalot. Książę lubił długie konne podróże, kolekcjonował minerały i miał szerokie grono wiernych popleczników. Księstwo żyło swoim życiem i choć pamiętało jeszcze czasy Króla Ćwieczka, bo się nie rozwijało, Don Marszalot miał dobre samopoczucie. W końcu rządził nim ręką twardą, za nic mając Wielką Książęcą Radę, a nawet Doradców Królewskich.

Księstwo od pewnego czasu było dość demokratyczne, dlatego Księcia wybierał lud. Pierwszy raz Don Marszalot zdobył Nieograniczoną Książęcą Władzę siedem lat wcześniej, gdy bogobojni mieszczanie, w dużej mierze skupieni w Toruńskim Kółku Nakryć Głowy, ubierali odświętne ciżmy, suknie i gacie, by na Don Marszalota, który kiedyś był kupcem, głos swój oddać.

Nikt się nie spodziewał w całym Księstwie, że będzie to siedem lat chudych, bez widoku na siedem lat tłustych. Mieszczanie zaczęli masowo uciekać do innych grodów, by znaleźć godne siebie zajęcie, bo w Księstwie upadały kolejne kramy, składy i manufaktury. Ale Książę się tym nie przejmował. Cały czas konsekwentnie prowadził swoją Książęcą Politykę, której sens tylko On sam znał i rozumiał. A lud mieszczański tak bardzo chciał sens tejże polityki poznać, co nie udało się w pierwszej Książęcej Kadencji, że okrzyknął Don Marszalota Księciem, na kolejne lata.

Książę, jak to z książętami bywa, uwielbiał podróże. Siadał więc na swego, najpierw bordowego (tak, bordowego), a potem na czarnego rumaka i dalej lotem błyskawicy, nie zważając na innych jeźdźców i wydane przez Doradców Królewskich prawa poruszania się po gościńcach, mknął do innych Królestw. Dukaty na obrok brał z podatków ściąganych od mieszczan.

Konna jazda tak weszła Mu w krew, że więcej czasu miast na rządzeniu i spełnianiu obietnic, w które naiwni mieszczanie raczyli uwierzyć, spędzał w galopie. Lud chodził więc do Wielkiej Książęcej Rady pytać, kiedy jego los się polepszy, ale Dostojni Rajcowie też tego nie wiedzieli, bo rzadko kiedy Księcia w galopie dogonić mogli. A gdy już im to się udało, swoimi pytaniami tak Don Marszalota rozsierdzali, że ten spinał rumaka ostrogami, by niczym wicher pędząc, od tychże się uwolnić.

Do swej Książęcej Mości Don Marszalot dopuszczał jedynie tych Rajców, którzy pochlebstwami uszy mu pieścili, dłonie obijali w oklaskach, po każdym słowie Księcia, a i przy Książęcych Kolanach usłużnie warowali do obrony Władcy gotowi, gdy Rajcowie Niepokorni ataki słowne na Don Marszalota czynili. A ataków tych była co niemiara. A to, że Księstwo się nie rozwija, kupców nowych z towarami nie przyciąga, że manufaktorów jak nie było, tak nie ma, a rwetes największy Niepokorni podnosili przez te wojaże Księcia.

Od pewnego czasu Don Marszalot wziął się na sposób i z każdej dalekiej podróży do Księstwa kamienie zwozić zaczął. A wszystko za sprawą Wielkiego Profesora, który postanowił z kamieni Kopiec postawić, by upamiętnić jeńców, których podstępny wróg w czasie zdradzieckiego najazdu na Królestwo wymordował. Tyle, że Wielki Profesor odszedł na wieczny odpoczynek, zanim Kopiec zobaczyć zdążył. A Książę pod pretekstem opowiadania o szczytnej idei Wielkiego Profesora i zwożenia kamieni, dalej po innych Królestwach czarnym rumakiem pędził, przy czym dla Księstwa nic innego nie przywoził. Ale za to pięknie opowiadał, jak z innymi Włodarzami z obcych krajów układa się, by Księstwo w końcu stało się Krainą Mlekiem i Miodem Płynącą.

A Wielkim Sprzymierzeńcem Don Marszalota, poza jedynie Słusznymi Rajcami, Niemałym Gronem Sług Wiernych i topniejącym gronem mieszczan, był giermek Sanczo Paczynsa. Sanczo był dla Księcia przydatny, bo jego sługi (co za Księstwo wspaniałe, nawet giermkowie mają sługi swoje) wprawne w różnych innych, nawet zamorskich językach były i Don Marszalotowi listy wszelakie na jego język przekładały.

Gdy przyszedł czas odpowiedni, Sanczo Paczynsa nawet heroldem Księcia został i wszelkie wieści od Niego mieszczanom przekazywał, przez szklane okienko do nich gadając. A Don Marszalot z wdzięczności dla swego wiernego giermka mury specjalnie wybrane, gdzie wieści o turniejach rycerskich, a i zabawach dla pacholąt, a nawet lichwiarskich zachętach każdy mieszczanin czy kmieć mógł umieścić, Sanczo Paczynsie w dzierżawę za marnego dukata oddał.

Z Don Marszalota ludzki był pan, skoro na marny dukat do kasy Księstwa pozwolił, by tylko jego poddany mógł wielokroć więcej dukatów do sakiewki wrzucać. Ale i zapewne interes swój w tym zamiarze miał, bo zbliżał się czas, kiedy to mieszczanie znów mieli decydować, kto ich Księciem zostanie. A w takich czasach, to każdy kawałek muru był na wagę złota. Czyż Sanczo Paczynsa nie winien wtedy swojemu Panu okazać wdzięczności i Jemu, a takoż jego poplecznikom wszystkie mury oddać, a spiskowcom, którzy zechcieliby Don Marszalota obalić, figę pokazać, brakiem miejsca na murach tłumacząc?

Tu miała się kończyć bajka o Don Marszalocie. Ale Ten, w ostatnich czasach dbałość o swoje Księstwo wykazując, kupców z ich składów wyrzucił, by wraz z mieszczanami Sukiennice wspólnymi siłami odnowić. Kupcy krzyk ogromny podnieśli i dawaj rokosz urządzać, do Wielkiej Rady Książęcej biegać, a i w tym wszystkim Doradców Królewskich nie oszczędzać. Aż się Książę musiał do Władzy Duchownej udać, by o radę prosić. W mądrości swojej postanowił przed kupcami nie ugiąć się, takoż przed Rajcami Niepokornymi i Doradcami królewskimi. Taki to był Don Marszalot – Książę, nieugięty i przy zdaniu swoim mocno stojący.

O czym donosi Gall Bajkopisarz

Post Scriptum: Kupcy z Sukiennic przez Don Marszalota wyrzuceni donieśli, że Książę chce ich składy innym, sobie wiernym kupcom oddać, a nawet bankierom, co dukaty na procent pożyczają. Ale czy w tak praworządnym i rozsądnie rządzonym Księstwie coś takiego mogłoby się zdarzyć?

Najnowsze realizacje wideo

Komentarze
  • 13 czerwca 2009 22:40

    Anonim

    Tedy mieszczanie cierpliwość swą do reszty utraciwszy, pręgierz misterny wystrugać kazali i na szczycie kopca z przywiezionych kamieni uczynionego, ustawiwszy swojego Księcia przy nim umieścili, siedzenie gołe wszelako mu zostawiając by każdy sługa jego po raz ostatni mógł na tej najszacowniejszej części Księciowego ciała pocałunek złożyć zanim całkiem do niebytu odejdzie

  • 14 czerwca 2009 00:39

    Anonim

    A i stara galicyjska przepowiednia chcąc bogobojnych, plebs, ludzi dobrej woli ostrzec, rzecze: Nie daj się zwieść Don Marszalota niewinnemu spojrzeniu! Sile ciepłego słowa ku Tobie radym nie bądź! Gdyż pokutą Twą będzie u boku Blond Buki księcia bronić i ciemnotę obwieszczać: sprawiedliwe rządzi księcia zaplecze!

  • 14 czerwca 2009 03:25

    Anonim

    poniżacie się …

  • 14 czerwca 2009 04:42

    Anonim

    A czemu on jest Marszalot a nie Don Kaszalot, bądź Don Żarłacz Ludojad, co byłoby bardziej sprawiedliwym persony onej nazwaniem?

  • 14 czerwca 2009 12:20

    Anonim

    i niechaj narodowie wżdy powszechnie znają,
    iż Polacy nie gęsi i swego popaprańca też mają…

  • 14 czerwca 2009 13:41

    Anonim

    Panie Pawle, faktycznie lepiej idzie Panu pisanie bajek niż newsów – proponuje się przebranżowić i pisać bajki dla dzieci….

  • 14 czerwca 2009 14:55

    Anonim

    Oj, Gallu, Gallu pewności nijakiej nie mam, ale tak domniemywam, że być może za Twoje pisanie mszcząc się Sanczo Paczynsa gdzie indziej jako (bi)Don Pacykarz znany charty i ogary swoje w nocy rozpuścił, by jeszcze trochę samowolę mieszczan ukrócić. Otóż w Osadzie Alchemików na drzewie jednym wolno stojącym objemka była, gdzie nekrologi i inne wieści, nie płacąc za to, powiesić można było.Teraz objemka owa zniszczona została i nierychło zapewne naprawiona będzie, bo nikt się nie poważy naprzeciw interesom marszalotowego giermka idąc w samego władcy niełaskę popaść.

  • 14 czerwca 2009 15:17

    Anonim

    „pamiętało jeszcze czasy Króla Ćwieczka” :-))))
    Lepiej by było nazwać tego grubego, zarośniętego prymitywa Ćwoczkiem, bo większego pajaca to miasto nie widziało. Głupi , prymitywny, stary erotoman. Teraz to samo robi w powiecie i jak zwykle zza pleców, udając jarząbka.

  • 14 czerwca 2009 17:18

    Anonim

    Imć Don Marszalot tak chyżo i swawolnie sobie poczyna, bo włada oświęcimskim pospólstwem co prze lata klupanym po głowie było. Teraz pospólstwo łogłupiałe, bezmyślne, łoobojętne i bezwolne jest, co daje za nos wodzić się. A niech ta któremu imć Don Marszalot nadepnie na piętę, to larum wielki niesie się poprzez rzeczkę do Królestwa ?Doliną Karpia? pięknie nazwanym. Tam pospólstwo gminne zacz inne jest, bo gospodarni i weseli. Chwała ich daleko niesie się. Zza gór i mórz wędrownicy do tego Królestwa mkną. W ogólnej wesołości, spożywając królewskiego karpia wędrowcy hojni są. Królestwo Oświęcimskie ościami karpia zadowolić musi się.

  • 14 czerwca 2009 19:55

    Anonim

    No, teraz ma taką pielęgniarkę do opieki. :zzz

  • 15 czerwca 2009 04:23

    Anonim

    Przede wszystkim nie kupcem był tylko pewnie „hucpem”, kupcem to był a może jeszcze jest ,jak Go nie wykończł , jego brat.
    Post Pana „czytelnik K”, powinien Pana utwierdzić w dobrym kierunku działania, od pisania bajek zaczynali wspócześni wielcy np. Ludwik Dorn, a wcześniej np. Ignacy Krasicki.
    Życzę powodzenia w tej pozytywistycznej pracy może „durny lud” w końcu zrozumie o co chodzi. POWODZENIA !!!

  • 15 czerwca 2009 18:22

    Anonim

    Otóż dowiedziałem się, że nawet objemka na drzewie została marszałkowemu słupowi wydzierżawiona. Jak tak, to są dwie możliwości. Albo została zniszczona przez kogoś w geście protestu, co mojego sprzeciwu nie budzi. Albo (bi)Don Pacykarz wycofać sie pragnie i pretekstu szuka, bo do wyborów i wyborczych mord na słupach jeszcze szmat czasu, a tymczasem słupy odłogiem leżą czyli puste stoją. I brawo!!!! I tak trzymać!!!

  • 15 czerwca 2009 22:30

    Anonim

    Nijakiej pewności nie mam czy Grodem nad Strugą na pewno książę jakiś włada. Karawany drogami ciągnące bają jakoby niegdyś komedianty ze sztuczkami swymi w grodzie tym się usadowiły. I małpę wielce zmyślną i sztuczek wszelakich moc znającą zabaczyli w drogę dalszą ruszając. A małpa owa u balwierza jakowegoś brzytwę dostać zdołała po czym ukropem się oblawszy na ulice grodu się wydostała. I teraz wyleniała od ukropu gród ten pustoszy nikomu odebrać sobie brzytwy nie pozwalając. Azali prawdę podróżni opowiadają czy jeno bajania to są?

  • 16 czerwca 2009 01:05

    Anonim

    w moich czasach takowych konkurów nie zwykłem używać 😡

  • 16 czerwca 2009 01:18

    Anonim

    Gród nad Strugą , Osada Alchemików – grodzianie! wielce kontent żem!

  • 25 sierpnia 2009 12:53

    Anonim

    obejrzyjcie tą bajkę w wersji animowanej!
    😀

    http://odsiebie.com/pokaz/5036746—386d.html


Redakcja portalu zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu artykułu, wpisu, obiektu. Informujemy, że oprogramowanie rejestruje dane osoby komentującej (IP, czas), które na wniosek prokuratury, sądu lub policji mogą zostać przekazane celem ścigania sprawców czynów sprzecznych z prawem.

Więcej informacji w regulaminie komentarzy.

.
Kalendarium
Reklama
. . . . . . . . . . . . . . .