polecamy
Oświęcimskie Wieści z ratusza – FILM
Fakty z powiatu: Przegląd najważniejszych wydarzeń – FILM
Tegoroczne spotkanie z okazji Święta Niepodległości było poświęcone bohaterom dnia codziennego – matkom, żonom i wszystkim tym, którzy troszczyli się o dom i rodzinę, żeby weterani bitewnych pól mieli dokąd wracać. Dlatego scenę wypełniły swojskie, kuchenne rekwizyty. Z tym wystrojem w tle salę Domu Ludowego wypełniły słowa żołnierskich piosenek: „Wojenko, wojenko”, „Piechota, ta szara piechota”, „Przybyli ułani” i „Raduje się serce, raduje się dusza”.
Wraz z melodią „Jak długo na Wawelu” w dłoniach biesiadników pojawiły się chorągiewki i powiewały już przez cały wieczór, mimo że repertuar stawał się coraz mniej wojskowy i oficjalny.
„Zawody prawej i lewej części sali rozpoczęło krojenie chleba do zupy, która coraz rzadziej gości na naszych stołach, czyli wodzianki. Po konkurencji dla pań w szranki stanęli panowie. Ich zadaniem było wyprasowanie damskich reform z falbankami” – relacjonuje spotkanie Lech Chodacki z miesięcznika „Oświęcimska Gmina”.
Chórzyści z Libiąża intonowali w tym czasie kolejne szlagiery. „Marianna”, „Wiła wianki”, „Ukraina” i „My, Cyganie” towarzyszyły rywalizacji małżeństw w zespołowym przygotowaniu ciasta na placki ziemniaczane. Kulinarne popisy mężczyzn przy patelni i kotle z wodzianką podsumowała „Cicha woda”. Rywalizacji w zamiataniu bez użycia rąk wtórowała przyśpiewka „Zośka izbę zamiatała”.
„Sprawdzianem wokalnych talentów stał się dedykowany wszystkim paniom przebój „Najwięcej witaminy”. Skandowaną wersję „Gdzie strumyk płynie z wolna” ochoczo podchwycili wszyscy biesiadnicy” – dodaje Lech Chodacki.
Najtrudniejszym wyzwaniem okazał się konkurs tańca, bo zawodnicy z każdą kolejną melodią musieli zmieścić się na coraz mniejszej powierzchni składanej na pół gazety. Ostatnim wyzwaniem w zawodach było skomponowanie tortu z wafli różnych kształtów i grubości. Ludowe piosenki mieszały się z popularnymi, po „Góralu, czy ci nie żal” przyszły „Słodycze”, a po „Karolince” – „Kolorowe jarmarki”.
Obie strony zostały więc usatysfakcjonowane, zwłaszcza że lewa stawała się prawą i odwrotnie, zależnie od punku widzenia. Gdy ze sceny popłynęło „Bando, bando rozstania nadszedł już czas”, a zaraz potem „Szła dzieweczka do laseczka” stało się jasne, że zbliża się nieuchronnie koniec Biesiady. Goście żegnali się jednak w szampańskich nastrojach, bo ostatnią melodią tego wieczoru było „Do widzenia, do miłego zobaczenia”.