Interaktywna gra pozorów

Paweł Wodniak  |   Publicystyka  |   27 listopada 2009 19:35
Udostępnij

Od kilku lat w Polsce bardzo popularne są telewizyjne gry interaktywne, emitowane najczęściej w telewizji śniadaniowej, bądź późną nocą. Większość wiodących stacji telewizyjnych posiada co najmniej jeden taki teleturniej nadawany regularnie. Pełne ekspresji prowadzące zachęcają nas do zdobycia szybkiej forsy w 30 sekund. Wystarczy tylko zadzwonić, a 8000 zł będzie Twoje! Jakież  to proste. Tak naprawdę jesteśmy świadkami przedstawienia, a sami występujemy w roli maszynki do zarabiania pieniędzy dla producentów programu.

Zasady tych programów są proste. Dzwonisz do studia pod wskazany numer, próbujesz trafić na antenę, jeśli ci się to uda sugerujesz swoją wersję odpowiedzi i wygrywasz bądź nie. Proste? Nie do końca. W tym momencie padają słowa klucze: ? otwarta linia?  i ? płacisz za każde połączenie nawet za takie, które cię nie połączy?. I mamy gotowy przepis na bardzo dochodowy biznes.

Konkursy na pierwszy rzut oka wyglądają na banalne. Urocza prowadząca prosi o podanie imienia bez litery ?a? i w ten sposób rusza machina. W tle można usłyszeć relaksującą muzykę, scenografia przedstawia gorącą plaże u wybrzeży Puertorico, lub przytulny pokój w ciepłych barwach. Gospodyni programu ubrana często w strój bikini z radością na ustach uprzejmie przypomina nam o zasadach programu podkreślając, że płacimy za każde połączenie. Przekonuje mnie, że to właśnie ja jestem tym wybranym na którego czeka wygrana w programie.

Początkowo do studia dodzwonić się jest bardzo łatwo. Widzowie podają imiona, które jako pierwsze przychodzą im do głowy. Wojciech, Inez, Eryk, Szymon. Prowadząca zapisuje odpowiedź i informuje widza, że to jeszcze nie to imię i sugeruje próbować dodzwonić się po raz kolejny. Na tablicy przybywa coraz więcej imion a stawka w puli zaczyna rosnąć. Powoli rozpoczyna się najciekawszy etap spektaklu. Muzyka zaczyna być intrygująca, słychać w tle bicie serca, napisy z wykrzyknikami, że to już ostatnia szansa aby wygrać wymarzoną nagrodę.

Telefony milkną, ale tylko na antenie, bo tak naprawdę w tym momencie program zarabia najwięcej. Dzieje się tak ponieważ nikt nie trafia na tzw. otwartą linię pozwalającą się dostać na antenę. Widzowi wydaje się, że nikt nie dzwoni więc jest przekonany, że to właśnie on ma szansę ?wejść na żywo?. Nic z tego. Jak się później okaże, kto i kiedy ma możliwość ?wejścia? jest zaplanowane skrupulatnie co do sekundy. Prowadząca program zaczyna się nerwowo poruszać po studiu z poważną, zatroskaną miną. Dlaczego nie dzwonisz? Na pewno znasz odpowiedź! Moi drodzy musimy kończyć program! Ja muszę komuś oddać te 4 tysiące złotych!

Sytuacja taka trwa dobrych kilka minut. Na ekranie co rusz pojawia się zegar odliczający ostatnie sekundy programu (takich zegarów pojawia się około pięciu i zawsze jest to ten ostatni ostateczny po czym dowiadujemy się, że pani prowadząca posiada takie uprawnienia, że może jeszcze przedłużyć program ) . Bicie serca słychać coraz wyraźniej, muzyka rodem z filmów sensacyjnych dociera do naszych uszu. Z napięciem przed telewizorem oczekujemy dostania się na linię. Ależ emocje! Z naszych telefonów komórkowych ucieka kolejne 3,66 z VAT a na koncie producenta cyferki nieustannie się kręcą. Aż do tego stopnia, że może on podnieść wartość nagrody nawet dwukrotnie.

Po kilku rzekomych ostatnich sekundach programu, gdy program naprawdę zbliża się do końca dowiadujemy się, że imię które typowaliśmy tak naprawdę jest błędne, ponieważ prowadząca podpowiada nam, że jest imię jednego z bogów i sugeruje, że zaczyna się na literkę E. Włącza się zegar, odmierza minutę, prowadząca już mdleje z emocji na antenie. Zegar odmierzył ostatnią sekundę, mija kilka chwil i nagle (całkiem przypadkowo i niespodziewanie ) kogoś olśniło i udaję mu się dostać na antenę ! Ależ ten ktoś miał szczęście?

Prowadząca pyta o hasło i okazuje się, że poszukiwane imię to Eros. No tak przecież to logiczne, jak mogłem nie wpaść na to, że imię bez A to Eros? Przecież to takie staropolskie imię, które powinno mi się od razu skojarzyć. W trakcie odpowiedzi ostatniego telewidza na ekran wjeżdżają napisy końcowe, a prowadząca  radością informuje (bądź nie – takie przypadki też się zdarzają ) o wygranej wysokiej sumy pieniędzy od razu żegnając się z widzami.

I tak oto drodzy państwo wygląda scenariusz w każdym z programów interaktywnych niezależnie w której telewizji i o której porze. Dajemy się wpędzić w machinę biznesu i robienia z ludzi półinteligentów pełni przekonań, że ktoś nam da za jeden telefon 2000 zł. Poziom programów telewizyjnych w ostatnich latach jest coraz niższy. Konkursy dla ludzi coraz prymitywniejsze, wykorzystujące manipulacje człowiekiem.

Przykre jest to tym bardziej iż  znaczna część dzwoniących do tego typu programów to osoby starsze, nie do końca rozumiejące zasady płatności za połączenia. Interaktywna żenada odbywa się codziennie, nawet kilka razy w ciągu dnia. Zanim wykręcimy po raz kolejny numer będący kluczem do naszego wzbogacenia, zastanówmy się dwa razy czy rzeczywiście chcemy brać udział w tym spektaklu i nabijać portfele producentom.

Najnowsze realizacje wideo

Komentarze
  • 29 listopada 2009 17:07

    Anonim

    A gdzie felietony Leszka Witkowskiego? Tamte były o Oświęcimiu, krótkie i coś wnosiły a ten nowy felietonista… żal.pl

  • 29 listopada 2009 20:01

    Anonim

    Nie zogdzę się z poprzednim czytelnikiem. Tekst jest bardzo wartościowy, fajnie, że ktoś poruszył w końcu ten temat. Jeśli nawet 1 na sto osób zrozumie, że jest robiona w butelkę to już będzie sukces. I nie zgadzam się, że nie dotyczy oświęcimia, bo dotyczy jak każdego z nas 🙂

  • 3 grudnia 2009 23:09

    Anonim

    Leszek Witkowski ? czyli Ja ? zakończył współpracę z portalem Fakty Oświęcim. W związku z tym chciałbym serdecznie podziękować redaktorowi naczelnemu Pawłowi Wodniakowi za miłą i owocną współpracę. Podziękowania należą się jednak przede wszystkim czytelnikom moich felietonów, którym nie są obojętne problemy i bolączki Naszego miasta i jego mieszkańców. Seria dwunastu felietonów, które ukazywały się przez rok w moim autorskim dziale ?Ni w 5, ni w 9? była wymierzona w głupotę ludzką. Jeżeli któryś z moich tekstów skłonił kogoś z Państwa, do refleksji nad otaczającą Nas rzeczywistością to będę to uważał za swój największy sukces, zaraz po tym jak przeniesiony został w odpowiednie miejsce (może dzięki mnie a może nie) dzwonek dla inwalidów przymocowany wcześniej na drzwiach poczty przy ul. Olszewskiego. Wiele jeszcze miało zostać napisane, lecz w wyniku nadmiaru obowiązków, napisze o tym już ktoś inny ? godny a może nawet lepszy następca ? Wojciech Boruszka. Powodzenia i ?do napisania? ? kiedyś, gdzieś…

  • 4 grudnia 2009 22:04

    Anonim

    bez sensu ten artykuł – przynajmniej na tym portalu

  • 4 grudnia 2009 23:35

    Anonim

    zal.pl to chyba jesteś ty, widać po „slangu” 😉


Redakcja portalu zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu artykułu, wpisu, obiektu. Informujemy, że oprogramowanie rejestruje dane osoby komentującej (IP, czas), które na wniosek prokuratury, sądu lub policji mogą zostać przekazane celem ścigania sprawców czynów sprzecznych z prawem.

Więcej informacji w regulaminie komentarzy.

.
Kalendarium
Reklama
. . . . . . . . . . . . . . .