polecamy
Fakty z powiatu: Konferencja „Zdrowie psychiczne – wspólny temat” – FILM
Oświęcimskie Wieści z ratusza – FILM
Filip Lichański. Fot. Zbiory rozmówcy
Na początek standardowe pytanie. Jak zaczęła się twoja przygoda z piłką nożną? W jakim klubie spędziłeś pierwszy okres twojej aktywności piłkarskiej?
,,Piłka nożna stała się częścią mojego życia od wczesnych lat szkolnych. Wtedy to podpatrywałem mecze i treningi seniorów Pogórza Gierałtowice. Nie było wt ty czasie w klubie grup młodzieżowych, więc od kiedy skończyłem 13 lat trenowałem razem z nimi”.
Od kiedy wiedziałeś, że chcesz być bramkarzem?
,,Pierwsze moje wspomnienia związane z piłką nożną to śledzenie w telewizji EURO 92. Miało to kolosalny wpływ na to, że postanowiłem kopać piłkę, a w zasadzie ją łapać. Imponował mi Peter Schmeichel. Na lokalnych boiskach podpatrywałem Marcina Wandora, który również miał spory wpływ na wybór mojej pozycji na boisku. Odpowiadając na pytanie pamiętam, że od razu chciałem być bramkarzem.”
,,Z grup dziecięcych nie mam żadnych wspomnień, bo jak wspominałem w Gierałtowicach ich nie było. Później Edward Lisak, prezes klubu, wznowił działalność grupy juniorskiej. Grę w tej drużynie wspominam z wielkim sentymentem. Cieszę, że nie było wtedy telefonów czy konsol, bo mogliśmy spędzać czas z kolegami kopiąc piłkę w każdej wolnej chwili, a w okresie absencji od szkoły często od rana do wieczora. Piękne czasy.”
,,Od najmłodszych lat cechowała mnie wielka ambicja, która sprawiała, że chciałem się rozwijać. Strumień był w tamtych czasach prestiżowym jak na lokalne warunki klubem. Grał w wyższej klasie rozgrywkowej. Dodatkowo od razu znalazłem „wspólny język” z tamtejszym prezesem – Zbigniewem Wasztylem. Grało tam sporo młodzieży, do której się wtedy zaliczałem. Pomyślałem więc, że to miejsce idealne dla mnie”.
,, Moje wspomnienia z tego okresu generalnie nie są najlepsze. Przeżywałem tam wiele wzlotów, ale więcej upadków, które w późniejszych czasie przyniosły dobry efekt. Nie czułem się na boisku najlepiej. Za to poza nim poznałem świetnych ludzi, z którymi utrzymuję kontakt do dziś. Dodatkowo sporo się nauczyłem. Myślę tu przede wszystkim o pokorze, która przydaje mi się do dziś nie tylko na boisku, ale i w codziennym życiu.”
,,Gra w Bobrku to czas, który wspominam bardzo dobrze. Nie chodzi mi tu tylko o awans do V Ligi, ale również o rewelacyjnych ludzi jakich tam spotkałem. Czułem od nich wsparcie w każdej sytuacji. Tam stworzył się prawdziwy kolektyw. Bardzo miło wspominam wszystkich trenerów, z którymi miałem przyjemność tam współpracować: Pana Janka Chylaszka, Jarka Chowańca i Marcina Barciaka z którym awansowaliśmy.”
,,Jarosław Chowaniec objął tam posadę trenera. Pomyślałem wtedy, że to odpowiedni czas, aby wrócić do macierzystego klubu i pomóc mu w awansie do wyższej ligi. Taki mieliśmy plan.”
,,Pomimo tego, że zarząd na czele z Mirkiem Koimem bardzo się starał i stworzył nam wszystkim warunki do tego, abyśmy tylko i wyłącznie myśleli o grze w piłkę i osiągnięciu naszego celu, nie wszystko poszło według oczekiwań. Głównymi przyczynami takiego stanu rzeczy były kontuzje i braki kadrowe. W zimie zmienił się trener, a ja skorzystałem z propozycji gry w Zatorze. Widziałem szansę na powalczenie o kolejny awans do V Ligi. To się nam z resztą udało.”
,,Ciężka praca na treningach przynosi efekty. Zanotowaliśmy kilka wartościowych rezultatów. Uważam jednak, że nasz dorobek przy odrobinie większej koncentracji w kilku meczach mógłby być większy. „Pudło” po pierwszej rundzie było w zasięgu ręki a raczej nogi. Nie myślimy już jednak o tym, bo najważniejszy jest wynik na koniec sezonu.”
,,Nie mnie to oceniać. Trzeba spytać trenera. Myślę, że chyba najgorzej nie było.”
,,Za sukces uważam dwa awanse do ligi okręgowej. Porażką jest to, że marzenia o grze w Lidze Mistrzów się nie spełniły.”
Jak wiadomo bramkarz może zanotować sto świetnych interwencji, a pamięta się mu tylko te przysłowiowe „klopsy”. Ja też pamiętam tylko takie. Jeśli jednak dobrze pomyślę, dobrych interwencji było więcej.”
,,Pierwszy mecz w lidze okręgowej w barwach Zatorzanki. Graliśmy wtedy z Brzeziną Osiek, którą trenował wtedy mój dobry kolega z drużyny Piotr Balonek. Ten mecz mógł wypaść delikatnie mówiąc lepiej. Do przerwy było 0:3, a ja zapisałem na swoje konto dwa kuriozalne błędy.”
,,Dobre warunki fizyczne, wrodzona dynamika i zwinność oraz charakter do ciężkiej pracy. Przyda się także upór w dążeniu do celu. Według mnie talent to tylko początek, który niczego nie gwarantuje.
,,Teraz to marzę już tylko o zdrowiu, bo z tym jest różnie.”
,,Zatorzanka organizacyjnie wygląda znakomicie. Nie brakuje nam niczego. Dzięki staraniom prezesa Dominika Celeja i trenera Marcina Folgi możemy myśleć tylko o grze w piłkę. Marzymy jednak o budynku klubowym z prawdziwego zdarzenia. Wiem jednak, że burmistrz Zatora zobowiązał się do wybudowania go w niedalekiej perspektywie.”
,,Przygotowania do rundy przebiegały zgodnie z planem. Przede wszystkim ominęły nas kontuzje. Wykonywaliśmy zamierzony plan.”
,,Każdy trenuje indywidualnie według zaleceń rozpisanych przez trenera.”
,,Nikt nie wie jak długo ta przerwa potrwa. Tęsknota do rywalizacji jest duża. Ciężko jest przewidzieć jak ona wpłynie na prezentowaną formę na boisku. Wiadomo jednak, że każdy rozumie powagę sytuacji w której wszyscy się znaleźliśmy. Zdrowie jest najważniejsze.