Drzewo „wybiegło” na drogę. Było trzeźwe, kierowca nie

Paweł Wodniak  |   Fakty  |   7 maja 2019 12:27
Udostępnij

30-latek był w takim stanie, że mogło mu się wydawać, iż to drzewo wyskoczyło mu na drogę. A wszystko przez blisko trzy promile alkoholu w organizmie.

Wczoraj wieczorem 30-letni mieszkaniec Kęt jechał ulicą Spacerową w swojej miejscowości. Nagle na trasie jego przejazdu pojawiło się drzewo. Mężczyzna, który stracił panowanie nad nissanem, za kierownicą którego siedział, uderzył w to drzewo.

Na miejsce po chwili zjechały służby ratunkowe. Ratownicy medyczni sprawdzili stan zdrowia kierowcy. Stwierdzili stłuczenie i wymagającą szycia ranę ciętą głowy. Z kolei policjanci poddali kierowcę badaniu stanu trzeźwości. Kęczanin nie zdał tego egzaminu, gdyż alkosensor pokazał 2,7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.

Ból głowy wskutek urazu i kaca oraz zniszczony samochód, to nie jedyne teraz kłopoty 30-latka z Kęt spowodowane jego głupią decyzją. Czeka go bowiem proces sądowy. Za prowadzenie samochodu po pijanemu teoretycznie grozi kara więzienia do dwóch lat. Sądy jednak rzadko orzekają karę bezwzględnego pozbawienia wolności. W większości są to wyroki w zawieszeniu.

Mężczyzna z pewnością jednak straci na pewien czas prawo jazdy i otrzyma sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Prawdopodobnie będzie też musiał zapłacić wysoka grzywnę. Dodatkową karą będzie nakaz zapłaty nawiązki na rzecz organizacji zajmującej się pomocą ofiarom wypadków drogowych. Minimalna kwota w tym przypadku wynosi pięć tysięcy złotych.

Jeśli chodzi o naprawę rozbitego samochodu, to 30-latek będzie musiał zrobić to na swój koszt. Nawet, gdy posiada polisę auto-casco, firma ubezpieczeniowa nie wypłaci odszkodowania za szkody powstałe podczas jazdy pod wpływem alkoholu.

 

Najnowsze realizacje wideo