polecamy
Oświęcimskie Wieści z ratusza – FILM
Kinga Kuźma z Jakubem Koniorem, autorem wywiadu. Fot. Wiktoria Maksajda
Kinga jest uczennicą Powiatowego Zespołu nr 2 Szkół Ogólnokształcących Mistrzostwa Sportowego i Technicznych w Oświęcimiu i zawodniczką Uczniowskiego Klubu Sportowego Setbol, trenującą pod okiem Marka Wasztyla.
„Zaczęłam w piątej klasie szkoły podstawowej. Wcześniej trenowałam piłkę nożną, lecz doszłam do wniosku, że to sport dla chłopców. Za namową koleżanki, która dostała się do reprezentacji Polski juniorek w siatkówce, rozpoczęłam swoją karierę jako siatkarka”.
„Dokładnie od pierwszej klasy gimnazjum, a więc już cztery lata”.
„Najwięcej uwagi poświęciliśmy zagrywce i przyjęciu. Miałyśmy także okazję do rozegrania sparingu, który był świetną okazją do zweryfikowania naszej formy przed meczem”
„Niewątpliwie tego, że zgubi nas pewność siebie i będziemy na samym końcu, przez co zawiedziemy naszych bliskich i trenera. Na szczęście ten scenariusz się nie sprawdził”.
„Zdecydowanie tak. Najbardziej brakowała nam koleżanki grającej na miejscu przyjmującej, która potrafi nas skutecznie zmotywować”.
„Nasi rodzice starają się być na każdym meczu. Na wsparcie bliskich mogłyśmy liczyć również w Mysłowicach. Osobiście bardzo się denerwuje, gdy ktoś z rodziny ogląda moją grę. Jednak od czasu meczu, w którym nie szło nam najlepiej, poczułam ogromne wsparcie ze strony mojej rodziny, kibicującej mi z trybun. Aktualnie nie wyobrażam sobie meczu, na którym nie byłoby mamy, taty, brata lub siostry”.
„W trakcie meczu z drużyną z Dąbrowy Górniczej do zwycięstwa brakło nam dwóch setów. Wynikało to przede wszystkim ze zmęczenia i braku możliwości zamiany zawodniczek”.
„Najcenniejsza wskazówka dotyczyła zagrywki, którą trenowałyśmy już od wakacyjnego obozu. W trakcie turnieju uzyskałyśmy za nią dużą ilość punktów”.
„Na pewno radość, zadowolenie, satysfakcja i lekki żal”.
„Nasze zgranie było rewelacyjnie. Mimo, że nie grałyśmy na swoich pozycjach, potrafiłyśmy się dokładnie odnaleźć w nowej sytuacji. Po raz kolejny sprawdziło się to, że dobry wynik to efekt ciężkiej pracy całego zespołu”.
„Na pewno przyjęcie, komunikacja między zawodniczkami i nastawienie do gry, które zwłaszcza w pierwszej połowie meczu nie było najlepsze”.
„Do dzisiaj słyszę okrzyki dobiegające z trybun, na których siedziały nasze rodziny i przyjaciele. Pamiętam także, że przed meczem w szatni nasz kapitan mówił, że nie ważny jest wynik, lecz zadowolenie trenera i zaprezentowanie się z jak najlepszej strony”.