Radość, zadowolenie, satysfakcja i lekki żal – ROZMOWA

Paweł Wodniak  |   Siatkówka  |   27 września 2017 21:29
Udostępnij

O udziale w XV Memoriale im. Stanisława Padlewskiego w Mysłowicach, wsparciu rodziny, początkach i planach z Kingą Kuźmą rozmawia Jakub Konior.

Kinga jest uczennicą Powiatowego Zespołu nr 2 Szkół Ogólnokształcących Mistrzostwa Sportowego i Technicznych w Oświęcimiu i zawodniczką Uczniowskiego Klubu Sportowego Setbol, trenującą pod okiem Marka Wasztyla.

Jak rozpoczęła się twoja przygoda z siatkówką?

„Zaczęłam w piątej klasie szkoły podstawowej. Wcześniej trenowałam piłkę nożną, lecz doszłam do wniosku, że to sport dla chłopców. Za namową koleżanki, która dostała się do reprezentacji Polski juniorek w siatkówce, rozpoczęłam swoją karierę jako siatkarka”.

Długo trenujesz w barwach UKS Setbol?

„Dokładnie od pierwszej klasy gimnazjum, a więc już cztery lata”.

Na jakich elementach gry skupiłyście się w trakcie treningów przed XV Memoriałem im. Stanisława Padlewskiego w Mysłowicach?

„Najwięcej uwagi poświęciliśmy zagrywce i przyjęciu. Miałyśmy także okazję do rozegrania sparingu, który był świetną okazją do zweryfikowania naszej formy przed meczem”

Czego szczególnie się obawiałyście?

„Niewątpliwie tego, że zgubi nas pewność siebie i będziemy na samym końcu, przez co zawiedziemy naszych bliskich i trenera. Na szczęście ten scenariusz się nie sprawdził”.

Grałyście w niepełnym składzie. Bardzo odczułyście brak swoich chorych i kontuzjowanych koleżanek?

„Zdecydowanie tak. Najbardziej brakowała nam koleżanki grającej na miejscu przyjmującej, która potrafi nas skutecznie zmotywować”.

Rodziny towarzyszą wam na trybunach?

„Nasi rodzice starają się być na każdym meczu. Na wsparcie bliskich mogłyśmy liczyć również w Mysłowicach. Osobiście bardzo się denerwuje, gdy ktoś z rodziny ogląda moją grę. Jednak od czasu meczu, w którym nie szło nam najlepiej, poczułam ogromne wsparcie ze strony mojej rodziny, kibicującej mi z trybun. Aktualnie nie wyobrażam sobie meczu, na którym nie byłoby mamy, taty, brata lub siostry”.

W klasyfikacji końcowej zajęłyście w Mysłowicach drugie miejsce. Czego zabrakło do najwyższego miejsca na podium?

„W trakcie meczu z drużyną z Dąbrowy Górniczej do zwycięstwa brakło nam dwóch setów. Wynikało to przede wszystkim ze zmęczenia i braku możliwości zamiany zawodniczek”.

Na co kładł nacisk wasz trener Marek Wasztyl?

„Najcenniejsza wskazówka dotyczyła zagrywki, którą trenowałyśmy już od wakacyjnego obozu. W trakcie turnieju uzyskałyśmy za nią dużą ilość punktów”.

Jakie były wasze odczucia po rozegranym meczu?

„Na pewno radość, zadowolenie, satysfakcja i lekki żal”.

Wasza drużyna pokazała w Mysłowicach, że jest zgrana?

„Nasze zgranie było rewelacyjnie. Mimo, że nie grałyśmy na swoich pozycjach, potrafiłyśmy się dokładnie odnaleźć w nowej sytuacji. Po raz kolejny sprawdziło się to, że dobry wynik to efekt ciężkiej pracy całego zespołu”.

A co byście zmieniły?

„Na pewno przyjęcie, komunikacja między zawodniczkami i nastawienie do gry, które zwłaszcza w pierwszej połowie meczu nie było najlepsze”.

Co z memoriału najbardziej utkwiło ci w pamięci?

„Do dzisiaj słyszę okrzyki dobiegające z trybun, na których siedziały nasze rodziny i przyjaciele. Pamiętam także, że przed meczem w szatni nasz kapitan mówił, że nie ważny jest wynik, lecz zadowolenie trenera i zaprezentowanie się z jak najlepszej strony”.

Jakie plany ma UKS Setbol Oświęcim?
„Prowadzimy intensywne przygotowania do nowego sezonu. Zamierzamy pokazać, że stać nas na dużo, dużo więcej. Uważamy, że za sprawą ciężkiej pracy możemy sięgać po pierwsze miejsca na podium”.