polecamy
Oświęcimskie Wieści z ratusza – FILM
Kolejny mecz na wyjeździe i kolejne zwycięstwo. W 7. kolejce IV ligi zachodniej, Soła Oświęcim nie bez trudu uporała się z MKS Trzebinia-Siersza, wygrywając ostatecznie po ciężkim boju 2:1.
– Nikt nie powiedział, że w IV lidze drużyny będą się przed nami kłaść i będziemy sobie wygrywać po 5:0. To jest już wyższa liga i nawet Trzebinia pokazała, że potrafi grać w piłkę – stwierdził Sebastian Stemplewski, trener Solarzy.
Zgodnie z zapowiedziami, trener Sebastian Stemplewski dokonał roszad w składzie na spotkanie z outsiderem IV ligi. W ataku szkoleniowiec gości w miejsce Bartłomieja Jasińskiego, postawił na Adama Janeczkę, na lewej obronie zamiast Bartłomieja Sałapatka wybiegł Grzegorz Rajman, natomiast co ciekawe, miejscami na bokach pomocy zamienili się Marcin Nowak i Łukasz Ząbek.
– Jeżeli widzę, że coś może szwankować, to zawsze można coś zmienić, wprowadzić powiew świeżości – tłumaczył przyczyny swojej decyzji Sebastian Stemplewski.
Oczekiwany powiew świeżości przynajmniej na początku widoczny nie był. Trzebinianie postawili silny opór tym bardziej, że grali o głowę trenera. Miejscowi z minuty na minutę udowadniali coraz bardziej, że ostatnie miejsce na pewno im się nie należy. W 8. minucie uderzenia z półobrotu próbował Dariusz Czyszczoń. Do celu zabrakło jednak ponad metra.
Dziesięć minut później, oświęcimianie oddali pierwszy strzał w światło bramki autorstwa Łukasza Ząbka. Jakub Wilk nie bez problemów poradził sobie z tą próbą skrzydłowego Soły. Kilka minut później tym razem przed szansą zdobycia bramki stanął Jakub Snadny. Jego główka po rykoszecie minęła nieznacznie lewy słupek bramki.
W 22. minucie goście objęli prowadzenie. Grzegorz Rajman krótko rozegrał rzut rożny z Adamem Janeczko, po czym dośrodkował w pole karne. Bramkarz MKS nieco się zdrzemnął , więc Sebastian Stemplewski z trzech metrów wpakował futbolówkę głową do siatki. Ten gol wcale nie załamał ambitnych miejscowych, którzy w 31. minucie powinni doprowadzić do wyrównania.
Dogranie wzdłuż bramki Michała Krawczyka, na bramkę powinien zamienić Norbert Ciepichał, ale jego strzał z pola karnego był zbyt lekki aby zaskoczyć Kamila Talagę. Ta sytuacja natychmiast się zemściła, bo cztery minuty później po dograniu Adama Janeczki, Jakub Snadny wpadł w pole karne i precyzyjnym strzałem w długi róg podwyższył prowadzenie Solarzy. Chwilę później z boiska zszedł grający trener oświęcimian, którego zastąpił Przemysław Niewiedział.
– Mam coś z pachwiną i nie mogłem już biegać. Coś mnie ukłuło. Nie wiem jak poważna jest ta kontuzja – komentował na gorąco Stempel .
W drugiej części gry wydawało się, że biało-czerwoni z Oświęcimia mają już mecz pod kontrolą i sukcesywnie będą podwyższać swoje prowadzenie. W 54. minucie bliski szczęścia był Paweł Cygnar. Z rzutu wolnego, z około 20 metrów, wychowanek Victorii Jaworzno trafił w boczną siatkę. Podopieczni Mateusza Misia doprowadzili do kontaktu w 57. minucie. Dośrodkowanie Michała Krawczyka, idealnie wykończył Norbert Ciepichał, który sprytnie przelobował głową Kamila Talagę.
Od tego momentu pojedynek się otworzył i każda z drużyn mogła pokusić się jeszcze o niejedno trafienie. To jednak miejscowi zdawali się naciskać coraz bardziej.
– Trzebinia w drugiej połowie przycisnęła, ale my również mieliśmy swoje sytuacje, które moglibyśmy wykorzystać i grałoby się nam inaczej, gdybyśmy zdobyli te trzy, cztery bramki w pierwszej połowie – żałował szkoleniowiec Pasiaków.
Minutę po strzeleniu gola na 1:2, wyrównać powinien Michał Kowalik, ale w sytuacji sam na sam nieczysto trafił w piłkę. Sytuacje boiskowe w tym meczu zmieniały się jak w kalejdoskopie, bo kilka minut później Solarze ruszyli z kontrą trzech na jednego. W jej decydującej fazie, Jakub Snadny z bliska nie znalazł sposobu na Jakuba Wilka, a dobitkę z 17 metrów Pawła Cygnara, w świetnym stylu obronił golkiper MKS. W 72. minucie doskonałą okazję na zmianę rezultatu miał Jakub Snadny, ale mając przed sobą tylko bramkarza, przymierzył obok bliższego słupka.
To nie był koniec szans gości, którzy seryjnie marnowali okazje na skarcenie miejscowych. W 78. minucie Rafał Skrzypek strzelił gola, ale arbiter dopatrzył się faulu stopera gości, natomiast chwilę później znakomitą okazję zmarnował Przemysław Niewiedział, uderzając zbyt lekko.
– Szkoda niewykorzystanych sytuacji, bo wtedy uniknęlibyśmy nerwowej końcówki – zauważył Sebastian Stemplewski. Trzebinianie pod koniec meczu postawili wszystko na jedną kartę i co rusz rozpaczliwymi wrzutkami w pole karne szukali szczęścia, którego w końcowym rozrachunku jednak im zabrakło.
– Uważam, że spotkanie było na niezłym, IV-ligowym poziomie. Myślę, że byliśmy lepszym zespołem w tym spotkaniu. Kto obiektywnie patrzył ten pojedynek, to sam widział. Może Soła zagrała słabszy mecz? Nie wiem, nie mnie to oceniać. My natomiast zagraliśmy jedno z lepszych spotkań w tej rundzie i ambitnie dążyliśmy do co najmniej wyrównania stanu meczu – powiedział Mateusz Miś, trener gospodarzy.
Szkoleniowiec żółto-czarnych pogratulował także Sole zwycięstwa i zdradził przyczyny zerowego dorobku punktowego MKS.
– Gratuluje Sole, bo to jednak z nielicznych ekip, która próbuje się przy piłce utrzymać i próbuję coś z tą futbolówką zrobić, nie tylko wybijać i liczyć na kontrę. Życzę Solarzom awansu, bo to jest jedna z drużyn, które na pewno na to zasługuje – stwierdził trener ekipy z Trzebini-Sierszy.
– Nasz problem tkwi w obronie, za łatwo traciliśmy bramki. W poprzedniej całej rundzie straciliśmy tylko 11 bramek, natomiast już teraz mamy straconych ponad 15 goli – dodał Mateusz Miś deklarując, że to koniec jego pracy w tym klubie.
– Jestem człowiekiem honorowym i oddałem się do dyspozycji zarządu. Dzisiaj to był mój ostatni mecz, który chciałem wygrać. Chłopcy dzisiaj zagrali dla mnie i bardzo im za to dziękuję. To są wspaniałe chłopaki, pracują profesjonalnie i mój następca będzie miał tutaj wspaniały materiał do pracy – zakończył Miś.
Komentarz pomeczowy:
Mateusz Miś, trener MKS Trzebinia-Siersza: – Mamy jeden mankament, którym jest zbyt wolny powrót z ataku pozycyjnego do obrony. Jak na razie, każda drużyna potrafi to wykorzystać i wyprowadzić szybką kontrę. Soła w pierwszej połowie dwukrotnie zrobiła to świetnie, dwa razy nas kontrując. Za łatwo tracimy bramki. Jestem jednak dumny z chłopaków, że walczą do końca i gramy ładnie w piłkę. Przyszedłem tutaj po to, aby nauczyć drużynę grę w ataku pozycyjnym. Myślę, że kibice, którzy przychodzili na stadion, z gry mogli być zadowoleni. Na pewno mamy prawo być niezadowoleni z wyniku i biorę to na siebie. Jestem 11 lat w piłce i nigdy takiej rundy jak ta nie miałem. Wywalczyłem 7 awansów i z reguły wygrywałem. Nagle nadszedł taki niespodziewany moment i będę to jeszcze analizował. Pierwszy raz spotkałem się z sytuacją, że drużyna gra w piłkę, potrafi atakować i utrzymać się przy piłce, wytrzymuje spotkania kondycyjnie, natomiast jednak przegrywa.
MKS Trzebinia-Siersza – Soła Oświęcim 1:2 (0:2) Bramki: 0:1 – Stemplewski 22 min. 0:2 – Snadny 35 min. 1:2 – Ciepichał 57 min.
Składy: Trzebinia-Siersza: Wilk – Czyszczoń, Ołownia, Kalinowski, Kukla (66 min. Lickiewicz), Pająk (88 min. Giermek), P. Szczepanik, Krawczyk, Ciepichał, T. Szczepanik, Kowalik.
Soła: Talaga – Stanek, Baluś, Skrzypek, Rajman (70 min. Domański) – Ząbek (63 min. Mika), Cygnar, Stemplewski (40 min. Niewiedział), M. Nowak – Janeczko, Snadny (79 min. Biskup).
Żółte kartki: Pająk, T. Szczepanik, Czyszczoń, Krawczyk (Trzebinia) – Cygnar, Snadny (Soła)
Sędziowali: Radosław Wilk – Jarosław Kuźniar, Szymon Słapiński (Kraków)