polecamy
Oświęcimskie Wieści z ratusza – FILM
Mecz wyjazdowy Soły w tym sezonie jak na razie równa się z trzema punktami dla oświęcimian. Tym razem Solarze pokonali w Przytkowicach miejscowy Sokół 2:1, choć do 66. minuty przegrywali 0:1.
– Soła miała więcej z gry i to było widać. Goście byli drużyną bardziej dojrzałą i utrzymywali się dłużej przy piłce. My natomiast dobrze kontrowaliśmy. Oczywiście graliśmy dzisiaj defensywnie, ale nie zasłużyliśmy na porażkę – stwierdził Roman Skowronek, trener Sokoła.
Małe i wąskie boisko, defensywnie usposobieni gospodarze i niemoc Soły do 66. minuty. To wszystko powodowało wręcz palpitację serca u oświęcimskich kibiców. Goście długo nie potrafili trafić do siatki, ale jak już to zrobili, to za chwilę dołożyli drugiego gola na niezwykle specyficznym boisku w Przytkowicach.
– Boisko było wąskie i krótkie, ale można było grać dziś piłką, bo murawa była świetnie przygotowana – docenił nawierzchnię Sebastian Stemplewski.
Pierwsza połowa to był istny pokaz bezsilności Solarzy. Zgodnie z oczekiwaniami podopieczni Sebastiana Stemplewskiego większość czasu spędzali przy piłce, ale niewiele z tego wynikało. Gospodarze natomiast kontrami próbowali wprawić w zakłopotanie rywali i parę razy im się to udało. Pierwszy strzał w światło bramki goście oddali w 10. minucie. Po zgraniu Adama Janeczki szczęścia próbował Łukasz Ząbek. Piłka leciała jednak niemal w środek bramki, więc Mateusz Żak sobie poradził z tą próbą.
Po jednej z kontr Sokoła, aktywny na boisku Wojciech Rączka w 21. minucie był bliski powodzenia po zgraniu głową kolegi z drużyny, ale w porę interweniował Kamil Talaga. Doskonałą szansę w 22. minucie miał Adama Janeczko. 32-letni napastnik nie może wstrzelić się w bramkę w tym sezonie, co potwierdził pudłując z 15 metrów.
Po półgodzinie gry znowu z dobrej strony pokazał się Wojciech Rączka, który minimalnie chybił z kilkunastu metrów. Ten sam zawodnik zarobił dla swojej drużyny rzut karny, kiedy chciał poprawić uderzenie kolegi i według sędziego został podcięty przez Kamila Talagę. Pewnym egzekutorem jedenastki został Kamil Mazurek, myląc golkipera Soły. Dwie minuty później szkoleniowiec przyjezdnych niezadowolony z gry swojej drużyny, zdecydował się dwie roszady.
– Zmiany w pierwszej połowie były spowodowane koniecznością przyśpieszenia gry – wyjaśnił szkoleniowiec biało-czerwonych z Oświęcimia. – Pierwsza połowa była słabsza w naszym wykonaniu. Mieliśmy może z dwie, trzy sytuacje. Miejscowi mieli jedną, dwie i po rzucie karnym okazję wykorzystali, w związku z czym musieliśmy gonić wynik. Nasza gra była za wolna. Cóż z tego, że wymienialiśmy podania jak z tego nic nie wynikało. Trzeba było dograć prostopadłe piłki, aby przedostać się pod pole karne Sokoła – mówił trener gości.
Jasny cel do zrealizowania przed drugą odsłoną mieli Solarze. Szybko strzelić gola na 1:1, a potem wyjść na prowadzenie.
– W szatni padły mocne słowa. Każdy wiedział, że musimy się chwycić za jaja i wziąć się do roboty – zdradził Sebastian Stemplewski.
Do 66. minuty oświęcimianom nie udawało się jednak trafić do siatki. Mało tego, bramkę powinni stracić, kiedy po kontrze trzech na jednego, Kamil Mazurek zmarnował świetną sytuację.
– Mogliśmy ukłuć Sołę na 2:0, kiedy Kamil Mazurek zamiast podać do kolegów, chciał przelobować bramkarza. To był moment zwrotny w tym meczu, bo gdyby ta akcja zakończyła się sukcesem, to wydaje mi się, że nie dalibyśmy sobie już wyrwać punktów – ocenił Roman Skowronek, trener Sokoła.
We wspomnianej wyżej 66. minucie po dośrodkowaniu Sebastiana Domańskiego i główce Jakuba Snadnego, świetną paradą popisał się Krzysztof Żak. W kolejnym pojedynku pomiędzy Jakubem Snadnym a bramkarzem gospodarzy górą był już zawodnik Soły, który po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Pawła Cygnara, głową zamknął akcję byłego zawodnika Górnika Wesołej. Futbolówka przeleciała jeszcze pomiędzy nogami Krzysztofa Żaka.
– Nie może być tak, że jeden z mniejszych zawodników strzela nam gola po rzucie rożnym. Będziemy musieli porozmawiać o tym na treningu – pieklił się szkoleniowiec zespołu z Przytkowic.
Zespół z grodu nad Sołą wyczuł swoją szansę i zaczął wściekle atakować. Gola przyjezdnym sprezentował jednak Jacek Pala, który nie wiedzieć czemu zagrał piłkę ręką, choć wydawało się, że mógł tego uniknąć. Można wręcz stwierdzić, że to był czysty altruizm gracza Sokoła, który podał pomocną dłoń rywalom.
Rzut karny pewnie wykorzystał Paweł Cygnar, wyprowadzając Pasiaki na upragnione prowadzenie. Gospodarze próbowali rozpaczliwymi atakami doprowadzić do remisu, ale z minuty na minutę upływało im sił. Wykorzystać powinni to Solarze, którzy mieli kilka szans na dobicie rywali, ale między innymi Bartłomiej Jasiński i Paweł Cygnar nie trafili do celu. Trzy punkty i tak jednak pojechały do Oświęcimia.
– Najbardziej żałujemy tego, że już po raz czwarty z rzędu uciekają nam punkty. To najbardziej boli, bo wydaje mi się, że wykorzystując stuprocentowe sytuacje mogliśmy pokusić się przynajmniej jedno oczko – podsumował trener Roman Skowronek.
– Przed meczem z rezerwami Cracovii będziemy musieli zmobilizować się i porozmawiać, bo w sytuacja tabeli jest już dla nas nieciekawa – dodał na zakończenie szkoleniowiec Sokoła.
Sokół Przytkowice – Soła Oświęcim 1:2 (1:0) Bramki: 1:0 – Mazurek (karny) 37 min. 1:1 – Snadny 66 min. 1:2 – Cygnar (karny) 70 min.
Składy: Sokół: K. Żak – M. Żak (86 min. K. Smajek), Skowronek, Stokłosa, Żurek, Flaka, Pala (69 min. Rzeszutko), Lelek, Mazurek, Rączka (76 min. Czara), B. Smajek (65 min. Kubas).
Soła: Talaga – Stanek, Sałapatek, Skrzypek, Ząbek – M. Nowak (39 min. Stróżak), Cygnar, Biskup (39 min. Stemplewski), Domański (86 min. Paw) – Janeczko (89 min. Jasiński), Snadny.
Sędziowali: Mateusz Czerwień – Michał Bargiel, Mateusz Gądek (Myślenice)
Żółte kartki: Rączka, M. Żak, Flaka, Stokłosa, Pala (Sokół) – Janeczko (Soła)