PIŁKA NOŻNA. Falstart Soły Oświęcim

Redakcja  |   Piłka nożna  |   16 sierpnia 2011 12:58
Udostępnij

Nie tak kibice Soły Oświęcim wyobrażali sobie inaugurację sezonu V ligi. Oświęcimianie po bezbarwnym meczu przegrali, aż 0:3, choć z przebiegu gry z pewnością rezultat jest zbyt wysoki. Niewątpliwie Soła została sprowadzona na ziemię i trener wraz z zawodnikami muszą wyciągnąć wnioski z tego meczu.

– To nie tak miało być, zupełnie nie tak. Cały świat miał być nasz, tylko go brać – śpiewa Budka Suflera. Te słowa idealnie oddają stan rzeczy. Niestety świat dla Solarzy dzisiejszego dnia będzie jawił się w czarnych kolorach. Takiej inauguracji na stadionie Soły chyba nie spodziewał się nikt. Wbrew pozorom, patrząc z perspektywy wyniku, tak źle dla gospodarzy to nie wyglądało, jednak cóż z tego, skoro liczy się to, co jest w sieci. Zatem pierwszy mecz gospodarzy w V lidze, można porównać do zderzenia się ze ścianą.

Początek był obiecujący dla gospodarzy. To oni prowadzili grę i wydawało się, że bramka to tylko kwestia czasu. W 4. minucie z dystansu próbował Grzegorz Rajman, jednak Andrzej Dudek końcami palców przeniósł piłkę nad poprzeczkę. Goście zaatakowali raz, ale za to niezwykle skutecznie. Tomasz Świerkosz pokazał swoją klasę, świetnym podaniem otwierając drogę do bramki Janowi Pietrusie, który z łatwością minął Wojciecha Jamroza i uderzył w długi róg. W 18. minucie pokazał się Adam Janeczko, którego występ wahał się do ostatnich chwil ze względu na uraz. Playmaker Soły wypuścił w bój z bramkarzem Grzegorz Rajmana, jednak golkiper był szybszy i nie bez problemów złapał piłkę. Cóż z tego, skoro Jałowiec wyszedł z drugą kontrą, która po raz kolejny okazała się nie do zatrzymania. Tym razem umiejętnościami błysnął Krzysztof Jodłowiec.

Jeden z kluczowych graczy gości, łatwo poradził sobie w polu karnym z Krzysztofem Mycykiem i uderzył nie do obrony. Bierność obrońców Soły we własnym polu karnym była czasami wręcz dziwnie zastanawiająca. Ofensywa tego dnia też jednak niewiele lepiej się spisywała. Dowód tej tezy dał Grzegorz Rajman, który po zagraniu od Adama Janeczko, miał przed sobą tylko Dudka. Napastnik Soły w takiej sytuacji nie mógł się pomylić, niestety zrobił to i uderzył w nogi bramkarza. Taka sytuacja natychmiast musiała się zemścić. Inicjatorem kolejnej bramkowej akcji ekipy ze Stryszawy okazał się Grzegorz Korczak. Młody napastnik przyjezdnych popędził prawą flanką i dograł do Tomasza Świerkosza, a ten takich sytuacji nie zwykł marnować i piłka wylądowała pod poprzeczką. To były trzy nokautujące ciosy, po których Soła nie potrafiła się podnieść, choć próbowała walczyć.

Pudło meczu zaliczył w 43. minucie Marcin Nowak. Nowy nabytek Soły dostał futbolówkę od Adama Janeczko i mając przed sobą tylko pustą bramkę, zamiast w piłkę… kopnął w murawę. Pasiaki poderwały się jeszcze tuż przed końcem pierwszej części gry. Najpierw bliski szczęścia był Wojciech Jamroz po strzale w długi róg, a następnie główka Bartłomieja Miki o mało nie zakończyła się sukcesem.

W drugiej połowie Soła cały czas próbowała, ale nie potrafiła ugryźć gości, którzy bardzo mądrze i skutecznie się bronili. Dobić miejscowych mógł jeszcze Tomasz Świerkosz, ale zbyt daleko wypuścił sobie piłkę w sytuacji sam na sam i Łukasz Nowak zażegnał niebezpieczeństwo. Praktycznie przez całe trzy kwadranse oświęcimianie próbowali coś zdziałać, ale Jałowiec z łatwością odpierał te ataki. Tempo gry zdecydowanie siadło. Zmniejszyć straty mógł jeszcze Adam Janeczko, ale jego rogal z około 16 metrów minimalnie chybił celu. Bardzo solidna defensywa Jałowca nie dała sobie wbić do końca żadnego gola, w związku z czym Soła źle, jeśli nie powiedzieć fatalnie zainaugurowała sezon. Szansa na rehabilitacje już za tydzień w Osieku.

Komentarz pomeczowy Sebastiana Stemplewskiego (trenera Soły Oświęcim): Obawiałem się trochę tego, że będzie to wyglądało tak jak dzisiaj. Mieliśmy swoje trzy sytuacje, niestety ich nie wykorzystaliśmy, z kolei Stryszawa miała trzy okazje i zrobiła z nich użytek. W tym momencie zrobiło się 0:3 i można powiedzieć, że praktycznie było już po meczu. Cieszę się, że chłopcy podjęli walkę i dalej staraliśmy się zdobyć tą jedną, a potem drugą bramkę. Niestety nie udało się. Były sytuacje, ale w naszych szeregach  szwankowała skuteczność. Na pewno trzeba wyciągnąć wnioski z tego meczu. Trzy bramki dla Jałowca wpadły w taki sposób, w jaki wpaść nie powinny. O meczu też jednak musimy zapomnieć, bo to już jest historia. W następnym musimy grać o zwycięstwo i iść dalej. Mamy założony swój cel i musimy go realizować.

Soła Oświęcim – Jałowiec Stryszawa 0:3 (0:3)

Bramki:

0:1 – Pietrusa 17 min.
0:2 – Jodłowiec 26 min.
0:3 – Świerkosz 41 min.

Składy:
Soła: Ł. Nowak – Sałapatek, Mycyk (42 min. Borowczyk), Stemplewski, Jamróz – M. Nowak (54 min. Kyrcz), Baluś, Janeczko, Mika (76 min. Płatek) – Rajman, Jasiński

Jałowiec: Dudek – Bach, Bartyzel (87 min. D. Bachorczyk), Pochopień (60 min. Goryl), S. Starowicz – Jodłowiec, Sala, P. Bachorczyk, Pietrusa – Świerkosz, Korczak (81 min. Pindel).