PIŁKA NOŻNA. Emocji nie brakowało

Paweł Obstarczyk  |   Piłka nożna  |   3 czerwca 2012 21:26
Udostępnij

Po bardzo emocjonującym meczu Korona Harmęże zremisowała z Orłem Witkowice. W spotkaniu padło osiem goli.

W pierwszej połowy drużyną lepszą byli goście. Podopieczni Mariusza Naglika wykorzystali dwa błędy piłkarzy Korony i wyszli na dwubramkowe prowadzenie. W 12. minucie Michał Łaski podał piłkę Waldemarowi Góreckiemu. Ten stracił ją jednak na rzecz Rafała Brańki. Napastnik drużyny z Witkowic odegrał futbolówkę do Kamila Żmudy a były grający trener Soły Łęki otworzył wynik spotkania. Kilka minut później Arkadiusz Achinger wykorzystał dokładne podanie z lewego skrzydła jednego ze swoich kolegów z drużyny i podwyższył prowadzenie ekipy przyjezdnej na 2:0.

W 32. minucie dobrą okazję do strzelenia gola miał Adrian Potasiak. Tym razem bramkarz Orła okazał się lepszy. Dobitka Mariusza Skiernika także nie była skuteczna. W 40. minucie Wojciech Płonka efektownie obronił uderzenie głową Skiernika.

Po drugiej połowie mecz wyglądał inaczej. Od początku tej części meczu zagrał Jacek Linczowski. W 47. minucie dostał on piłkę od jednego z zawodników Korony i przebiegł z nią w okolice pola karnego Orła. Piłkarz mógł strzelać, ale zdecydował się na podanie do Szymona Kasperczyka. Zawodnik skierował piłkę do siatki. Wybór okazał się słuszny. Radość kibiców harmęskiego klubu została trochę stłumiona dwie minuty później. Marek Cisiński, sędzia główny spotkania zarządził rzut karny. Kamil Żmuda pewnie wykorzystał okazję. Podopieczni Mirosława Madeja nie załamali się takim obrotem spraw i nadal atakowali. W 51. minucie Linczowski, który znajdował się przy prawym słupku bramki strzeżonej przez Płonkę wykończył akcję swojej drużyny i strzelił bramkę na 2:3. Zaraz po tym jak piłka znalazła się w siatce nerwy puściły bramkarzowi Orła. Został on wyrzucony z boiska przez arbitra. Między słupkami stanął nominalny obrońca – Wojciech Sordyl.

W 57. minucie Górecki obsłużył dobrym podaniem Potasiaka. Najlepszemu zawodnikowi Korony nie udało się skierować piłki do siatki, ponieważ został sfaulowany przez Sordyla. Bramkę z rzutu karnego strzelił Przemysław Włoch. W 62. Linczowski nie oddał celnego strzału na bramkę, mimo iż była ona pusta. Orzeł grał w dziesięciu, ale stać go było na stwarzanie sobie dogodnych okazji strzeleckich. W 67. minucie mało brakowało do tego, by futbolówka po uderzeniu zza szesnastki Mateusza Malarza znalazła drogę do siatki. Minutę później przed szansą stanęli gospodarze. Wtedy to Potasiak podał piłkę do Linczowskiego. Piłkarz nie był w stanie oddać strzału. Uczynił to Włoch. Obrońca w bramce Orła poradził sobie z obroną tego strzału. Ten sam zawodnik obronił strzał z bliska Potasiaka w 83. minucie.

W 89. minucie Sordyl wybił piłkę po uderzeniu głową Linczowskiego. Piłka dotarła jednak do Potasiaka, który popisał się świetnym strzałem wyprowadzając w ten sposób swoją drużynę na prowadzenie. Radość działaczy, piłkarzy i kibiców Korony trwała tylko kilka minut. Zawodnicy Orła pokazali, że mają charakter do grania w piłkę nożną. Goście postawili wszystko na jedną kartę i to się im opłaciło. W doliczonym czasie Naglik trafił piłką w poprzeczkę a uderzenie Brańki obronił Łaski. Potwierdziło się jednak powiedzenie „do trzech razy sztuka”. Tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego głównego piłkę do siatki z najbliższej odległości skierował niepilnowany przez obrońców Brańka. Ostatecznie mecz zakończył się remisem 4:4.

– Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była bardzo dobra. W drugiej zagraliśmy nieodpowiedzialnie i to kosztowało nas sporo. Po czerwonej kartce dla Płonki zrobiło się nerwowo. Dziękuję moim zawodnikom, za to, że do końca walczyli o dobry wynik – powiedział Mariusz Naglik, trener Orła Witkowice.

– Bardzo dobrze zagraliśmy w drugiej połowie. Szkoda, że remisem przegraliśmy wygrany mecz. Moim zdaniem bardzo słabo sędziował dziś arbiter. Nie mówię tego jako trener, tylko jako grający kiedyś piłkarz. Staram się więc patrzyć na to jak najbardziej obiektywnie. Co prawda sędziowie nie wypatrzyli wyniku, ale moim zdaniem nie może być tak, że na przykład za to samo przewinienie gwiżdże się faul a za innym razem już nie – powiedział Mirosław Madeja, trener Korony Harmęże.

Sobota 2 czerwca Korona Harmęże – Orzeł Witkowice 4:4 (0:2)

Bramki: 0:1 Kamil Żmuda (12.), 0:2 Arkadiusz Achinger (16.), 1:2 Szymon Kasperczyk (47.), 1:3 Kamil Żmuda rzut karny (49), 2:3 Jacek Linczowski (51.), 3:3 Przemysław Włoch rzut karny (57.), 4:3 Adrian Potasiak (89.), 4:4 Rafał Brańka (90.+)

Skład Korony Harmęże: Michał Łaski. Kamil Rogala, Marcin Solarz, Mariusz Bednarczyk, Mateusz Mamok, Łukasz Sękowski, Waldemar Górecki, Szymon Kasperczyk, Przemysław Włoch, Adrian Potasiak, Mariusz Skiernik (46. Jacek Linczowski)
Trener: Mirosław Madeja

Skład Orła Witkowice: Wojciech Płonka, Grzegorz Łysoń, Krzysztof Drabek, Krzysztof Handy, Jarosław Kasperek (90. Mariusz Naglik), Arkadiusz Achinger, Mateusz Gołębiowski, Mateusz Malarz, Krzysztof Migdałek (52. Wojciech Sordyl), Kamil Żmuda, Rafał Brańka
Trener: Mariusz Naglik

Najnowsze realizacje wideo

.
Kalendarium
Reklama
. . . . . . . . . . . . . . .