polecamy
Oświęcimskie Wieści z ratusza – FILM
Po remisie i porażce przyszło wyczekiwane zwycięstwo. Soła Oświęcim pokonała na wyjeździe Czarni Staniątki 2:0 i zachowała kontakt z liderem z Sieprawia.
– Dwa proste błędy zdecydowały o takim wyniku. Wydaje mi się, że gdyby nie pierwsza pomyłka z naszej strony, to wynik 0:0 utrzymywałby się i można by było pomyśleć choćby o punkcie. Po dwóch straconych bramkach, ciężko już było odrobić straty – ocenił Piotr Gruszka, trener Czarnych.
Absencje kadrowe oraz słaba gra zespołu w ostatnich meczach wymusiła na Sebastianie Stemplewskim roszady w wyjściom składzie. Po prawej stronie defensywy zameldował się Wojciech Jamróz, na środek obrony wrócił Rafał Skrzypek, Sebastian Stemplewski powędrował na środek pomocy, a w ataku partnerem Jakuba Snadnego był Bartłomiej Jasiński. Z resztą ten ostatni długo czekał na swoją szansę, bo ostatnio w pierwszej jedenastce znalazł się w 6. kolejce, w spotkaniu przeciwko Iskrze Kleczy Dolnej.
– Wczoraj na treningu Jasiek (Bartłomiej Jasiński przyp. red.) bardzo dobrze wyglądał i piłka mu siedziała. Co strzelał, to wpadało – wyjaśnił szkoleniowiec gości.
Co prawda do świąt jeszcze ponad miesiąc, ale zawodnicy Czarnych chyba już czują unoszącą się w powietrzu ich magię. Miejscowi mocno pomogli oświęcimianom w zdobyciu bramek i podali im rękę. Zanim jednak do tego doszło, wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego, goście od razu przystąpili do pierwszego szturmu. Po kilkudziesięciu sekundach od rozpoczęcia pojedynku, Bartłomiej Jasiński zagrał na prawą stronę do Marcina Nowaka, ten odegrał w pole karne do Pawła Cygnara, który wypalił jednak nad poprzeczką. Tak mocny początek Solarzy wskazywał na to, że przyjezdni przystąpili do tego meczu z mocnym postanowieniem poprawy.
W 8. minucie po szybko rozegranym rzucie wolnym, Sebastian Stemplewski podał do wychodzącego zza linii obrońców Jakub Snadnego. Snajper Pasiaków atakowany przed obrońcę zdołał oddać strzał, z którym poradził sobie Jakub Machlowski. Później nie było już tak dobrze dla gości. Gra zarówno z jednej jak i drugiej strony stała się szarpana. Optyczna przewaga należała jednak do biało-czerwonych z Oświęcimia. Cóż z tego, skoro niewiele z niej wynikało.
Tuż przed przerwą uszczęśliwić sympatyków Soły mógł Wojciech Jamróz. Prawy defensor przyjezdnych, po szybkim rozegraniu piłki z kolegami z zespołu, przymierzył z 16 metrów. Uderzenie nie było jednak na tyle precyzyjne, aby mogło zaskoczyć golkipera zespołu z niepołomickiej gminy.
Druga część gry rozpoczęła się obiecująco dla podopiecznych Piotra Gruszki. Kamilowi Taladze przytrafił się błąd, w postaci wypuszczenia piłki z rąk. Bramkarz wicelidera w porę go naprawił, wygrywając pojedynek z zawodnikiem rywali.
W 54. minucie oświęcimianie dopięli swego przy wymiernym udziale gospodarzy. Jeden z piłkarzy Czarnych chcąc wybić piłkę nabił swojego kolegę z zespołu tak, że… futbolówka powędrowała do osamotnionego Adama Janeczki. Kura z ostrego kąta trafił w słupek, ale jak lisa pola karnego zachował się Bartłomiej Jasiński, który natychmiast dopadł do piłki i wbił ją do pustej bramki.
Po godzinie gry wymarzoną okazję miał Adam Janeczko, stając oko w oko z Jakubem Machlowskim. 32-letni napastnik próbował kiwać golkipera do boku, jednak pogubił się i nie trafił w piłkę.
W 64. minucie nastąpił istny kuriozum. Jeden z bardziej aktywnych graczy gospodarzy Grzegorz Rożek, zagrał futbolówkę wprost pod nogi Bartłomieja Jasińskiego. Jachu serią zwodów oszukał rywala i uderzył obok bramkarza, prosto do siatki.
– Pracujemy na treningach i staramy się pewne niedociągnięcia wyeliminować. Niestety najgorsze jest to, że błędy nadal na się przytrafiają. Dopóki się tego nie pozbędziemy, to będzie ciężko o punkty. Podczas meczu nie można sobie pozwolić na jakąkolwiek pomyłkę – mówił rozgoryczony trener miejscowych.
Ekipa ze Staniątek próbowała zdobyć choć honorową bramkę. Czarni dwukrotnie wyszli z groźnymi kontrami, w których mieli przewagę liczebną. W obu tych znakomitych sytuacjach, gospodarzom zabrakło chłodnej głowy. Szczęścia szukał jeszcze Michał Gawlik, który po centrze z rzutu wolnego Grzegorza Rożka niecelnie główkował. U miejscowych widać było brak odpowiedniej siły ognia.
– Nie ukrywam, że w linii ataku mamy największe problemy. Będziemy chcieli wzmocnić się na rundę wiosenną w przedniej formacji. Chociaż wcześniej strzelaliśmy dużo goli i nie było z tym problemu. Teraz jest jednak wyższy poziom i na tą ligę ofensywa już nie wystarcza – podkreślił Piotr Gruszka.
– W pierwszej połowie mieliśmy z trzy sytuacje, których nie wykorzystaliśmy. Cały czas dążyliśmy do tego, aby zdobyć zwycięską bramkę. Udało nam się ostatecznie dwa razy trafić do siatki rywala, dzięki czemu zasłużenie wygraliśmy. Mankamentem z naszej strony w tym meczu były niewykorzystane sytuacje, które miał Kuba Snadny, czy Paweł Cygnar. Gdybyśmy to strzelili, to ten pojedynek zapewne ułożyłby się inaczej, a tak to w końcówce było trochę niepotrzebnej nerwowości – podsumował spotkanie Sebastian Stemplewski.
Szkoleniowiec zespołu z Oświęcimia nawiązał także do ostatnich wyników swoich podopiecznych i reakcji kibiców na słabsze rezultaty.
– Są osoby w klubie, które w jakiś sposób mi pomagają i są za tym klubem. Jestem zadowolony z tego, że wygraliśmy właśnie dla tych ludzi, którzy cieszą się z naszego zwycięstwa i zrobiliśmy na przekór malkontentom czekającym na nasze porażki – mówił.
– Jeżeli raz przegramy i zremisujemy, od razu spadają na nas słowa krytyki, że nie wiadomo co się stało. Jesteśmy ludźmi, też popełniamy błędy. Czasami nie mamy też dnia. Staramy się, ale zdarza się, że coś nie wychodzi, tak jak w meczu z Garbarzem. Zdobyliśmy trzy bramki, choć mogliśmy z sześć, z kolei mecz z Balinem kompletnie nam nie wyszedł, ale to nie znaczy, że od razu musi spaść na nas taka krytyka – dodał na koniec 35-letni trener.
Czarni Staniątki – Soła Oświęcim 0:2 (0:0) Bramki: 0:1 – Jasiński 54 min. 0:2 – Jasiński 64 min.
Składy: Czarni: Machlowski – Ogórek, Błaczach, Górski, Małajowicz, Soja (80 min. Jastrzębski), Filipowski (80 min. Włodarczyk), Klima, Rożek, Gaudyn (66 min. Gawlik), Czajkowski (46 min. Drabik).
Soła: Talaga – Jamróz, Skrzypek, Czarnik, Ząbek – M. Nowak, Stemplewski (89 min. Rajman), Cygnar, Stróżak (72 min. Domański) – Snadny (50 min. Janeczko), Jasiński (80 min. Niewiedział).
Sędziowali: Jan Pawlikowski – Marcin Niewiarowski, Janusz Kalata (Nowy Targ).
Żółte kartki: Górski, Błachacz (Czarni) – Cygnar, Rajman (Soła).