polecamy
Oświęcimskie Wieści z ratusza – FILM
Po opadach śniegu najlepiej odśnieżnym traktem w Oświęcimiu było strome podejście na wzgórze zamkowe. Fot. Jola Wodniak
Synoptycy za pośrednictwem Internetu, wszelakich telewizji i gazet prognozowali, kiedy spadnie śnieg. A później, kiedy obniży się temperatura. Dlaczego więc chodniki i drogi osiedlowe w Oświęcimiu dopiero podczas odwilży stają się czarne i przestają być śliskie?
Przepisy jasno określają, kto ma zadbać o zasypane śniegiem jezdnie i chodniki. Ale to tylko teoria. Po pierwszych opadach śniegu ulice były śliskie, a kierowcy klęli nie tylko pod nosem. Drogowcy jednak dość szybko uporali się z głównymi drogami. Osiedlowe pozostały białe, podobnie, jak większość chodników. Na niektórych piesi czuli się niczym na plaży, grzęznąć w sypkim białym puchu. Musieli też skakać przez zaspy spowodowane głównie przez pługi. Ślizganie się na wielu pieszych traktach również nie należało do rzadkości.
„Warunki były trudne, nie udało się oczyścić wszystkich chodników w sposób zadowalający i do przyjęcia przez mieszkańców. Pracownicy Miejskiego Zakładu Usług Komunalnych w Oświęcimiu zgarniają śnieg, błoto z chodników, aby jak najszybciej je udrożnić i ułatwić mieszkańcom poruszanie się. Miasto odpowiada za drogi miejskie i powiatowe, jak również chodniki wzdłuż tych ulic. Ma też tereny wewnątrz osiedli. Jest jednak wiele miejsc, za które odpowiadają prywatni właściciele czy zarządcy. Miasto nie utrzymuje dróg krajowych czy wojewódzkich oraz przyległych do nich chodników, jak również terenów należących do wspólnot mieszkaniowych” – tłumaczy Katarzyna Kwiecień, rzecznik prasowa Urzędu Miasta Oświęcimia.
Warto nadmienić, że kierowcy w Oświęcimiu przestali częściowo korzystać z parkingów przy głównych ulicach, na których należy ustawiać pojazdy wzdłuż drogi. Pługi odśnieżające jezdnie, spychały śnieg na te właśnie parkingi. Ponieważ ciężko było z nich wyjechać, to niewielu decydowało się, by na tam stanąć. Z kolei na wielu ulicach osiedlowych tor jazdy wyznaczały głębokie i śliskie koleiny.
Samochód zablokowany na miejscu parkingowym przy ulicy Sobieskiego. Fot. Jola Wodniak
W końcu nadszedł dzień, na który służby czekały z utęsknieniem. Dzień, od którego zaczyna się rozwiązanie zimowych problemów, przynajmniej w okresie świąt. To piątek. Synoptycy zapowiedzieli wzrost temperatury, a zatem odwilż. W tym przypadku odpowiedzialni za odśnieżanie uwierzyli „przepowiadaczom” pogody.
Resztki śniegu spadną z dachów bloków, sople się roztopią, więc nie trzeba ich będzie zrzucać. Biały puch, zamieniony w ciemną breję spłynie z chodników i uliczek do kanalizacji deszczowej. Oczywiście jeśli ta będzie drożna, bo odwiedzając różne części miasta dostrzec można, że kratki kanalizacyjne są zabite śniegiem. Zanim ten się roztopi, mieszkańcy będą skakać już nie przez zaspy, ale przez kałuże.