polecamy
Oświęcimskie Wieści z ratusza – FILM
Dyrektor Piotr Cywiński, autor książki „Marsz Śmierci w pamięci ewakuowanych więźniów Auschwitz”. Fot. Paweł Wodniak
17 stycznia 1945 roku Niemcy rozpoczęli ostateczną ewakuację około 56 tysięcy więźniów z KL Auschwitz-Birkenau. 71 lat później, w rocznicę tych wydarzeń, ukazała się książka „Marsz Śmierci w pamięci ewakuowanych więźniów Auschwitz” autorstwa Piotra Cywińskiego.
Bartosz Bartyzel, rzecznik prasowy Miejsca Pamięci Auschwitz, przypomina, że główne trasy przemarszu kolumn ewakuacyjnych, liczące kilkadziesiąt kilometrów, prowadziły do Wodzisławia Śląskiego i Gliwic.
Więźniów, którzy przetrwali marsz otwartymi wagonami, pomimo potwornego zimna, przewieziono otwartymi wagonami kolejowymi, między innymi przez Czechy i Morawy, do obozów Mauthausen i Buchenwaldu. Jednak wielu tych, którzy przeżyli Marsze Śmierci, zginęło w obozach w głębi Rzeszy.
– Nie było jednego marszu ewakuacyjnego. Każdy szedł poniekąd własną drogą, mierzył się z własnymi słabościami i przeszkodami, pokonywał swoje własne bariery, upadał i podnosił się. Albo i nie podnosił. Każdy więzień szedł swoją własną drogą katorgi ewakuacyjnej, którą po wojnie – ci, co przeżyli – nazwali mianem „Marszu Śmierci” – napisał we wstępie Piotr Cywiński, autor publikacji, będący dyrektorem Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau.
Książka w jego założeniu nie ma odtwarzać geografii ani logistyki ewakuacji.
– Jest ona bowiem w zamierzeniu nie tyle zbiorowym zapisem konkretnego marszu, ile próbą zrelacjonowania przeżyć tych, którzy – wyprowadzeni wreszcie z Auschwitz – poniekąd wbrew granicom ludzkiej wytrzymałości, przeżyli ową najcięższą z prób, w której gasnąca nadzieja była najbliższa ostatecznemu zwątpieniu, a życie ocierało się niemalże namacalnie o zbawienną śmierć – pisze Cywiński.
– Z obozu mieli być wyprowadzeni więźniowie zdolni do pracy. Jednak w kolumnach ewakuacyjnych znalazły się także osoby wycieńczone i chore oraz dzieci. Esesmani mordowali tych, którzy opadli z sił i nie byli w stanie kontynuować marszu, a także strzelali do uciekających. Na terenie Śląska Górnego i Opolskiego straciło życie około trzech tysięcy osób, natomiast w trakcie całej ewakuacji zginęło między dziewięć a piętnaście tysięcy więźniów Auschwitz – podaje Bartosz Bartyzel.
– O ile wspomnienia dotyczące pierwszych kilometrów między Auschwitz a pobliskimi Brzeszczami, czy nawet Pszczyną, obfitują w opisy ogólnych warunków marszu, rozmaitych faktów i zewnętrznych obserwacji, o tyle z biegiem kilometrów wspomnienia koncentrują się niemalże całkowicie na wewnętrznych odczuciach i na walce o własne życie. Stopniowe skrajne zawężenie percepcji i koncentracja na własnym przeżyciu staje się bodajże najdramatyczniejszym śladem realnych przeżyć maszerujących – czytamy w książce Piotra Cywińskiego.