Poradzisz sobie z oświęcimskim dyktandem? – FILM, FOTO

30 osób zmierzyło się z językowymi pułapkami podczas 2. Dyktanda w Galerii Książki w Oświęcimiu. Fot. Jola Wodniak
30 osób zmierzyło się z językowymi pułapkami podczas 2. Dyktanda w Galerii Książki w Oświęcimiu, które odbyło się 21 lutego.
Z okazji Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego w Miejskiej Bibliotece Publicznej Galeria Książki w Oświęcimiu drugi raz zagościło otwarte dyktando dla mieszkańców miasta i powiatu. Wydarzenie cieszyło się dużym zainteresowaniem, a uczestnicy mieli okazję sprawdzić swoją znajomość ortografii i interpunkcji.
Tekst dyktowała Monika Sobota, zastępczyni dyrektora Miejskiej Biblioteki Publicznej w Oświęcimiu. Tym razem uczestnicy musieli zmierzyć się z historią „Marzenia rzeżewianina o Alei Pisarzy”, w której znalazły się takie słowa jak żachliwy, bachiczna hulanka, rzeżewianin czy pszenżyto.
Kto najlepiej poradził sobie z ortografią?
Organizatorzy ogłoszą wyniki w poniedziałek 24 lutego po godz. 12 na stronie internetowej Galerii Książki oraz w mediach społecznościowych biblioteki. Najlepsi uczestnicy otrzymają nagrody i pamiątkowe dyplomy.
Po zakończeniu dyktanda uczestnicy mogli wziąć udział w spotkaniu autorskim z Anną Dziewit-Meller, znaną pisarką, dziennikarką i autorką książek dla dzieci.
Ortografia nie taka straszna
Druga edycja dyktanda pokazała, że znajomość zasad pisowni i interpunkcji wciąż budzi duże zainteresowanie. Wydarzenie było nie tylko okazją do rywalizacji, ale także do wspólnej zabawy i integracji miłośników języka polskiego.
Treść dyktanda:
Marzenia rzeżewianina o Alei Pisarzy
Żachliwy pisarz z Rzeżewa-Morzyc miał chętkę w Alei się położyć.
Rzecz jednak nie była taka prosta, bo trzeba niełatwym kryteriom sprostać.
Idea Alei wszakże wskazuje, że tylko wybitnych honoruje.
Pisarzy, którzy z twórczością swoją pozostać w pamięci się nie boją.
Wyjął więc żółtobrązowy kajet by sprawdzić czy się w ogóle nadaje.
W nim rzeżewianin spisał reportaże. Czy warte Alei? To się okaże.
W pierwszym opisał bachiczną hulankę, organizowaną w Nysie przez Azerbejdżankę.
W drugim naprędce historia spisana, jak hoży hunctwot codziennie z rana,
na łapu-capu rzuca gazetami, niszcząc przy tym rozkładówkę z ważnymi treściami.
W trzecim niby-uczony, profesor z Sorbony, czasu zmitrężył co niemiara.
Badał, przeliczał, dedukował, ileż to piasku mieści Sahara.
Pszenżyto ukryte w stuipółletnim garażu, tematem piątego było reportażu.
Naówczas chybaby nikt nie uwierzył, że takie zboże w garażu leży.
Rozsrożona mieszkanka Murzasichla, niebosiężny krzyk wydała,
bo oto wioska podhalańska się z Małopolski wypisała.
Z półuśmiechem, chcąc nie chcąc, ale w okamgnieniu
spisał reporter historię z duszą na ramieniu.
Heroiczna superkobieta wszech czasów struchlała na widok małego pająka.
W Horyńcu-Zdroju rzecz miejsce miała, w ósmym reportażu stronę dostała.
Aliaż tych wszystkich reportaży miszmasz kompletny prezentuje.
Kilkudziesięciostronicowy zbiorek – a pisarz Alei oczekuje?
Pochyl się panie reporterze nad zacnym dorobkiem Alei Pisarzy,
przedzierzgnij się w krytyka, dostrzeż z czym twoja twórczość się boryka.
Bo oto za wzór tobie stawiamy teksty wybitnych reportaży,
awantaż znaczny one mają, literaturze kierunek nadają.
Ni stąd, ni zowąd pomyślał szczerze, jest najważniejsze, że w siebie wierzę!
Chałtura jednak to moje pisanie, niech ono lepiej w szufladzie zostanie!