polecamy
Fakty z powiatu: Kiermasz świąteczny w starostwie – FOTO
Oświęcimskie Wieści z ratusza – FILM
Turyści odwiedzający Auschwitz nie respektują znaków zakazu postoju na uliczkach osiedla Pileckiego. Fot. Paweł Wodniak
„Mamy problem. Dotyczy parkowania samochodów turystów odwiedzających muzeum. My, mieszkańcy osiedla Pileckiego nie mamy gdzie zaparkować swoich samochodów. Pomimo założenia znaków zakazu postoju, samochody z turystami wciąż parkują na naszym osiedlu. Bardzo prosimy o interwencję” – napisała do Faktów Oświęcim mieszkanka osiedla.
Nie powinny, a parkują. Samochody z całego świata. Fot. Paweł Wodniak
Poprosiłem o spotkanie. Liczyłem, że przyjdzie na nie kilka osób. Tymczasem, gdy wjeżdżałem na osiedle Pileckiego, dostrzegłem grupę kilkudziesięciu mieszkańców. Ponieważ przyjechałem samochodem na numerach rejestracyjnych spoza powiatu oświęcimskiego, najpierw oberwało mi się, że nie respektuję znaków.
Faktycznie, od kilku dni przed wjazdami na osiedlu Pileckiego stoją znaki informujące o zakazie postoju siedem dni w tygodniu i 24 godziny na dobę. Mieszkańcy otrzymali od miasta specjalne identyfikatory, które wkładają za szyby samochodów. Ja mogłem tam wjechać i zaparkować z innego powodu, co szybko wytłumaczyłem.
Mieszkańcy, a było ich z pewnością ponad pół setki, nawet nie potrzebowali pytań. Od razu zaczęli opowiadać, co przeżywają od 15 czerwca, kiedy to ruszyło nowe centrum obsługi odwiedzających, które powstało przy ulicy Więźniów Oświęcimia na terenie dawnej bazy PKS. Dotychczas parking i wejście do Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau znajdowały się od strony ulicy Leszczyńskiej.
„Przyjeżdżają, parkują, zajmują nam miejsca. Okna trzeba zamykać, bo setki samochodów jeżdżą, szukając miejsc do parkowania, a spaliny są nie do wytrzymania. Dali znaki, ale są tak wysoko, że ludzie mówią, że ich nie widzieli” – opowiadają oświęcimianie.
Kolejne „obce” rejestracje. Fot. Paweł Wodniak
Zwracają uwagę na pozajmowane przez samochody chodniki. Wspominają, że na osiedlowe uliczki wjeżdżają także autokary. Stoją pod oknami bloków z włączonymi silnikami, bo wysadzają turystów.
Dlaczego nie na nowym parkingu przed nowym wejściem do muzeum? – pytam.
„Bo, panie, nie chcą płacić. Czasem blokują skrzyżowanie, bo kilkadziesiąt osób wychodzi z autobusu. Potrafią busami czy autobusami zablokować nawet wjazd do muzeum, bo umawiają się z grupą na telefon przed wejściem. To jest nienormalne” – złości się kobieta.
Mieszkańców denerwują także grupy turystów, którzy przyjechali do muzeum Auschwitz, a zwiedzają ich osiedle.
„Całe grupy turystów tu chodzą po osiedlu, widać po koszach na śmieci, które tu się przesypują. Ludzie obsikują krzaki, drzewa, altanę śmietnikową. Wjeżdżają samochodami na zieleńce, rozkładają stoliczki, rozbierają się i robią pikniki. Bo jak sobie wcześniej nie zarezerwowali wejściówek, to przyjeżdżają, dajmy na to rano, a wejście do muzeum mają po południu. I piknikują, żeby zabić czas. I my tu mamy miejską odlewnię” – opowiada mężczyzna.
Postój na zieleńcach na Pileckiego, to też niechlubna norma. Fot. Paweł Wodniak
Zwraca też uwagę na turystów, którzy w samochodach zaparkowanych niezgodnie z prawem na osiedlowych uliczkach, zostawiają zwierzęta i idą zwiedzać muzeum na trzy, cztery godziny.
„To jest temat dla Animalsów. My interweniujemy, ale najczęściej słyszymy tylko wyzwiska” – dodaje.
To nie wszystko. Osiedle Pileckiego, które kiedyś straszyło wyglądem i cieszyło się złą sławą, od wielu lat wygląda po postu ładnie. Mieszkańcy zaznaczają, że wygląd bloków to zasługa ich funduszy.
„Ale zdarza się na przykład, że turyści odsuwają nam firanki i zaglądają przez okna do mieszkań, bo myślą, że mieszkamy w obozie. Czujemy się jak małpy w cyrku. Gdy zwróci się im uwagę, to rzucają wulgaryzmami” – słyszę od jednego z rozmówców.
Dochodzą do wniosku, że problem stanowi nieprawidłowe oznakowanie.
„Od dworca kolejowego nie ma informacji, że przy muzeum jest parking. Zaraz po 15 czerwca staliśmy chyba w 10 osób i kierowaliśmy ruchem. Jeszcze nasłuchaliśmy się wyzwisk” – opowiadają.
Wpisuję frazę „Muzeum Auschwitz” do wyszukiwarki Google. Jadę ulicą Więźniów Oświęcimia od strony dworca kolejowego. Mijam słabo oznakowany wjazd do nowego centrum obsługi odwiedzających, lecz nawigacja każe jechać dalej. O tym, że „jesteś na miejscu” słyszę kilkadziesiąt metrów za wjazdem, mniej więcej na wysokości tzw. służbowego wjazdu do muzeum Auschwitz, w pobliżu dyżurki strażników.
Ponawiam próbę, tym razem jadąc od ulicy Legionów. Google informuje mnie, że jestem na miejscu kilkadziesiąt metrów przed wjazdem do nowego centrum, w tym samym miejscu. Nic dziwnego, że turyści są zdezorientowani. Nie pomaga najwidoczniej nawet baner z napisem i strzałką kierującą do wjazdu, bo wielu z nich trafia na osiedle Pileckiego.
Przed miesiącem Urząd Miasta Oświęcimia poinformował, że odwiedzający muzeum Auschwitz mogą swoje samochody zostawić w park and ride przy ulicy Powstańców Śląskich, a następnie autobusem linii M, kursującym na pętlę przy ulicy Obozowej (i z powrotem) od godziny 9 do 16 co pół godziny, będą mogli dotrzeć w pobliże wejścia do miejsca pamięci.
Informowaliśmy o tym w artykule, który jest dostępny TUTAJ.
„Autobus z park and ride jedzie praktycznie pusty” – zgadzają się co do tej kwestii uczestnicy spotkania.
Kobieta z sąsiedztwa, która mieszka w domu prywatnym, zwraca uwagę na kwestię bezpieczeństwa pieszych.
„Przyczyną tego całego zamieszania jest brak odpowiednich informacji, a ten prowadzi do chaosu. Samochody blokują chodnik wzdłuż ulicy Więźniów Oświęcimia. Stają tam zarówno turyści, jak i taksówkarze. Dzieci idące chodnikiem nie wiedzą, jak się zachować” – relacjonuje.
Do rozmowy wtrącą się także członek Rady Osiedla Zasole w Oświęcimiu.
„Będziemy wnioskować o ustawienie słupków uniemożliwiających wjazd na chodnik” – zapewnia. „Póki będą płatne parkingi, to ludzie będą szukać darmowych miejsc do zaparkowania i blokować nasze parkingi” – dodaje.
Samochody blokują chodnik wzdłuż ulicy Więźniów Oświęcimia. Fot. Paweł Wodniak
Mieszkańcy zgodnie twierdzą, że nikt się z nimi nie liczy. Ani prezydent miasta, ani dyrekcja muzeum. Ani też dowódca jednostki wojskowej, której też się oberwało podczas spotkania mieszkańców z dziennikarzem Faktów Oświęcim.
„Jednostka wojskowa sobie tutaj zrobiła wjazd. Ja tu mieszkam 69 lat i od strony osiedla nigdy wjazdu nie było. Wybudowali, niech mają pięknie, ale my też chcemy mieć dostęp do chodnika, miejsce postoju na samochody, a nie mamy. A do kogo idziemy, to każdy ręce umywa. Prezydent robi tylko miasto (Starówkę – przyp. aut.) i osiedla (Chemików – przyp. aut.)” – denerwuje się mieszkanka Pileckiego.
Jej sąsiedzi opowiadają, że wywalczyli u dowódcy jednostki i u prezydenta miasta, że nie jeździ już przez Pileckiego ciężki sprzęt. Bo jeździły tiry i dostawczaki.
„Teraz samochody z jednostki też są uciążliwe. Jeżdżą bardzo szybko, nie respektują skrzyżowań równorzędnych, które na naszym osiedlu obowiązują. Jadąc kolumną trąbią na ludzi i przeganiają ich. To jest nie w porządku. Samochody z jednostki mogłyby wyjeżdżać od strony ulicy Leszczyńskiej, ale jak powiedział nam dowódca, to musiałaby być decyzja na szczeblu ministerialnym” – tłumaczy mi mężczyzna aktywny od początku spotkania.
Dodaje, że jednostka działająca w strukturach Wojsk Obrony Terytorialnej, miała organizować szkolenia dla żołnierzy raz w miesiącu, a tymczasem odbywają się co tydzień.
„Wtedy około 500 samochodów wjeżdża do jednostki, wyjeżdża pod naszymi oknami, przez nasze osiedle Pileckiego.
„Pileckiego powinno być najbardziej reprezentacyjnym osiedlem, skoro w sąsiedztwie zrobili nowe wejście do muzeum. A nie jest” – stwierdza kobieta. „Prezydent się nami w ogóle nie interesuje. W końcu zrobimy blokadę, żeby poszło w świat i być może wtedy ktoś na nas zwróci uwagę” – dodaje mężczyzna.
Kilka dni po spotkaniu z mieszkańcami osiedla Pileckiego otrzymałem informację, że w sobotę 15 lipca (miesiąc po otwarciu nowego centrum dla odwiedzających muzeum) o godzinie 11 grupa sąsiadów zablokuje ulicę Więźniów Oświęcimia. Na blokadę poprzez wszechobecne ogłoszenia oświęcimianie z Pileckiego zapraszają wszystkich chętnych.
Chcą zakazu wjazdu na uliczki osiedla, a nie tylko zakaz postoju. Ciągłych kontroli policji lub straży miejskiej i karania kierowców, którzy do znaku się nie dostosowali.
Oczekują dodatkowego, odpowiedniego oznakowania, także wejścia do nowego centrum odwiedzających muzeum Auschwitz, by turyści nie błąkali się po osiedlu Pileckiego w jego poszukiwaniu.
„Najlepszym rozwiązaniem byłoby zamknięte osiedle lub postawienie szlabanów na wjazdach i wyjazdach oraz rozdanie kart wjazdowych mieszkańcom. To na pewno będzie tańsza opcja, niż codzienne działania służb mundurowych. Zresztą, żeby one przyniosły skutek, to policja lub straż miejska musiałaby tu być chyba cały czas” – kończy mężczyzna, któremu wtórują sąsiedzi.
Na sobotę mieszkańcy zapowiedzieli blokadę drogi w ramach protestu. Fot. Paweł Wodniak
Jedyne rozwiązywanie sytuacji na tą chwilę to B-1 zakaz ruchu w obu kierunkach postawić za sklepami ,wjazd tylko kartą , ściągnąć znaki B-1 zakaz ruchu w obu kierunkach między blokami żeby mieli zaparkować gdzieś mieszkańcy oś Pileckiego dopóki nie zostanie wybudowany parking itd . Turyści będą to chodzić po starych i dziurawych chodnikach bo był to teren Auschwitz i została tu wykonana ostatnia egzekucja na terenie Oś Pileckiego trzech kobiet . Dlatego po wina być to wizytówka miasta a nie jest ! . Bloki wyremontowano ale chodniki i drogi już nie 🙁 . Jak cię widzą tak cię piszą na całym święcie !
Jerzy Januszyk
Mamy demokrację 😉 . A tak na poważnie Oś Pileckiego miła być remontowane chodniki , ulice , budowa parkingu dla mieszkańców i nowa organizacja ruchu l itd równo z budową obsługi turystów . A najgorsze jest to ze ostatnio jeździłem ekipami zagranicznymi i robili zdjęcia Oś Pileckiego bo tu się odbyła ostatnia egzekucja Auschwitz i pytali mnie czy te drogi i chodniki są czasów wojny wizytówka miasta 🙁 . Nie wystarczy remontować bloki ! Jak cię widzą tak cię piszą niestety na całym świecie 🙁 !!! . Brawo dla miasta ? i także muzeum powinno się dołożyć do remontu . NA ŁATWIEJ POSTAWIĆ ZNAKI PORAŻKA !!!
Redakcja portalu zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu artykułu, wpisu, obiektu. Informujemy, że oprogramowanie rejestruje dane osoby komentującej (IP, czas), które na wniosek prokuratury, sądu lub policji mogą zostać przekazane celem ścigania sprawców czynów sprzecznych z prawem.
Więcej informacji w regulaminie komentarzy.