Felieton o tym, że do debili nie przywyknę – FILM

Paweł Wodniak  |   Fakty,Publicystyka  |   28 października 2016 13:09
Udostępnij

Być może ktoś uzna, że taki tytuł w mediach nie powinien się pojawić. Przepraszam, ale jednocześnie zapewniam, że użyte w nim określenie i tak jest eufemizmem.

Po ostatnich felietonach, które ostatnio, biję się w piersi, zaniedbałem obiecywałem sobie, że pora skończyć z tematem ruchu drogowego i bezpieczeństwa na drogach. Ileż można o tym pisać?

Z jednej strony uważam, że w tym temacie należy stosować metodę zdartej płyty, jednak z drugiej uważam, że jak czegoś jest zbyt dużo, to takie zjawisko powszednieje i nikt nie zwraca już na nie uwagi.

Muszę jednak znów poruszyć temat drogowy, bo poziom debilizmu doprowadził wczoraj wieczorem do znacznego skoku mojego ciśnienia tętniczego i spowodował, że mój tata usłyszał, jak jego syn potrafi przeklinać.

To najmniejsze ze skutków. Cięższym mogły być poważne obrażenia, A nawet śmierć małego człowieka. Niech to usprawiedliwi przyjęta przeze mnie retorykę.

Było kilka minut po godzinie 19. Wracałem do domu ze schorowanym, 19-letnim kocurkiem moich rodziców z lecznicy weterynaryjnej na Błoniach w Oświęcimiu (którą polecam każdemu właścicielowi wszelkich zwierzadeł).

Gawędząc z tatą skręciłem z ulicy Dąbrowskiego w prawo w stronę Sienkiewicza. Przed wylotem z Mickiewicza zatrzymałem się przed przejściem dla pieszych, przed którym stała kilkuletnia dziewczynka z czworonogiem na smyczy.

Szczęście od Boga, że dziecko nie zaufało wyłącznie kierowcy, który chciał mu umożliwić przedostanie się na drugą stronę ulicy. Dziewczyna stała dalej na chodniku, czekając na rozwój wypadków. A te spowodowały, że dostałem białej gorączki.

Z naprzeciwka podążał samochód, którego kierowca ani śmiał się zatrzymać, umożliwiając przejście pieszej. Czyżby pomyślał, jeśli ta czynność w ogóle jest mu znana, że z rejestracją KCH wolno mu więcej?

Użyłem słów powszechnie uznanych za nieprzyjemne, a określających nazwy fachu pokrewnego miłości, wykonywanego przez kobiety i organu posiadanego wyłącznie przez mężczyzn, a pisanego już teraz najczęściej przez „ch”, czyli zgodnie z zasadami ortografii.

W zasadzie przełknąłbym tego drogowego idiotę, gdyby nie fakt, że za nim przez przejście dla pieszych przejechała dziunia, która, być może nawet nie bardzo pamiętała, że prowadzi samochód, bo paplała przez telefon komórkowy.

Gdyby ta kilkulatka z końskim ogonem i psiakiem na smyczy postanowiła wejść, albo nawet wbiec na pasy od razu w chwili, gdy się przed nimi zatrzymałem, mogłaby już nie żyć. Zabiłoby ją któreś z tej dwójki, która przecież zdała swego czasu państwowy egzamin na prawo jazdy.

Na szczęście dziecko wykazało się większym rozsądkiem niż dorośli i do tragedii nie doszło.

Komentarze
  • 29 października 2016 15:42

    A.S

    Streszczając felieton: Auta jechały, dziewczyna nie przeszła. Auta przyjechały, dziewczyna przeszła. Ludzie są głupi.
    Kurtyna.


Redakcja portalu zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu artykułu, wpisu, obiektu. Informujemy, że oprogramowanie rejestruje dane osoby komentującej (IP, czas), które na wniosek prokuratury, sądu lub policji mogą zostać przekazane celem ścigania sprawców czynów sprzecznych z prawem.

Więcej informacji w regulaminie komentarzy.