polecamy
Oświęcimskie Wieści z ratusza – FILM
Fakty z powiatu: Przegląd najważniejszych wydarzeń – FILM
Maciej Myśliwiec odszedł w wieku 77 lat. Fot. Archiwum rodzinne
Pana Maćka poznałem ponad 20 lat temu. Pracowałem wtedy jako dziennikarz nad sprawą, która dotyczyła jego rodziny. W domu Państwa Myśliwców na zaproszenie Pani Danuty i Pana Maćka bywałem niejednokrotnie. Wpadałem też bez okazji, żeby chwilę porozmawiać.
A rozmówcą Maciej Myśliwiec był doskonałym. Inteligentnym, oczytanym, błyskotliwym. Jego cięte riposty zapadały w pamięć. Nigdy nie narzucał swojego zdania, ale gdy miałem odmienne, starał się mnie przekonać do swoich racji.
Gdy przychodziłem, zawsze pracował. Pisał opinie lekarskie dla policji, prokuratur, sądów. Odrywał się na chwil kilka i zaczynał od komentowania bieżącej sytuacji politycznej. Celnie, dosadnie i ze swoim specyficznym poczuciem humoru.
Ostatni raz rozmawialiśmy w lutym. Przez telefon. Pan Maciek był w świetnym humorze. Jak zawsze. Pytany o zdrowie wspomniał coś o chorobie, ale natychmiast przeszedł do innego tematu, jakby to była rzecz nieistotna. Dostałem zaproszenie na kawę i rozmowę. Nie zdążyłem z niego skorzystać…
Maciej Myśliwiec urodził się 13 września 1945 roku w Krakowie. Wzrastał w niełatwych czasach, w odbudowywanym ze zgliszcz kraju. Pełen empatii młody człowiek, decydując o swojej przyszłości, wybrał Akademię Medyczną we Wrocławiu. Na początku swojej zawodowej drogi trafił do kliniki ortopedii w Krakowie.
W 1971 roku przyjechał do pracy w szpitalu w Oświęcimiu. Leczył pacjentów, ale też dzielił się swoją wiedzą i doświadczeniem z młodszymi lekarzami. W latach 90. XX wieku wraz z kolegami ortopedami dążył do stworzenia w oświęcimskiej lecznicy oddziału chirurgii urazowo-ortopedycznej. W dokumentach szpitala zapis o powstaniu oddziału nosi datę 1 stycznia 1995 roku.
Po wielu, wielu latach rozstał się ze szpitalem w Oświęcimiu. Nie było to rozstanie dla niego zbyt przyjemne. Związał się z przychodnią Multimed w Bieruniu, gdzie pracował do emerytury i na emeryturze. W tym czasie operował w Bielskim Centrum Medycznym. Od stołu operacyjnego zdecydował się odejść cztery lata temu.
Z pracy jednak nie zrezygnował. Medycyna była dla niego, jak powietrze. Będąc znanym i cenionym biegłym sądowym współpracował z wieloma jednostkami policji, prokuratorami i sądami. W Katowicach, Krakowie, Bielsku-Białej, ale też z odleglejszych części Polski. Opiniował niejednokrotnie w najtrudniejszych sprawach. Jeszcze kilka godzin przed odejściem przygotowywał opinię lekarską na potrzeby dochodzenia policyjnego. Należał do Izby Lekarskiej i Zrzeszenia Biegłych Sądowych.
Był też globtroterem. Wraz żoną schodził całą Polskę wzdłuż i wszerz. Lubił podróże.
Kochał zwierzęta. Czworonogi zawsze były obecne w domu Państwa Myśliwców.
Z żoną Danutą przeżył ponad 50 lat. To właśnie małżonka, niczym wytrawny sternik, nadawała kierunek wspólnemu rejsowi po meandrach życia. Owocami ich miłości są syn Michał i córka Małgorzata. Do rozpieszczania w ostatnich latach dziadek Maciej miał troje wnucząt.
Szedł z duchem czasu, lubił nowoczesne technologie i chętnie z nich korzystał. Był świetnie obeznany z wszelkim nowinkami technologicznymi.
Krewni i przyjaciele Macieja Myśliwca zwracają uwagę, że był niezwykle oczytany. Literatura zajmowała bardzo ważne miejsce w jego życiu, tuż po rodzinie i medycynie. Bliscy podkreślają też skromność Pana Maćka.
Miał ogromny zasób wiedzy. Kiedy zasiadał przed telewizorem, by obejrzeć „Milionerów” odpowiadał prawidłowo na 90 procent pytań zadawanych przez Huberta Urbańskiego.
Przez dwa lata walczył z podstępną z chorobą. Zdawał sobie sprawę z tego, że walka jest nierówna. Przygotowywał się na to, że skończy na tarczy…
Kres życia nadszedł 10 marca 2023 roku. Najbliżsi, przyjaciele, znajomi, współpracownicy i pacjenci pożegnali Macieja Myśliwca podczas świeckiej ceremonii na Cmentarzu Komunalnym w Oświęcimiu, gdzie ojciec, dziadek, przyjaciel, lecz przede wszystkim lekarz, spoczął na wieki.
„Wspaniały, dobry człowiek. Był cudownym mężem, który szanował mnie do granic bólu. Kochał rodzinę, dzieci. Uwielbiał swoje wnuki. Był niesamowicie oczytanym człowiekiem. Szalenie cenił sobie pacjentów. Nie traktował ich przedmiotowo. Pacjent nie. Chory nie był dla niego przypadkiem, tylko człowiekiem. Maciej leczył pacjentów, a nie choroby. Siedział tylko w tej swojej medycynie. W ostatnim czasie każdą wolną chwilę zajmowało mu sądownictwo. Mecenasi zwracali się do niego w sprawach naprawdę bardzo trudnych. Nigdy nie chował w sobie urazy do nikogo, mimo że niejednokrotnie miał powody. I był niezwykle skromny” – mówi Danuta Myśliwiec, żona Pana Macieja.
„Wspaniały, dobry człowiek. Był cudownym mężem, który szanował mnie do granic bólu. Kochał rodzinę, dzieci. Uwielbiał swoje wnuki. Był niesamowicie oczytanym człowiekiem.
Szalenie cenił sobie pacjentów. Nie traktował ich przedmiotowo. Pacjent nie. Chory nie był dla niego przypadkiem, tylko człowiekiem. Maciej leczył pacjentów, a nie choroby. Siedział tylko w tej swojej medycynie. W ostatnim czasie każdą wolną chwilę zajmowało mu sądownictwo. Mecenasi zwracali się do niego w sprawach naprawdę bardzo trudnych.
Nigdy nie chował w sobie urazy do nikogo, mimo że niejednokrotnie miał powody. I był niezwykle skromny” – mówi Danuta Myśliwiec, żona Pana Macieja.