PIŁKA NOŻNA. Szalony mecz w Zembrzycach

Paweł Wodniak  |   Piłka nożna  |   28 października 2012 09:30
Udostępnij


Szare, pochmurne niebo, zimna aura i garstka kibiców na stadionie – tak wyglądała sceneria tego spotkania. Na boisku było jednak ciekawie, bo obie drużyny sprawiały wrażenie, jakby momentami nie wiedziały na czym polega gra defensywna. Szkoda tylko, że swoje trzy grosze do widowiska postanowił dorzucić arbiter główny meczu, który kilkoma decyzjami wprawił w zdziwienie kibiców i zawodników.

– Od samego początku nacisnęliśmy na przeciwnika. Niestety to my stwarzaliśmy akcje, ale oni strzelali – mówił Sebastian Stemplewski.

Już w 2. minucie bliski powodzenia był Paweł Cygnar, ale z jego strzałem z dystansu poradził sobie Karol Obłaza. Minutę później oświęcimianie prowadzili już 1:0. Paweł Cygnar wypuścił w uliczkę Macieja Stróżaka, który minął na szybkości obrońcę i z 15 metrów strzałem w krótki róg zaskoczył golkipera gospodarzy. Futbolówka leciała niemal w środek bramki i wydawało się, że bramkarz Garbarza w tej sytuacji mógł zachować się lepiej.

Gol dla Solarzy wyraźnie dodał im wiatru w żagle. Goście nadal przeważali, ale cóż z tego, skoro momentami ze skutecznością znowu byli na bakier. W 7. minucie po podaniu Pawła Cygnara z prawej strony, do siatki z 15 metrów powinien trafić Jakub Snadny, jednak nie trafił on w bramkę.

Zespół z Zembrzyc po początkowym przyjmowaniu ciosów od lidera, od 10. minuty postanowił nieco odważniej ruszyć do przodu. Trener Zdzisław Janik postawił na atak, desygnując do gry dwóch snajperów. – Postawiłem na dwóch napastników, żebyśmy stwarzali sobie sytuacje i je wykorzystali – tłumaczył swój wybór Zdzisław Janik.

Ostrzeżeniem dla przyjezdnych była sytuacja mająca miejsca po 10. minucie. Dośrodkowanie z rzutu rożnego Michała Nawrockiego, mógł wykorzystać Krzysztof Gasek, ale jego główkę z najwyższym trudem sparował Kamil Talaga.

W 21. minucie Solarze rozegrali popisową akcję. Trio Snadny-Cygnar-Janeczko rozmontowało defensywę miejscowych, dzięki czemu znakomitą sytuację miał ten drugi. Paweł Cygnar położył obrońcę i bramkarza, jednak kiedy pozostało już tylko umieścić piłkę w pustej bramce, pomocnik Soły się pomylił.

W 26. minucie chaos w kryciu oświęcimskich defensorów zaowocował bramką dla Garbarza. Futbolówka po dośrodkowaniu z rzutu wolnego odbiła się tak nieszczęśliwie, że nie wiedzieć czemu pozostawiony bez opieki Krzysztof Gasek mając przed sobą tylko Kamila Talagę przymierzył tuż przy słupku.

– Ćwiczymy stałe fragmenty gry, które mamy dopracowane – zaznaczył trener gospodarzy.

Dwie minuty później nastąpił prawdziwy horror dla lidera IV ligi. Kamil Talaga czysto wygarnął futbolówkę spod nóg Adriana Sadowskiego i kiedy miał ją już łapać, arbiter postanowił podyktować karnego z kapelusza, którego pewnie na bramkę zamienił sam poszkodowany.

Rozochoceni miejscowi mogli nawet podwyższyć prowadzenie, ale Sławomir Puda po ograniu Rafała Skrzypka na prawej stronie, ściął do środka i nieznacznie się pomylił. W 42. minucie rozgrywający najlepsze zawody w barwach Soły, Maciej Stróżak, dograł z lewej strony wzdłuż bramki do Marcina Nowaka, który dołożył nogę i doprowadził do wyrównania.

W drugiej odsłonie zaczął padać deszcz i murawa z minuty na minutę robiła się coraz gorsza.

– Na tej murawie, która była dzisiaj, grą rządził przypadek – przyznał szkoleniowiec gospodarzy.

To jednak nie przeszkodziło obu zespołom w zapewnieniu sporej dawki emocji kibicom zgromadzonym na trybunach. W 61. minucie znowu minimalnie pomylił się Paweł Cygnar, uderzając obok słupka.

Cztery minuty później po raz kolejny zaspała formacja obronna gości. Dośrodkowanie z rzutu wolnego wybił przed siebie Kamil Talaga. W tym miejscu stał akurat Filip Kasiński, który bez namysłu oddał strzał głową. Golkiper Pasiaków sparował futbolówkę na poprzeczkę, ale tam gdzie być powinien znalazł się Adrian Sadowski, który bez problemów wpakował futbolówkę z metra do siatki.

Zespół z grodu nad Sołą stać jednak było na odpowiedź. Po ciekawie rozegranej akcji, Paweł Cygnar dograł płasko w pole karne, a celnym strzałem z 12 metrów popisał się Maciej Stróżak.

– Cieszy to, że odblokowali się młodzieżowcy. Trzy bramki dla nas padły po bardzo ładnych, składnych akcjach – zaznaczył Sebastian Stemplewski.

Mimo szans z obu stron, rezultat nie uległ już zmianie, co jest niewątpliwie sukcesem miejscowych.

Trener Zdzisław Janik po meczu nie ukrywał zadowolenia i wyróżnił dwóch zawodników w swoim zespole.

– Adrian Sadowski zdobył dwie bramki. Bardzo aktywny z przodu był Sławek Puda. Tych dwóch zawodników można wyróżnić. Na pewno napracowali się, aby wynik był taki, jaki jest – stwierdził szkoleniowiec Garbarza.

W tym meczu nawet brak treningów w zespole z Zembrzyc nie przeszkodził tej drużynie w sprawieniu niespodzianki. – Pogoda obligowała do tego, aby wszyscy byli w ruchu. Nadal mamy problemy z treningami. Myślę, że we wtorek lub w środę będziemy trenować już na orliku – zdradził opiekun miejscowych.

W zupełnie innym nastroju był trener Soły.

– To nie jest pierwszy mecz Garbarza, gdzie dobrze wykonują stałe fragmenty gry. Dzisiaj znowu dobrze to robili. Szkoda straconych trzech bramek, których mogliśmy uniknąć. Przyjechaliśmy tutaj po trzy punkty, dlatego uważam, ze straciliśmy dziś dwa – podkreślił Sebastian Stemplewski.

Garbarz Zembrzyce – Soła Oświęcim 3:3 (2:2)

Bramki:
0:1 – Stróżak 3 min.
1:1 – Gasek 26 min.
2:1 – Sadowski (karny) 28 min.
2:2 – M. Nowak 42 min.
3:2 – Sadowski 65 min.
3:3 – Stróżak 71 min.

Składy:
Garbarz: Obłaza – Gasek, Szewczyk, Kastelik, Ł. Puda, Nawrocki (46 min. Kotlarczyk), Kasiński, Jurasz, Pacyga (46 min. Gaździcki), S. Puda, Sadowski.

Soła: Talaga – Stanek, Sałapatek, Skrzypek, Ząbek – M. Nowak (77 min. Domański), Cygnar, Czarnik, Stróżak – Janeczko (83 min. Jasiński), Snadny (58 min. Niewiedział).

Sędziowali: Krzysztof Budnik – Mirosław Szarota, Paweł Gargula (Nowy Sącz)

Żółte kartki: Sadowski, Ł. Puda, Kastelik, Kotlarczyk, Wyrobek (Garbarz) – Czarnik, Stanek, Sałapatek, Janeczko, Skrzypek (Soła)

Fotoreportaż Pawła Suskiego w dziale Galerie.

Najnowsze realizacje wideo

.
Kalendarium
Reklama
. . . . . . . . . . . . . . .