polecamy
Oświęcimskie Wieści z ratusza – FILM
Z dobrej strony w sobotnich zmaganiach pokazali się zarówno juniorzy starsi jak i młodsi. Podopieczni Tomasza Borowczyka wygrali 2:0 z MKS Chrzanów, natomiast zawodnicy trenowani przez Łukasza Jaska pewnie pokonali Kalwariankę Kalwarię Zebrzydowską 4:1.
Juniorzy starsi (I liga juniorów starszych):
Soła Oświęcim – MKS Chrzanów 2:0 (1:0)
Bramki: 1:0 – Nycz 2:0 – Kułas (karny)
Skład Soły: Bułka – Augustyn, Kaliciak, Boba, Skamaj – Kleczkowski (80 min. Wojtacha), Jarnot, Migdałek, Nycz (75 min. Pająk) – Sarnecki (70 min. Suślik), Kułas.
Oświęcimianie całkowicie zasłużenie pokonali drużynę z Chrzanowa. Przewaga gospodarzy nie podlegała dyskusji, a rezultat powinien być wyższy, jednak i tym razem skuteczność Solarzy jest do poprawy. Przyjezdni praktycznie nie oddali ani jednego groźnego strzału na przestrzeni całego meczu. Gospodarze pierwszą bramkę zdobyli za sprawą Krzysztofa Nycza, który zachował się najsprytniej w zamieszaniu podbramkowym, po wrzutce z rzutu rożnego Krystiana Kułasa. Filigranowy pomocnik Pasiaków dopadł do piłki i umieścił ją w siatce. Autor pierwszego gola maczał także palce przy drugim golu, bo to po faulu na nim arbiter podyktował rzut karny. „Jedenastkę” na gola zamienił Krystian Kułas, dzięki czemu juniorzy starsi wciąż podtrzymują passę zwycięstw na swoim stadionie. Teraz czas przełamać się na wyjeździe.
Juniorzy młodsi (I liga juniorów młodszych): Soła Oświęcim – Kalwarianka Kalwaria Zebrzydowska 4:1 (1:0) Bramki: 1:0 – Wołek 25 min. 2:0 – Chlebowski 42 min. 2:1 – 55 min. 3:1 – Jarosz 60 min. 4:1 – Zegiel 70 min.
Skład Soły: Chowaniec – Jarosz, Marszałek, Zygmunt, Chlebowski – Wołek, Zontek, Rybczak, Dziuga (60 min. Piskozub) – Figura (41 min. Zegiel), Nicieja.
Zwycięstwo Soły wydaje się być okazałe, ale wynik i tak powinien być dużo bardziej wyższy na korzyść gospodarzy. Oświęcimianie szczególnie w pierwszej odsłonie zademonstrowali festiwal nieskuteczności, kiedy to nie wykorzystali sześciu znakomitych sytuacji na zdobycie bramki. Na szczęście jedną okazję udało się wykorzystać Bartoszowi Wołkowi, który w zamieszaniu podbramkowym, po podaniu od Adriana Dziugi, skierował futbolówkę do siatki. Piłka przeszła jeszcze po nodze obrońcy, która starał się ratować sytuację.