Dawid i Tymek – bohaterowie z Polanki Wielkiej

Paweł Wodniak  |   Fakty  |   4 grudnia 2018 06:00
Udostępnij

Mają 10 i 12 lat. Niedawno uratowali swoją mamę od śpiączki cukrzycowej, której mogłaby nie przeżyć. Dawid i Tymek to prawdziwi bohaterowie.

Był czwartek. Chłopcy mieli stać wcześniej, bo właśnie w czwartki służą do porannej mszy świętej. Zawsze budzi ich mama. Tym razem maminej pobudki nie było.

Spadek cukru

„Choruję na cukrzycę, zdiagnozowaną od 2016 roku. W środę wieczorem przed samym snem zmierzyłam sobie cukier. Był bardzo wysoki (286 miligramów na decylitr – przyp. aut.). Przyjęłam, tak jak zawsze, insulinę nocną. Rano nastąpił znaczący spadek cukru. Nie wiem, jaka była przyczyna” – opowiada Faktom Oświęcim Karolina Spadek, 37-letnia mama Dawidy i Tymka, żona 36-letniego Marcina.

„W czwartki chodzimy służyć do porannej mszy świętej na godzinę 6.30. Mama wstaje wcześniej, żeby zrobić nam śniadanie i budzi nas o 5.40. Tymczasem wstałem o 6.28 i bardzo mnie zaniepokoiło, że mama nas nie obudziła” – relacjonuje Dawid.

Dwunastolatek poszedł do pokoju mamy i obudził ją. Pani Karolina zaczęła się jąkać i mówić od rzeczy. Była przytomna, ale nieobecna. Dawid od razu pomyślał, że to jest spadek cukru. Jak się zachować w takiej sytuacji, nauczył się w młodzieżowej drużynie pożarniczej Ochotniczej Straży Pożarnej w Polance Wielkiej, w której działa wraz z Tymkiem.

Odrobiona lekcja

Bracia obudzili babcię, która później przyznała, że ona trzęsła się z nerwów, a chłopcy działali. Dawid z Tymkiem poszli po miód i wrócili do mamy.

„Siedziała, ale bardzo dziwnie się zachowywała. Była jakby w innym świecie. Nie wiedzieliśmy co mówi. Podaliśmy mamie miód i wtedy trochę się jej poprawiło. Przyszła też babcia z wodą z cukrem, ale mama przełknęła tylko raz” – mówi Tymoteusz.

„Tymek kazał mi dzwonić po pomoc. Wybrałem numer 112. Stamtąd przekierowali mnie na pogotowie. Trwało to około pół minuty. Jak zgłosił się dyspozytor, bardzo dokładnie poinformowałem co się dzieje” – wspomina Dawid.

„W szkole mieliśmy kurs, jak należy się zachować w podobnych sytuacjach i jak należy wzywać pomoc. Zapamiętałem to szkolenie i robiłem wszystko krok po kroku, jak nas uczono. Ponadto w OSP też mieliśmy szkolenia z pierwszej pomocy” – dodaje.

Bracia wspominają, że babcia była podenerwowana, ale próbowała się opanować. Sama też ma cukrzycę, jednak nie taką mocną. Na pogotowie wspólnie czekali około 10 minut. Do domu na ulicy Słonecznej przyjechał zespół ratownictwa medycznego K01 116, stacjonujący w podstacji pogotowia ratunkowego w Zatorze.

W międzyczasie stan pani Karoliny zaczął się poprawiać. Nagle wstała i jakby z automatu poszła do łazienki.

„Pamiętam, że weszłam do łazienki i zaczęłam robić poranna toaletę, bo chodzę do pracy na godzinę ósmą. Dopiero, jak usłyszałam sygnał karetki na naszej posesji, to pomyślałam, że to do mnie” – opowiada Karolina Spadek.

„Mama spytała, po co to pogotowie, skoro już się dobrze czuje i dochodzi do siebie. Ale nadal nie wiedziała, co się chwilę wcześniej wydarzyło” – dopowiada Dawid.

Pogotowie

Zanim Anna Sołek i Andrzej Dziędziel, ratownicy medyczni z karetki „P” (podstawowej – przyp. aut.), weszli do domu państwa Spadków, dokładnie wiedzieli, czego się mogą spodziewać, gdyż Dawid i Tymek bardzo szczegółowo podali wyczerpujące informacje dyspozytorowi pogotowia ratunkowego.

Ratownicy zmierzyli pani Karolinie poziom cukru. Glukometr pokazał 72 mg/dL. Wcześniejszy wynik – 36 mg/dL – wskazywał na hipoglikemię, czyli niedocukrzenie. Medycy założyli pacjentce wenflon i podali jej dożylnie glukozę w kroplówce. Po niej poziom cukru „skoczył” do 176 jednostek.

„W domu był glukagen, ale chłopcy nie wiedzieli jak go użyć. Przeszkoliliśmy ich w tym zakresie” – mówi ratownik Andrzej Dziędziel.

„Ponadto byliśmy pod wrażeniem, jak bardzo profesjonalnie bracia wezwali pomoc i przystąpili do działań ratunkowych, które były skuteczne. Postanowiliśmy podzielić się tą informacją z Faktami Oświęcim, bo takie postawy należy pokazywać i promować” – dodaje Dziędziel.
„Ratownicy nauczyli nas używać glukagen, a to jest taka adrenalina dla cukrzyków. W strzykawce jest płyn, a w ampułce proszek. Trzeba to wymieszać i wbić w mięsień, na przykład w udo” – tłumaczy Tymek.

„Dawid ma kolegę w klasie, chorego na cukrzycę, więc jest obeznany w temacie. Chłopcy mają też ciocię pielęgniarkę, która kilkakrotnie instruowała ich, co należy robić. Gdyby tej pomocy nie było, mogłoby dojść do śpiączki cukrzycowej, a w jej efekcie do śmierci. Ale dobrze, że moi synowie wiedzieli, jak się zachować. Jestem z nich bardzo dumna” – mówi Karolina Spadek.

Przede wszystkim sport

Dawid i Tymoteusz chodzą do Szkoły Podstawowej nr 1 w Polance Wielkiej. Dawid do szóstej klasy a Tymek do piątej. Między braćmi są co prawda dwa lata różnicy, ale młodszy poszedł do szkoły rok wcześniej. Uczą się dobrze. Mieli już na swoim koncie świadectwa z czerwonym paskiem.

Czym się pasjonują? Piłką nożną. Dawid uwielbia też koszykówkę.

„Mnie pasjonuje także grafika komputerowa. Lubię również jazdę na hulajnodze. Właśnie teraz próbuję namówić mamę, żeby mi ją kupiła” – zdradza Tymek.

Dawid zamiast hulajnogi stawia na rower. Ale ekstremalnie. MTB, skoki na jednośladzie. Cieszy się, że Grzegorz Gałgan, wójt Polanki, zamierza zbudować pumptrack (tor rowerowy z m.in. zakrętami i muldami – przyp. aut.), choć Dawid wolałby skatepark.

Bracia jeżdżą także na łyżwach. Pani Karolina od małego zabierała synów na lodowisko. Zamiłowanie do łyżew, to chyba taka rodzinna tradycja. Bratem mamy chłopców, a ich wujkiem, jest Tomasz Piątek, który wraz hokejową Unią Oświęcim w latach 1998-2001 zdobył tytuł Mistrza Polski w hokeju na lodzie.

Nową pasją obu chłopców jest narciarstwo.

Post scriptum:
O Tymku i Dawidzie i ich akcji ratunkowej opowiedzieliśmy Krisowi Kojdrowi, rzecznikowi prasowemu Energylandii. Marek Goczał, właściciel parku rozrywki w Zatorze, spełnił prośbę eFO i przekazał rodzinny bilet do Energylandii na nowy sezon dla Dawida, Tymoteusza, Karoliny i Marcina Spadków z Polanki Wielkiej.

Najnowsze realizacje wideo