polecamy
Oświęcimskie Wieści z ratusza – FILM
Fakty z powiatu: Przegląd najważniejszych wydarzeń – FILM
Obszerne podsumowanie 15. kolejki oświęcimskiej klasy A w oczach Michała Woźnego z KS Soła Oświęcim wraz z licznymi komentarzami.
15 kolejka 30 kwietnia – 1 maja Zaborzanka Zaborze – Soła Oświęcim 0:4 LKS Piotrowice – Strażak Rajsko 0:1 LKS Jawiszowice – Strumień Polanka Wielka 0:1 Orzeł Witkowice – LKS Gorzów 1:2 Zatorzanka Zator – Solavia Grojec 1:1 LKS Bobrek – Soła Łęki
Zaborzanka Zaborze – Soła Oświęcim 0:4, 0:0 Majcherek 54’, Rajman 57’, Borowczyk 61’, 71’
W Zaborzu bez niespodzianki, choć długo się na nią zanosiło. Zaborzanie znakomicie zneutralizowali trzon drużyny gości, który napędza ofensywne akcje. Podopieczni Henryka Snadnego nie mieli jednak czegoś, co miała Soła. Gospodarze nie byli w stanie dorównać Solarzom przede wszystkim kondycyjnie. Kiedy miejscowi oddychali już rękawami w drugiej połowie, to oświęcimianie dopiero się rozkręcali. W 54. minucie Maciej Majcherek strzałem głową dał upragnione prowadzenie Sole. Od tego momentu przyjezdni niepodzielnie panowali już na murawie. Na 2:0 podwyższył Grzegorz Rajman, który wykorzystał podanie Rafała Gałgana. Kolejne dwa trafienia to zasługa duetu Bartłomiej Jasiński – Tomasz Borowczyk. Ten pierwszy dwukrotnie obsłużył swoje kolegę dwoma, prostopadłymi podaniami. Popularny Boro z zimną krwią wygrał oba pojedynki z bramkarzem, rozstrzygając ostatecznie losy tego pojedynku. Dzięki niespodziewanej stracie punktów przez Zatorzanką, oraz lepszemu bilansowi bramek, to Soła jest w tym momencie liderem! Jak długo? Miejmy nadzieję, że już do końca.
Komentarz Sebastiana Głowińskiego, zawodnika Zaborzanki Zaborze: – Miny po tym meczu mamy nie za ciekawe, ponieważ przegraliśmy. Z gry byłem zadowolony do czasu utraty pierwszej bramki. Potem nie wiem co się z nami stało. Wygrała drużyna po prostu lepsza, której życzę powodzenia i awansu do okręgówki.
Komentarz Marcina Dorywalskiego, zawodnika Zaborzanki Zaborze: – Pierwsza połowa to głównie odpieranie przez nas ataków i czekanie na kontrę. Po pierwszej, niefortunnej bramce, chcieliśmy odrobić stratę i niestety za bardzo się otworzyliśmy, co bardzo dobrze wykorzystali przeciwnicy. Niestety nie byliśmy w stanie sprawić niespodzianki. Soła swoją dobrą grą, zasłużyła na wygraną.
LKS Piotrowice – Strażak Rajsko 0:1, 0:0 Rymek 80’
Obie ekipy potrzebowały punktów niczym ryba wody. Zwycięsko wyszli jednak goście, choć pierwsza połowa tego nie zapowiadała. Początkowe 45 minut to gra w iście angielskim stylu. Dużo walki, starć i stałych fragmentów gry. Po przerwie to nawet miejscowi trafili rywali, jednak arbiter dopatrzył się spalonego. W końcu dalekim podaniem Marka Rymka uruchomił Maciej Grubka, nikt inny jak golkiper przyjezdnych. Doświadczony snajper przymierzył obok bramkarza, zapewniając swojej ekipie niezwykle cenne trzy punkty, które z pewnością podwyższą morale w zespole, tak bardzo nadszarpnięte po trzech z rzędu porażkach.
Komentarz Jarosława Zimnala, zawodnika LKS Piotrowice: – Straciliśmy gola znów po błędzie naszego zawodnika, kiedy piłka poszła po głowie i źle został obliczony tor lotu piłki. Dodatkowo po raz kolejny nie została dla nas uznana prawidłowo zdobyta bramka, zatem komentarz jest zbędny.
Komentarz Marka Rymka, zawodnika Strażak Rajsko: – Mecz nie był wielkim widowiskiem. Widać było, że obie drużyny przede wszystkim nie chciały stracić bramki. Po pierwszej, bezbramkowej połowie, w drugiej chcieliśmy strzelić gola, co nam się udało dziesięć minut przed końcem i dowieźliśmy ten korzystny wynik do końca. To dla nas cenna wygrana, bo pierwsza w tej rundzie i to na boisku, gdzie każdej drużynie gra się ciężko.
Komentarz Tymoteusza Niedzieli, zawodnika Strażaka Rajsko: – Mecze z Piotrowicami szczególnie na ich boisku zawsze należą do trudnych. W tym spotkaniu to nasza drużyna miała więcej okazji do zdobycia bramki, lecz prawie wszystkie strzały kierowaliśmy obok bramki rywala. Cieszymy się z trzech punktów, zdobytych na ciężkim terenie i już skupiamy się na kolejnym pojedynku.
LKS Jawiszowice – Strumień Polanka Wielka 0:1, 0:0 Mazur 90’
Jawiszowice znowu mogą mówić o wielkim pechu. Gospodarze przeżyli istne deja vu z Piotrowic. Tam jednak podopieczni Rafała Przemyka długo prowadzili, by w samej końcówce stracić bramkę. Teraz sytuacja się powtórzyła z tym, że scenariusz był jeszcze gorszy. Miejscowi zanotowali porażkę. Pierwsza połowa znowu należała do jawiszowiczan, który po raz kolejny nie potrafili udokumentować przewagi bramką. Stara, piłkarska maksyma mówi, że jeżeli nie strzela się goli, to się je traci. Nie inaczej było tym razem. Zbigniew Wasztyl kapitalnym, prostopadłym podaniem między obrońcami, uruchomił Mateusza Mazura. Snajperowi gości nie zadrżała noga i przymierzył obok wychodzącego bramkarza. Futbolówka omal nie zatrzymała się w kałuży, jednak ostatecznie znalazła drogę do siatki. Gospodarze po takim ciosie nie byli w stanie się już podnieść, natomiast Strumień póki co idzie niczym burza i utrzymanie ma już niemal pewne.
Komentarz Bartosza Michalika, zawodnika LKS Jawiszowice: – Po remisie w Piotrowicach liczyliśmy na lepszy mecz. Byliśmy zmotywowani, aby w niedzielę wygrać. Jednak nasza gra w przebiegu całego spotkania całkiem dobrze układa się tylko do momentu szesnastego metra drużyny przeciwnej. W ataku zagraliśmy zbyt mało kreatywnie, co było przyczyną mniejszej ilości klarownych sytuacji naszej drużyny. Na dodatek bramka stracona w ostatniej minucie strasznie nas zabolała. Zarówno trener jak i każdy z nas musi teraz wyciągnąć wnioski z własnej gry tak, aby do Gorzowa jechać z wiarą w to, że możemy zgarnąć trzy punkty.
Komentarz Szymona Widucha, zawodnika LKS Jawiszowice: – Ta porażka boli podwójnie, ponieważ po pierwsze nie zasługiwaliśmy na nią, a po drugie to straciliśmy bramkę w 91 minucie. Drugi mecz z rzędu, w którym oddajemy punkty rywalom za darmo. Przeżywamy trudne chwile i musimy jak najszybciej się z tego otrząsnąć, oraz poszukać tej drużyny, którą tworzyliśmy w rundzie jesiennej. W obecnej ekipie jest wszystko w porządku, brakuje tylko kropki nad i, oraz skutecznego wykończenia. Musimy bardziej popracować w ofensywie, a wtedy wszystko się ułoży.
Komentarz Mateusza Mazura, zawodnika Strumienia Polanki Wielkiej: – Cała drużyna jest zadowolona, ponieważ zdobyliśmy punkty na ciężkim terenie. Mecz może nie należał do najładniejszych, ale końcówka spotkania zadowoliła chyba każdego kibica z Polanki. Mamy kolejne trzy punkty i z meczu na mecz widmo spadku od klubu oddala się coraz bardziej, co nas bardzo cieszy.
Komentarz Szczepana Biernatka, zawodnika Strumienia Polanki Wielkiej: – Pierwsze minuty należały zdecydowanie do Jawiszowic. To oni przeważali i stwarzali sobie sytuacje strzeleckie, choć ich uderzenia były dalekie od precyzyjnych. Straszna ulewa przeszkadzała w rozgrywaniu piłki zarówno jednej, jak i drugiej drużynie. Z pewnością gra nie wyglądała wtedy tak, jak byśmy sobie tego życzyli, ale w końcówce pierwszej odsłony zarysowała się nasza lekka przewaga. Po przerwie nastąpił koniec deszczu, a wraz z nim ulotniła się przewaga gospodarzy i to my atakowaliśmy. Cała druga połowa była ze wskazaniem na Strumień. Końcówka dla nas była fenomenalna.
Orzeł Witkowice – LKS Gorzów 1:2, 0:1 J. Gołba 62’ – Baran 21’, D. Grzesło 63;
Niespodzianka? W pewnym sensie tak. Ciężko stwierdzić, jak katastrofalnie musieli zagrać miejscowi, skoro w kadrze gorzowian zabrakło dziewięciu zawodników z podstawowego składu! Orzełek chyba zbyt pochopnie pomyślał, że mecz wygra się po prostu sam. Gorzowianie tymczasem potwierdzili dość dziwny paradoks, że ekipa mająca duże problemy kadrowe, jeszcze bardziej potrafi się spiąć i udowodnić swoją wartość. Wszystko rozpoczęło się w 21. minucie. Kardynalny błąd witkowickiej defensywy wykorzystał Marcin Baran, pokonując Radwana. Prócz tego trafienia, pierwsze 45 minut łagodnie mówiąc nie zachwyciło. W 62. minucie z dużą doza szczęścia uderzył z rzutu rożnego Jacek Gołba. Piłka po rykoszecie wpadła do siatki. Radość z remisu gospodarzy była jednak krótka. Po fenomenalnej akcji lewą stroną, do siatki trafił Dariusz Grzesło. Mimo dwóch szans w końcówce Dariusza Gołby, to goście mogli dość nieoczekiwanie cieszyć się z trzech, wręcz bezcennych punktów.
Komentarz Patryka Grocholskiego, kierownika Orła Witkowice: – Bardzo słabe spotkanie w wykonaniu naszych zawodników. Jedno z najsłabszych jakie widziałem. Ciężko wymienić chociaż jeden dobry element w naszej grze. Jest o czym myśleć i co poprawiać, biorąc pod uwagę to, że teraz podejmować będziemy rękawice z rywalami z coraz wyższej półki.
Komentarz Piotra Rzeszowskiego, zawodnika LKS Gorzów: – Cieszę się, że udało nam się zdobyć cenne punkty. Podobało mi się zaangażowanie i chęć gry w naszej drużynie. Zmiennicy chcieli pokazać, że nawet w obliczu tylu kontuzji potrafimy walczyć. Mam nadzieję, że w następnych meczach również pokażemy, iż jesteśmy w stanie wygrywać i zdobywać kolejne punkty.
Komentarz Piotra Weseckiego, zawodnika LKS Gorzów: – Wydaje mi się, że przewaga od początku była po naszej stronie. Ładnie graliśmy z klepki i mądrze, a nie tak, jak to bywało w ostatnich meczach. Cieszy mnie to, że wreszcie jesteśmy skuteczni, choć mogliśmy zdobyć jeszcze dwie, lub trzy bramki. Niestety znowu mam odczucie, że sędziowie na siłę chcą nas zdegradować do B klasy. Nie wiem, jak można pokazać na rzut rożny, kiedy napastnik Orła strzelał na bramkę głową i piłka wylatuje za boisko. Takich kontrowersyjnych sytuacji było więcej. Sędziowie zepsuli widowisko. Jesteśmy zachwyceni wynikiem, bo bez tylu zawodników z podstawowego składu wygraliśmy i to po dobrym meczu. Oby tak dalej i miejmy nadzieję, że tych punktów będzie coraz więcej.
Zatorzanka Zator – Solavia Grojec 1:1, 0:0 Michałek 53’ – Wołek 66’
Strach pomyśleć co by było, gdyby gracze Solavii trenowali na pełnych obrotach przez całą zimę. Grojczanie mają potencjał i patent na zespoły z czołówki. Po LKS Bobrek, przekonała się o tym Zatorzanka Zator. Podopieczni Stanisława Pałamraczuka umiejętnie bronili się w pierwszej części gry, raz po raz wyprowadzając groźne kontry. Po jednej z nich arbiter z całą pewnością mógł odgwizdać jedenastkę, jednak tego nie zrobił. Przewaga optyczna należała jednak bez wątpienia do Zatorzanki, jednak cóż z tego, skoro miejscowi nie potrafili tego udokumentować choćby jednym trafieniem. Kiedy w 53. minucie po długich męczarniach zatorzanie w końcu ukłuli za sprawą Kamila Michałka, wydawało się, że pójdą oni za ciosem. Tak się jednak nie stało. Bohaterem grojczan okazał się Tomasz Wołek, który fantastycznym strzałem z woleja doprowadził do remisu. W końcówce spotkania gospodarze trafili jeszcze w poprzeczkę. Podział punktów stał się jednak faktem.
Komentarz Macieja Witka, zawodnika Solavii Grojec: – Jestem zadowolony, ponieważ zagraliśmy dobry mecz i szybko odrobiliśmy straconą bramkę. Możliwe, że pogoda nam pomogła przy wygraniu tego spotkania. Arbiter mógł w pierwszej połowie odgwizdać karnego dla nas. Jeżeli by tak było, to nie wiadomo jakby ten mecz wtedy się ułożył. Nie ma jednak co gdybać. Jesteśmy zadowoleni z przebiegu tego spotkania i wyniku, bo w końcu graliśmy z liderem.
Komentarz Dawida Miętki, zawodnika Zatorzanki Zator: – Szkoda tego meczu, ponieważ przez większość czasu przeważaliśmy. Goście oddali jeden celny strzał na bramkę w tym spotkaniu, po którym zdobyli gola. Straciliśmy niestety punkty na własne życzenie.
Komentarz Adriana Gancarczyka, zawodnika Zatorzanki Zator: – Wiedzieliśmy, że mecz z Grojcem nie będzie należał do łatwych. Zamurowali oni własną bramkę, a my grzeszyliśmy nieskutecznością i niedokładnością. Po zdobyciu bramki kompletnie stanęliśmy myśląc chyba, że mecz jest już wygrany, co wykorzystał Grojec strzelając gola. Z gry jak i wyniku nie jestem zadowolony, ponieważ liczyło się tylko zwycięstwo. Solavia w przeciągu meczu oddała może dwa strzały na bramkę, a my swojej przewagi nie potrafiliśmy udokumentować golem.
LKS Bobrek – Soła Łęki 1:5, 0:1 Boratyński 66’ – Bartula 36’, 54’, 89’, Dariusz Wójcik 60’, 67’
7 września 2008 roku. Wtedy to właśnie drużyna z Bobrka przegrała ostatni raz na własnym stadionie pojedynek ligowy. Miało to miejsce jeszcze za czasów jej gry w B klasie, a zwycięzcą w Bobrku okazał się LKS Harmęże. W niedzielę nadszedł koniec tej wspaniałej passy. Przy zdecydowanie słabszej dyspozycji bobrczan na wiosnę wydawało się, że łęczanie są w stanie zburzyć mit o twierdzy. Wynik, a właściwie jego rozmiary są jednak dużym zaskoczeniem. W 36. minucie podróż do hat-tricka rozpoczął Arkadiusz Bartula. Zawodnik Soły uderzeniem z rzutu wolnego, trafił do siatki. Wymiernie pomógł mu w tym jednak Mateusz Telbyło, który źle ustawił się do tego stałego fragmentu gry. Dziewięć minut po przerwie Bartula znowu pokazał, że wykonywanie stałych fragmentów gry jest jego mocną domeną, którą opanował niemal do perfekcji. Tym razem futbolówka niemal zdjęła pajęczynę z bramki gospodarzy. Golkiper ekipy z Bobrka w tym przypadku nie ustawił jednak najlepiej muru. Do tego momentu gra była wyrównana, ba nawet miejscowi sprawiali lepsze wrażenie. Po godzinie gry, Daniel Wójcik wraz z bratem Dariuszem rozmontowali defensywę gospodarzy. Kilerem okazał się ten drugi, który minął obrońcę i bramkarza, po czym dopełnił formalności. W tym wydarzeniu ucierpiał jednak Mateusz Telbyło, którego chwilę później zmienił Piotr Kołodziejczyk. Łukasz Boratyński strzałem w krótki róg dał jeszcze nadzieję na choćby remis. Wiara miejscowych kibiców szybko została jednak rozwiana. Dariusz Wójcik będąc tuż przed szesnastym metrem sprytnie przelobował bramkarza. Tuż przed końcem pojedynku znowu nie popisał się golkiper miejscowych. Tym razem był to Kołodziejczyk, który chciał złapać piłkę, jednak zrobił to na tyle niefortunnie, że ta wpadła do siatki. To był gwóźdź do trumny bobrczan, którzy mają o czym myśleć.
Komentarz Pawła Wierzbica, zawodnika LKS Bobrek: – Paradoks tego meczu polega na tym, że zagraliśmy jedno z najlepszych spotkań w tym sezonie, a na pewno w rundzie wiosennej i ponieśliśmy dotkliwą porażkę. O przegranej zadecydowały indywidualne błędy i brak szczęścia. Bramki na 0:1 i 0:2 traciliśmy w momentach, kiedy piłka niemal w ogóle nie opuszczała połowy naszych przeciwników. To były kluczowe momenty spotkania, bo podcięły nam skrzydła. Walczyliśmy do końca, ale goście skutecznie wykorzystywali każde nasze potknięcie. Wypada im tylko pogratulować zwycięstwa, które jest tym cenniejsze, że nie odniósł go w Bobrku nikt od niemal 3 lat.
Komentarz Dariusza Dębosza, zawodnika LKS Bobrek: – Z przebiegu gry nie zasłużyliśmy na tak wysoką porażkę. W pierwszej połowie mieliśmy przynajmniej dwie dogodne sytuacje do strzelenia gola, ale ich nie wykorzystaliśmy. Łęki za to posiadały jeden rzut wolny, który zamieniły na bramkę ustawiającą mecz. W drugiej odsłonie za bardzo się otworzyliśmy, co skrzętnie wykorzystała Soła, która grała z kontry i po naszych indywidualnych błędach strzelała gole. O tym meczu musimy jak najszybciej zapomnieć, bo tak grać nie przystoi czołowej drużynie A klasy. Nastąpiła zmiana trenera naszej drużyny, co powinno pozytywnie wpłynąć na grę i zaangażowanie zawodników.
Komentarz Łukasza Boratyńskiego, zawodnika LKS Bobrek: – Mecz potoczył się dla nas katastrofalnie. Właściwie wszystkie bramki straciliśmy, po wręcz kuriozalnych, indywidualnych błędach.
Komentarz Kamila Żmudy, trenera Soły Łęki: – Mogłoby się wydawać, że odnieśliśmy gładkie zwycięstwo, jednak wcale tak nie było. Gospodarze postawili twarde warunki i na śliskiej murawie trudno było pograć piłką. O wyniku zdecydowały stałe fragmenty gry, determinacja i wola walki, za którą chłopakom chciałem bardzo podziękować. Włożyliśmy mnóstwo sił w to spotkanie, ale jak widać po wyniku opłacało nam się to. Skupiam się już na następnym spotkaniu, w którym znów będziemy walczyć o pełną pulę.
Komentarz Krzysztofa Handy, zawodnika Soły Łęki: – Spotkanie ułożyło się po naszej myśli. Dość szybko zdobyliśmy bramkę w pierwszej połowie. Później było sporo walki i stałych fragmentów gry tak i z jednej jak i z drugiej strony. W drugiej części gry wyszło nasze dobre przygotowanie do sezonu. Strzeliliśmy kolejne dwa gole i było po meczu. Ekipa z Bobrka poza stałymi fragmentami gry, raczej z akcji nam nie zagrażała. Pojedynek był dość ciekawy. Dużo bramek i wiele akcji mogły się podobać.