HOKEJ. Oświadczenie kapitana Aksamu Unii Oświęcim Waldemara Klisiaka

Paweł Wodniak  |   Hokej  |   3 lutego 2011 17:05
Udostępnij

Oświadczenie Waldemara Klisiaka, złożone publicznie, w związku z wcześniejszą publiczną wypowiedzią Ladislava Spisiaka – zdymisjonowanego trenera Aksam Unii Oświęcim – w przedmiocie powodów odwołania go z funkcji szkoleniowca klubu.

W związku z wydanym oświadczeniem Pana Spisiaka, które ukazało się w ubiegłym tygodniu oraz licznymi telefonami od przyjaciół i znajomych, a także osób związanych ze środowiskiem sportowym, postanowiłem ustosunkować się do poruszonych tematów. Mimo,  że nie jestem zwolennikiem publicznego rozwiązywania problemów zawodowych, zdążyłem zauważyć, że jest to ostatnio modna forma polemiki, a w związku z tym, że nie mam innej możliwości rozmowy – postanowiłem i ja przyjąć tę formę.

W odpowiedzi na nieprawdziwe informacje zamieszczone w oświadczeniu zdymisjonowanego trenera Aksam Unii Oświęcim – Ladislava Spisiaka pragnę wyrazić swój pogląd na niektóre tematy, w związku z przywołaniem również mojej osoby w jego oświadczeniu, co wywołało bezpodstawną falę krytyki.

Ladislav Spisiak w wydanym oświadczeniu stwierdza autorytarnie, że nie potrafił znaleźć ze mną wspólnego języka, nie wyjaśniając jednocześnie na jakiej płaszczyźnie współpracy porozumienia brakowało. W tym miejscu trzeba powiedzieć, że „wspólny język” można znajdować jedynie podczas rozmowy, czego nie zwykł czynić szanowny trener, uznając swój bezgraniczny, permanentny monopol na wiedzę.

Moja zawodowa droga przez 25 lat gry w hokeja pozwoliła mi spotkać na niej wielu lepszych lub gorszych szkoleniowców. Jednych wspominam z sentymentem, innych mniej miło. Nigdy jednak z żadnym z nich nie popadłem w konflikt, sprzeczkę, czy też spór kompetencyjny. Trener w drużynie jest swoistego rodzaju „guru” i zawodnik z szacunku od jego pracy musi ulegać jego metodom, dbając o wspólny sukces całej drużyny. Mądrego trenera zaś wyróżnia umiejętność integrowania drużyny, a nie jej dezintegracji. Sięgając do swej pamięci wspominam, że w naszych służbowych kontaktach występując jako kapitan drużyny, będąc jednocześnie jej głosem, dochodziliśmy do kompromisu w poruszanych kwestiach, zatem trudno przyznać rację wywodom trenera o braku wspólnego języka. Nadmienić należy, że to on sam „naciskał” na kwestię objęcia tej funkcji przeze mnie w drużynie.

W metodach trenerskich można się dopatrywać pewnego braku kompetencji, oraz przekonania o niezawodności i jedynie słusznych metodach stosowanych przez Pana Spisiaka. Jednak zabrakło w całości współpracy po prostu podstawowych zasad zwykłej uczciwości. Trener niestety nie umiał zadbać o odpowiednią atmosferę w drużynie, w której najbardziej brakowało motywacji psychicznej do pracy. Niestety niektórzy nie wytrzymywali tej presji, że pozwolę sobie wspomnieć tylko jednego z nich – Petera Gallo, który wolał iść do pracy w firmie remontowo-budowlanej (a nie jak podano oficjalnie, że z powodów rodzinnych zrezygnował z gry w Unii), niż znosić upokorzenia i jedynie słuszne trenerskie wywody.

Podobna sytuacja miała się co do Lukasa Rihy, który często wyrażał swoje poglądy i otwarcie przy drużynie krytykował niektóre decyzje trenera. W owym czasie trenerzy poprosili mnie o interwencję, jako kapitana drużyny w celu zdyscyplinowania tegoż zawodnika. Metoda użycia siły fizycznej, jaką zaproponował mi trener celem „uspokojenie” (temperamentu) Lukasa wzbudziła we mnie sporo kontrowersji. Jak pedagog i wychowawca – bo przecież taka jest też rola trenera – może stosować takie praktyki? Na tym gruncie odmówiłem interwencji w taki sposób przyjmując inną formę porozumienia. Rozmawiając później z Lukasem w sposób spokojny wytłumaczyliśmy sobie nurtujące nas kwestie, po czym on – jak normalny człowiek – zrozumiał zarówno swoje postępowanie jak i oczekiwania wobec jego osoby. Tak więc jednak dało się i taką sprawę spokojnie rozwiązać, mimo innych „zaleceń” trenera.

Drodzy Państwo. Prawdziwa cnota krytyki się nie boi, a konstruktywna krytyka winna oddziaływać ku pożytkowi. Niestety u Pana trenera zasada ta tylko działała odśrodkowo, nie dopuszczając do siebie najmniejszej uwagi, spostrzeżenia, czy sugestii. Co więcej – najmniejsze nawet uwagi powodowały jego rozdrażnienie, i ani razu nie doprowadziły do zdrowej refleksji. Jakże zatem mówić o wspólnym języku?

W swoim oświadczeniu trener wspomina, że do Oświęcimia trafił ze szczytnym celem budowania wspaniałej drużyny. Nie można jednak budować drużyny faworyzując jednych zawodników kosztem często bezpodstawnego odstawiania na boczny tor innych. Jest to o tyle dziwne, że ci drudzy po dziś dzień nie usłyszeli słowa wyjaśnienia.

Szanowni Państwo – Drodzy Czytelnicy.

Moim nadrzędnym celem zawsze było dobro drużyny i jej zawodników. Znający mnie ludzie wiedzą, że kierowało mną zawsze profesjonalne podejście do sportu i honorowe zasady fair-play. Czasami było to o tyle trudne zadanie, że będąc kapitanem Reprezentacji Polski, czy też drużyny klubowej musiałem znaleźć logiczny, ale też salomonowy środek w kontaktach z drużyną i szkoleniowcem.

Ostatnią kwestią, jaką chciałem jeszcze poruszyć jest sens, czy też osiągnięcie satysfakcji przez Pana Spisiaka w wydanym przez siebie oświadczeniu. Ubolewam, że chodziło w nim tylko o „wybielenie” własnej osoby, a skończyło się na nieświadomym (a może świadomym?) konflikcie środowiska klubowego, kibiców, zarządu i działaczy. Na szczęście jednak ten konflikt był krótkotrwały.

Zupełnie już na marginesie wypowiedzi, wyrażam zdziwienie jakością i „polskością” wypowiedzi trenera, który dotąd dość nieudolnie używał naszego ojczystego języka. Mam nieodparte wrażenie, że osoby pomagające mu sklecić inwektywy zawarte w komentowanym oświadczeniu, ustami człowieka, którego nie ma już w naszym klubie, wyładowały, czy też odreagowały własne frustracje.

Na zakończenie, korzystając z okazji mojego oświadczenia, chcę życzyć działaczom klubu, ogromnej satysfakcji z wkładanej pracy. Zawodnikom życzę sukcesów na lodzie, zadowolenia z wyników sportowych oraz również spokoju w życiu osobistym.

Kibicom życzę prawdziwie sportowych i bardzo emocjonujących wrażeń z lodowej tafli, a trenerowi Spisiakowi sukcesów sportowych z drużyną Martina, której jest obecnie szkoleniowcem.

Z wyrazami szacunku,
Waldemar Klisiak

Najnowsze realizacje wideo

Komentarze
  • 4 lutego 2011 17:29

    Anonim

    Takie oświadczenia możecie sobie pisać… nic z tego nie wynika!!


Redakcja portalu zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu artykułu, wpisu, obiektu. Informujemy, że oprogramowanie rejestruje dane osoby komentującej (IP, czas), które na wniosek prokuratury, sądu lub policji mogą zostać przekazane celem ścigania sprawców czynów sprzecznych z prawem.

Więcej informacji w regulaminie komentarzy.

.
Kalendarium
Reklama
. . . . . . . . . . . . . . .