polecamy
Oświęcimskie Wieści z ratusza – FILM
Fakty z powiatu: Przegląd najważniejszych wydarzeń – FILM
Fragment meczu Zaborzanki z Sygnałem. Fot. Paweł Obstarczyk
Znęcał się nad koniem, dostał karę w zawieszeniu. Twoim zdaniem:
Zobacz wyniki
Jak zaczęła się twoja przygoda z piłką nożną?
,,Mieszkałem w Zaborzu. Boisko Zaborzanki miałem w zasadzie za siatką. Moi koledzy tak jak ja lubili piłkę nożną. Na szczęście w tamtych czasach komputer czy telefon nie odsuwał dzieci od sportu. Siłą rzeczy spędzaliśmy na boisku mnóstwo czasu. W zasadzie byliśmy na nim od rana do wieczora. Nasze dziecięce mecze trwały po kilka godzin. Prędzej czy później musiałem trafić na treningi”.
Tamte czasy bardzo różniły się od obecnych. Nie było wtedy drużyn skrzatów, żaków czy orlików. Nie prowadzono też rozgrywek w tych kategoriach wiekowych. Jak wspominasz swoje piłkarskie lata dziecięce?
,,Brałem udział w treningach już od siódmego roku życia. Pamiętam, że jakiś czas wtedy zajmował się nami Mieczysław Brożek. Trenowałem z dużo starszymi od siebie. Najmłodsza grająca w lidze drużyna, to byli trampkarze. Nikt mi nie zabraniał z nimi ćwiczyć, ale proszę sobie wyobrazić jaka między nami była różnica w rozwoju fizycznym. Było to wręcz prozaiczne i śmieszne. Dopiero wtedym gdy byłem starszy mogłem grać z kolegami w lidze. Pamiętam, że na początku lat ’90 nasz klub zdobył tytuł wicemistrza Polski LZS”.
Czasy szkoły podstawowej spędziłeś w swoim pierwszym klubie. Na czas liceum przeniosłeś się do Unii.
,,Tak. W PZ 2 funkcjonowała wtedy klasa o profilu sportowym. Było w niej kilku piłkarzy, pływaków, łyżwiarzy i hokeistów. Może jeszcze wtedy nie było to idealne, ale zajęcia treningowe były dopasowane do zajęć szkolnych. Część piłkarska spędzała ze sobą całe dnie przez cztery lata.”
Co powiesz o tym czasie pod kątem piłkarskim?
,,Co prawda trenerzy w tamtym czasie mieli inne podejście niż obecni, ale z nami pracowali prawdziwi fachowcy. W grupie juniorów młodszych trenował nas Józef Gembala. W kadrze mieliśmy około 27 zawodników, którzy uczęszczali na treningi. Nie było jednak większych problemów z graniem. Gorzej z kadrą było w grupie juniorów starszych. Dlatego też lepsi zawodnicy z naszego rocznika grali ze starszymi. Zwalniały się automatycznie miejsca w mojej kategorii. ,,W rozgrywkach juniorów młodszych wygraliśmy rozgrywki ligi bielskiej. W barażu o awans do kolejnej fazy rywalizacji o mistrzostwo Polski przegraliśmy zdecydowanie z GKS Katowice. To był jeden z lepszych moich czasów jako zawodnik. Trener Gembala umiał wszystko tak zorganizować, byśmy rozwijali się. Ja miałem predyspozycje do gry w piłkę. Byłem wytrzymały i nie miałem problemów wolicjonalnych. W kolejnym sezonie graliśmy w dwóch ligach. Bielską wygraliśmy. Mecze rozgrywaliśmy też w lidze małopolskiej. Zajęliśmy w niej czwarte miejsce. Wyprzedziły nas takie drużyny jak Hutnik Kraków, Wisła Kraków i Krakus Kraków. Prezentowaliśmy się dobrze. Nie mieliśmy zbyt szerokiej kadry, ale byliśmy dobrzy jakościowo. W trzecim sezonie musieliśmy cofnąć się ligę niżej. Wszystko to przez przepis, który uzależniał nasze wyniki od starszej drużyny. Swoją ligę wygraliśmy bez problemu. Trudnego rywala mieliśmy w barażu. Pokonaliśmy w nich Beskid Andrychów. Pod kierownictwem Henryka Snadnego w czwartym sezonie utrzymaliśmy się w lidze wojewódzkiej. Warto zaznaczyć, że zawodnicy tacy jak Artur Opala, Robert Adamski czy Mateusz Gaszczyk przeszli do nas dopiero przed tym sezonem. Z trenerem Snadnym nadal czasami widuję i serdecznie pozdrawiam. Ten sezon wspominam bardzo dobrze. Graliśmy z drużynami, których zawodnicy później dość wysoko zaszli.”
,,Co prawda trenerzy w tamtym czasie mieli inne podejście niż obecni, ale z nami pracowali prawdziwi fachowcy. W grupie juniorów młodszych trenował nas Józef Gembala. W kadrze mieliśmy około 27 zawodników, którzy uczęszczali na treningi. Nie było jednak większych problemów z graniem. Gorzej z kadrą było w grupie juniorów starszych. Dlatego też lepsi zawodnicy z naszego rocznika grali ze starszymi. Zwalniały się automatycznie miejsca w mojej kategorii.
,,W rozgrywkach juniorów młodszych wygraliśmy rozgrywki ligi bielskiej. W barażu o awans do kolejnej fazy rywalizacji o mistrzostwo Polski przegraliśmy zdecydowanie z GKS Katowice. To był jeden z lepszych moich czasów jako zawodnik. Trener Gembala umiał wszystko tak zorganizować, byśmy rozwijali się. Ja miałem predyspozycje do gry w piłkę. Byłem wytrzymały i nie miałem problemów wolicjonalnych.
W kolejnym sezonie graliśmy w dwóch ligach. Bielską wygraliśmy. Mecze rozgrywaliśmy też w lidze małopolskiej. Zajęliśmy w niej czwarte miejsce. Wyprzedziły nas takie drużyny jak Hutnik Kraków, Wisła Kraków i Krakus Kraków. Prezentowaliśmy się dobrze. Nie mieliśmy zbyt szerokiej kadry, ale byliśmy dobrzy jakościowo.
W trzecim sezonie musieliśmy cofnąć się ligę niżej. Wszystko to przez przepis, który uzależniał nasze wyniki od starszej drużyny. Swoją ligę wygraliśmy bez problemu. Trudnego rywala mieliśmy w barażu. Pokonaliśmy w nich Beskid Andrychów. Pod kierownictwem Henryka Snadnego w czwartym sezonie utrzymaliśmy się w lidze wojewódzkiej. Warto zaznaczyć, że zawodnicy tacy jak Artur Opala, Robert Adamski czy Mateusz Gaszczyk przeszli do nas dopiero przed tym sezonem. Z trenerem Snadnym nadal czasami widuję i serdecznie pozdrawiam. Ten sezon wspominam bardzo dobrze. Graliśmy z drużynami, których zawodnicy później dość wysoko zaszli.”
Skończyłeś liceum i wyszedłeś z wieku juniora. Trzeba było podjąć bardzo ważne, życiowe decyzje.
,,Miałem do wyboru iść do pracy i zapomnieć o dalszej edukacji, albo pójść na studia. Z kilkoma kolegami zapisaliśmy się na studia zaoczne na AWF w Raciborzu. Byłem w takiej sytuacji, że musiałem zacząć na siebie zarabiać. Podjąłem się pracy zawodowej. To spowodowało, że nie kontynuowałem gry w Unii.”
Nie zrezygnowałeś całkowicie z piłki nożnej.
,,W Unii nie zostałem, bo studia i praca nie powalały mi pogodzić tego wszystkiego. Wiedziałem też, że moja decyzja bardzo ogranicza możliwość gry wyżej. Dałem się namówić na grę w Zaborzance. W tych kilku sezonach, w którym tam wtedy grałem nasza drużyna zajmowała miejsca w środkowych rejonach tabeli. Ja traktowałem grę luźno, bo wiedziałem, że większej kariery nie zrobię.”
Jak czułeś się w swoim macierzystym klubie w tym czasie?
,,Atmosfera była rewelacyjna. Traktowaliśmy grę rekreacyjnie. To była zabawa w piłkę, a nie trenowanie. Trenowaniem nie można nazwać spotkań przy piłce w kilka osób. Tego sformułowania można użyć dopiero od III czy IV Ligi. Niżej raczej nie ma o tym mowy. Dobrze pracowało nam się w tych czasach z trenerami Kapcińskim, Snadnym, Trembałowiczem i Klisiakiem. Dla mnie to była dobra sytuacja, bo nie musiałem się przemieszczać. Ułatwiało mi to godzenie aktywności.”
Po pewnym czasie przeszedłeś jednak do czwartoligowej, będącej w trudnej sytuacji Przeciszovii Przeciszów.
,,Klub ten wszedł wtedy w problemy finansowe i rozstanie ze sponsorem. Nie było im łatwo. Ja postanowiłem się sprawdzić. IV Liga to już poważniejsze wyzwanie niż A Klasa. Trenerem był mój kolega z drużyny juniorów Unii, czyli Łukasz Płonka. To był ciekawy okres. Do utrzymania zabrakło nam doświadczenia i szerokiej kadry. Szyki pokrzyżowały nam kontuzje. Spadliśmy mimo tego, że porządnie podeszliśmy do tematu. Mieliśmy cztery treningi tygodniowo. Wyglądało to przyzwoicie. Ten sezon uważam za bardzo udany. Atmosfera była w porządku. Jakość treningów była bez zarzutów. Ja osobiście nabyłem cenne doświadczenia. Zweryfikowałem pogląd o swoich umiejętnościach.”
Nie wróciłeś do Zaborzanki, a do klubu, w którym jako junior grałeś w wysokich ligach.
,,Dostałem szansę na powrót na stare śmieci i skorzystałem z niej. To był dobry sezon i wartościowe doświadczenie. Pracowałem z najlepszym trenerem, jakiego poznałem jako zawodnik, czyli z Jakubem Korbą. Trenowałem też juniorów starszych Unii. To też wspominam dobrze, ale życie zmusiło mnie do zmian. Po prostu miałem duży problem z pogodzeniem czasowym swoich obowiązków Zawsze uznawałem taką zasadę, że albo robię coś na sto procent, tym bardziej, że płacą mi za to, albo nie robię tego wcale. Praca na ,,pół gwizdka” nie ma sensu.”
Kolejny etap twojej przygody z piłką to LKS Bobrek. Trafiłeś na dobry okres tego klubu, czyli na awans do V Ligi.
,,Dałem się namówić na przejście do LKS Bobrek. Działaczom i trenerowi udało się zbudować zgraną grupę. Jak to się mówi zaskoczyło. Atmosfera była bardzo dobra. Z treningami i z sytuacją kadrową nie było jakoś rewelacyjnie. Skończyliśmy sezon bez porażki.”
Przechodzimy do ważnego momentu. Do tematu: ,,Rafał Przybyła trener dzieci i młodzieży” jeszcze powrócimy. Teraz odpowiedz proszę na pytanie, jak to się stało, że w końcu zdecydowałeś się na objęcie drużyny seniorskiej.
,,Chyba wreszcie do tego dorosłem. Drużyna Zaborzanki to był mój osobisty twór. Odnowiłem stare kontakty i nawiązałem nowe. Budowałem tą drużynę od zera. Miałem wtedy po 20 zawodników na treningu. Jak na ten poziom rozgrywkowy to była rewelacja. Atmosfera była bardzo dobra. Dodam do tego, że zawodnicy wtedy grali całkowicie za darmo. Wywalczyliśmy awans. Radość była duża”.
I co stało się potem. Wyniki w A Klasie mieliście różne. W trakcie sezonu przestałeś być trenerem. Zrezygnowałeś. Jak to było naprawdę?
,,Kluczowym aspektem problemu Zaborzanki w tym sezonie był drastyczny spadek frekwencji na treningach. Co za tym idzie nie byliśmy w stanie przygotować się do meczów w prawidłowy sposób. Treningi zaczęły ograniczać się do zajęć, w których uczestniczyło kilka osób. Zajęcia polegające na siatkonodze czy gierce w pięciu czy sześciu nie pomogą. W kilku meczach wywalczyliśmy dobre wyniki. W pewnym momencie stwierdziłem jednak, że czas zakończyć pewien etap. Uznałem, że wycisnąłem z tej drużyny przysłowiowego maksa i że na ten czas nie mogę zrobić niczego więcej. Postanowiłem więc wycofać się, by mógł tą ekipę przejąć ktoś nowy i tchnąć w to nowością. Nie nazwałbym bym mojej decyzji ,,rezygnacją”. Było to raczej stworzenie szans na pojawienie się nowej myśli szkoleniowej.”
Drużyny Zaborzanki już nie było. Pojawiła się za to propozycja powrotu do LKS Bobrek.
,,W tym sezonie nie byłem jakoś wyjątkowo nastawiony na grę. Traktowałem to rekreacyjnie.”
Kolejna trudna decyzja w twojej przygodzie z piłką nożną. Chodzi o powrót do Zaborzanki jako trener i zawodnik.
,,Oj. Długo mnie namawiano. Musiałem to wiele razy głęboko przemyśleć. To nie była łatwa decyzja. Zdecydowałem się spróbować. Na moją decyzję większy wpływ mieli koledzy, którzy chcieli zacząć od nowa niż działacze. Po namyśle stwierdziłem, że ,,ok”. No i ,,ciągniemy ten wózek do dziś.”
Jak ocenisz poprzedni sezon pod względem piłkarskim?
,,Po jesieni wyglądało to obiecująco. W rundzie wiosennej pojawił się problem kontuzji. Zdecydowanie najgorzej odczuliśmy kontuzję Patryka Gąsiorka. No cóż ostatecznie zajęliście trzecie miejsce”.
I zaczęły się komplikacje. Mogliście awansować do A Klasy. Zrezygnowaliście z tego.
,,Powiem wprost. Bolączką naszych rozgrywek jest to, że we wrześniu nie wiadomo, o co gramy. Przed początkiem rozgrywek zarząd podokręgu powinien jasno ustalić, jakie są zasady awansów czy spadków. Oczywiście, te wyniki zależą od spadków z wyższych lig. Jednak gdyby było określone na początku, ile drużyn ma być w A czy B Klasie, to każdy znałby zasady. Otrzymaliśmy propozycje awansu do A Klasy w sierpniu. Przecież w tym czasie nie byliśmy w stanie uzbierać kadry, bo już roszady między klubami były dokonane. W tym okresie nie byliśmy już w stanie wzmocnić kadry. Poza tym nawet gdyby udało się kogoś ściągnąć, to nie mieliśmy czasu na zgranie drużyny.”
Czy uważasz, że wasza decyzja z perspektywy czasu była dobra?
,,Tak. Nie zmieniłbym tej decyzji.”
Jak ocenisz wasz start w rundzie jesiennej?
,,Znów pojawił się problem z kontuzjami i z osłabieniami kadrowymi z powodu obowiązków służbowych i spraw rodzinnych. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony liczbą punktów, które zdobyliśmy na wiosnę. Kluby z Bulowic i Broszkowic mają dobry skład. Tym czasem my mamy trzecie miejsce z niewielką stratą do czołówki.”
Zagracie w ogóle na wiosnę?
,,Uważam, że rozgrywki od III ligi wzwyż powinny być rozegrane, a ligi od IV w dół zakończone”.
Rafale teraz wejdźmy w etap gdybania. Gdybyście jednak zagrali, to na co was stać?
,,Zawodnicy powoli wracają po kontuzjach i z pracy z zagranicy. Jeśli utrzymamy skład i wszyscy wrócą, to spokojnie powinniśmy wywalczyć miejsce premiowane awansem. Na pewno nie będziemy się bali rywalizacji z nikim”.
Gdyby rozgrywki wiosenne nie były w ogóle rozegrane, to co z awansami i spadkami?
,,Nikt nie przewidział tego, że zaatakuje nas koronawirus. Cała runda jesienna w każdej lidze została rozegrana. Każdy zagrał z każdym przynajmniej raz. Wszyscy włożyli wysiłek taki czy inny w rozgrywki pierwszej fazy. Są drużyny najlepsze i najsłabsze. To nie jest przypadek. Moim zdaniem zarządy poszczególnych związków czy podokręgów powinny utrzymać awanse i spadki według regulaminów z sierpnia. Podsumowując awanse i spadki powinny obowiązywać normalnie”.
Jak przebiegała twoja przygoda trenerska w Zaborzance?
,,Po uzyskaniu uprawnień przez wiele lat trenowałem Zaborzankę. To było dużo wyzwanie. Trampkarze mieli pasje w trenowaniu. Przewinęło się ich sporo. Był taki okres, że miałem na treningach około 30 osób. To było dla mnie duże wyzwanie. Te dzieciaki miały pasje i dla nich chciało się pracować.”
Na uczelni zrobiłeś uprawnienia trenera Klasy II. Z upływem czasu okazały się one nieważne. PZPN wymusił na was wyrobienia nowych uprawnień. Co o tym uważasz?
,,Początkowo byłem wściekły. Miałem już uprawnienia i ktoś zmusza mnie to tego, by je odnowić, bo stracę wszystko to czego się nauczyłem przez 15 lat. Pod tym względem byłem bardzo zdenerwowany. Trzeba też dodać do tego, że ten kurs poza dojazdami i innymi wydatkami kosztował 5000 zł. Może dla kogoś innego to były małe pieniądze. Dla mnie ta opłata nie była mała. Uważam, że trenerzy II Klasy i UEFA B powinni automatycznie otrzymywać uprawnienia UEFA B. Ci, którzy chcą iść wyżej mogą ewentualnie wyrobić uprawnienia UEFA A, ale bez przymusu. ”
Z perspektywy czasu zadowolony jesteś z udziału w kursie?
,,Zdecydowanie tak. Skończyłem przedostatni z możliwych kursów. Gdybym tego nie zrobił, straciłbym wszystkie uprawnienia nabyte przez 15 lat. To jakiś absurd. Co do samego kursu, to był wartościowy Nawiązałem tam kontakty z trenerami z naszego i z innych województw. Poznałem nowe, ciekawe podejście do trenowania. Wzbogaciłem swój warsztat, dowiedziałem się sporo o piłce nożnej, treningach, psychologii sportu, zdrowego odżywiania itd. Zajęcia praktyczne i teoretyczne prowadzili znani trenerzy w tym selekcjonerzy reprezentacji w różnych kategoriach. Koszt trochę zbyt duży i było to takie wymuszone, ale jestem z samego przebiegu jestem zadowolony. Pod względem ilości i jakości zajęć było wszystko w porządku. Co ważne na kursie nie można się było prześlizgnąć. Sprawdzano obecności, zadawano zadania i zobowiązywano nas do odbycia stażu”.
W ostatnich kilkunastu latach zmienił się model trenowania.
,,Oj tak. Zmieniło się bardzo dużo. Inne jest nastawienie klubów. Działacze zatrudniają do pracy z dorosłymi, młodzieżą i dziećmi trenerów z uprawnieniami. Szkoleniowcy mają też zupełnie inną wizje i nastawienie niż kiedyś. Jest całkowita zmiana mentalności, psychologii, planowania, kontaktów z zawodnikami, warsztatu pracy i wielu innych aspektów. To wszystko wpływa na wzrost poziomu trenerów i mam nadzieje zawodników.”
Od wielu lat pracujesz w Akademii Unii Oświęcim. U was też dużo się zmieniło.
,,Tak, zdecydowanie. Aby otrzymać certyfikat od PZPN musieliśmy dużo zmienić. Długo się uczyliśmy nowego systemu. Teraz poszczególne etapy szkolenia młodych piłkarzy mamy rozplanowany do przodu. Mamy po trzy jednostki treningowe na tydzień plus do tego dochodzą różnego rodzaju rozgrywki. System wymusza na wszystkich trenerach pełni profesjonalne podejście. Dla mnie sytuacja jest rewelacyjna. W swojej grupie mam 12 dzieciaków (w tym 11 chłopców i jedną dziewczynę). Praca w dwunastoma osobami prezentującymi podobny poziom to bardzo duży komfort pracy. W tym wypadku przy odpowiednim rozplanowaniu każdemu z zawodników poświęca się tyle czasu, ile trzeba”.
Na czym polega współpraca Akademii z Zaborzanką?
,,Do Zaborzanki trafiają te dzieci, które kończą zajęcia w Akademii nie mieszczą się na ten moment w grupie piłkarzy Unii, ale chcą nadal kontynuować zabawę z piłką nożną i w ogóle ze sportem. Z oczywistych względów do drużyn młodzików Unii musimy robić testy i selekcje. Chętnych do gry jest dużo więcej niż miejsc w obu zespołach. Chodzi nam jednak o to, by zawodnicy, którzy nie zagrają w Unii nie musieli całkowicie rezygnować z piłki. Mogą grać w Zaborzance na troszkę niższym poziomie i z mniejszą intensywnością. Niektórzy nawet sami stwierdzają, że nie chce im się grać już na poziomie Unii i przechodzą do zespołu z niższej ligi. Bywa też tak, że konkretny zawodnik najpierw nie przejdzie selekcji do Unii, ale potem w Zaborzance rozwija się na tyle, że może wrócić do klubu z Oświęcimia. Piłkarze są przez trenerów ciągle monitorowani.”
Jakie masz cechy jako piłkarz? Niektórzy kojarzą ciebie z dalekich wrzutów z autu, które czasami zamieniają się w bezpośrednią asystę.
,,Cechuje mnie ambicja i wola walki. Zawsze gram na sto procent. Wcześniej miałem też bardzo dobrą wydolność. Nie byłem też zbytnio ofensywny. Teraz sytuacja się zmieniła, więc czasami grywam na stoperze. Mam co prawda problem z kolanem, ale za niedługo zacznę go leczyć. Ogólnie i na treningach i na meczach nie odstępuję i walczę do końca.”
A co ciebie cechuje jako trenera?
,,Staram się zgrać drużyny, z którymi pracuję na boisku i poza nim. Ciężko jest uczyć zawodników taktyki, gdy trenujemy dwa razy w tygodniu i na zajęciach jest pięć czy sześć osób. Niemniej oczywiście przed meczami staram się przekazać założenia taktyczne, które są możliwe do zrealizowania. Moim zdaniem na etapie A czy B Klasy, gdzie nie ma trenowania tylko zabawa z piłką, nie jestem trenerem tylko pełnię funkcję opiekuna. Podczas zajęć z seniorami pracujemy nad tym, co się da czyli motoryka itd. Każdy trener ma swoją filozofie gry i pracy. Jeśli szkoleniowiec potrafi się obronić treningowo, to znaczy, że jest dobrym fachowcem. Na pewno kładę duży nacisk na rozwój. Dużo czytam i śledzę nowinki. Jeżdżę też na różne kursokonferencje i to nie tylko te punktowane przez PZPN. Jeśli wymagam coś od innych, to muszę też wymagać od siebie.”
Z jakim trenerem współpraca układała ci się najlepiej?
,,Od każdego czegoś się nauczyłem. Zdecydowanie najlepiej wspominam pracę z Jakubem Korbą. Otworzył mi oczy na pewne aspekty. Miał bardzo dobre podejście. Pewną część jego działań przełożyłem na swój model pracy”.
Z którym zawodnikiem najlepiej ci się współpracowało na boisku?
,,Zdecydowanie z Patrykiem Gąsiorkiem. Od kiedy gramy razem w linii na obronie, to rozumiemy się bez słów. Ma bardzo dobra komunikacje i świetnie rozumie grę. Nie wiem, dlaczego nie poszło mu w Sole Oświęcim, bo jest bardzo dobrym zawodnikiem. Tym bardziej żałujemy tego, że nabawił się kontuzji, która na długo wyeliminowała go z gry. ”
Z jakim rywalem walczyłeś najmocniej?
,,Na boisku najbardziej wspominam boje z Arturem Rydzem z LKS Skidziń i z Grzegorzem Rajmanem z Soły Oświęcim. Oczywiście było tak tylko na murawie, bo po meczach ,,przybijaliśmy sobie piątki”.
Który mecz najlepiej pamiętasz?
,,Były takie dwa. Pierwszy w drużynie juniorów. Wygraliśmy wtedy z Hutnikiem Kraków, który później został wicemistrzem Polski. Drugie spotkanie, to był mój pierwszy mecz w drużynie seniorów. Miałem wtedy 16 lat. Graliśmy wtedy w IV Lidze z Wawelem Kraków na jego boisku. Cieszyło mnie to, że trener mi zaufał no i że poradziłem sobie całkiem przyzwoicie.”
Pozwól, że poproszę ciebie o przypomnienie meczu, który najgorzej wspominasz?
,,Wybieram mecz derbowy LKS Gorzów – LKS Bobrek. Nie chodzi tu o wynik czy moją grę, tylko o kontuzję. Do dziś nie potrafię sobie tego wytłumaczyć. Robiłem w życiu tyle wślizgów, a tu akurat ręka mi się tak podkręciła i przesunęła, że doznałem kontuzji, którą leczyć musiałem bardzo długo.”
Tak pamiętam. Byłem na tym meczu. Zmieńmy na chwilę temat. Pracujesz jako nauczyciel kultury fizycznej w ZSZ SOSW w Oświęcimiu. Jaka jest specyfika tej pracy?
,,Jestem wychowawcą i nauczycielem w specjalnej szkole branżowej od ośmiu lat. Nie zamieniłbym tej pracy na żadną inną. Raczej nie dałbym się namówić do przejścia do szkoły masowej. W takiej szkole trzeba mieć do każdego ucznia indywidualne podejście. Każdy z uczniów ma IPET. Każdy jest inny. Ta praca i obserwacja uczniów z różnymi upośledzeniami, pochodzeniem itd. daje sporo do myślenia. Ta praca uczy pokory, dystansu do życia i tego co się posiada i co się osiągnęło itd. To po prostu uczy ludzi. Doświadczenie tam nabyte pomaga mi potem w pracy trenerskiej. Dodatkowo zajęcie do takie dużo satysfakcji. Cieszę się, gdy widzę, że moi uczniowie w dorosłym życiu pracują zawodowo i zakładają rodziny.”
Mówiłeś wcześniej, że na twoje życie i decyzje duży wpływ miało godzenie obowiązków. Obecnie masz trzy miejsca pracy. Jak aktualnie sobie z tym radzisz?
,,Z wiekiem nauczyłem się dobrze planować i zarządzać czasem. Owszem sporo nie ma mnie w domu, a gdy jestem, to dużo czasu spędzam nad klawiaturą lub zeszytem, by się przygotować. Mam jednak wyrozumiałą żonę. Na szczęście te wszystkie miejsca pracy są w miarę blisko, więc nie mam problemów z przemieszczaniem się.”
Czym dla ciebie jest Zaborzanka Zaborze?
,,To klub zawsze bliski memu sercu. To przede wszystkim ludzie, którzy są pasjonatami. Poświęcają swój cenny czas dla klubu i tworzą wspaniałą atmosferę. Nie ma ich może zbyt dużo, ale jak to się mówi, nie ilość a jakość się liczy. Na zarząd zawsze mogę liczyć. Ważne jest to, że mamy cztery drużyny w tym trzy młodzieżowe. Udało nam się nawet reaktywować juniorów, co w naszym poświęcenie jest takie oczywiste. Twierdzę, że za kilka lat w naszym podokręgu będzie jedna liga. Starsi zawodnicy odejdą, a młodych chętnych do gry w wieku juniora jest bardzo niewiele”.
Czym dla ciebie jest piłka nożna?
,,Jest częścią mojego życia. Aktualnie nie możemy jej uprawiać i ciężko jest usiedzieć w jednym miejscu. To moje zamiłowanie i sądzę, że dobrze jak są piłkarze, trenerzy, działacze, kibice czy choćby obserwatorzy. Warto być w albo przy piłce.”