PIŁKA NOŻNA. Dwóch Jasińskich załatwiło sprawę

Paweł Wodniak  |   Piłka nożna  |   29 sierpnia 2011 18:17
Udostępnij

W 3. kolejce wadowickiej V ligi, Soła Oświęcim po niezbyt atrakcyjnym dla oka meczu, pokonała Iskrę Brzezinkę 1:0. Bramkę zdobył Bartłomiej Jasiński, który wykorzystał błąd bramkarza… Jakuba Jasińskiego.

Spora ilość kibiców, która pojawiła się na meczu, z pewnością mogła narzekać. Styl gry obu zespołów nie poraził. Krótko mówiąc kto wie, czy ciekawszy od tego pojedynku nie był choćby balet mongolski, czy amerykańska opera mydlana, czyli „Moda na sukces”. Oświęcimscy kibice mogą być jednak zadowoleni, ale tylko z trzech punktów. Lepiej brzydko wygrać 1:0, niż ładnie przegrać przykładowo 0:1 – to zdanie jest najwłaściwszą puentą tego meczu.

– To był mecz z gatunku, który trzeba było wygrać. Nieważne jak, istotne było to, aby to zwyciężyć, ponieważ było to spotkanie derbowe, gdzie miała przeważać walka i po prostu kto zdobędzie pierwszy bramkę, ten wygrywa – mówił zaraz po meczu Sebastian Stemplewski.

Ciężko nie zgodzić się z trenerem Solarzy. Iskra Brzezinka przed tym meczem była wiceliderem tabeli i tak naprawdę, do końca nie było wiadomo na co stać tą ekipę. Sam mecz przypominał jednak piłkarskie szachy. Podopieczni Grzegorza Pławnego zanim wpadli w wir przeciętności, ostro zaatakowali. Już w 2. minucie Michał Tobik zagrał na lewą stronę pola karnego do Artura Opali. Ten ostatni szukał długiego rogu, jednak minimalnie się pomylił i akcja byłych Solarzy nie zakończyła się powodzeniem.

Oświęcimianie odpowiedzieli w 18. minucie. Wrzutka Adama Janeczko spadła na głowę Bartłomieja Jasińskiego. Jachu mierzył i o mało nie trafił, zabrakło niewiele. W końcu nadeszła decydująca, 27 minuta. Na wrzutkę z ponad 40 metrów zdecydował się Wojciech Jamróz. Jakub Jasiński źle obliczył lot piłki, w efekcie czego golkiper Iskry najzwyczajniej w świecie się z nią minął. Na taki obrót sprawy czekał tylko Bartłomiej Jasiński, który głową do pustej bramki, uradował miejscową publiczność i jak się później okazało, zdobył bramkę na wagę kompletu punktów.

– Z lewej strony Wojtek Jamróz dorzucił bardzo fajną piłkę. Bramkarz źle obliczył lot piłki, ja natomiast poszedłem za akcją do końca i dostawiłem tylko głowę – relacjonował autor gola. W pierwszej odsłonie nic ciekawego do końca już się nie działo.

20 minut po przerwie, swoich były kolegów mógł pogrążyć Bartłomiej Mika, który tak jak i przeważająca większość zespołu, nie był zbyt widoczny do tego czasu. Pomocnik Soły po dośrodkowaniu Grzegorza Rajmana z rzutu rożnego, odnalazł się w polu karnym, gubiąc krycie i przymierzył głową. Piłka zatrzymała się na poprzeczce, odbiła się od ziemi i wyszła w pole. Później tradycyjnie składnych akcji i sytuacji było jak na lekarstwo. Ruchliwy był Michał Tobik, jednak nie zadał on śmiercionośnego ciosu swojej byłej drużynie.

Mógł jednak to zrobić Mateusz Mędrysa, który po dośrodkowaniu Daniela Adamczyka z rzutu wolnego, z ostrego kąta, główką ostemplował poprzeczkę.  Arbiter nie wiedzieć czemu, przedłużył mecz prawie, aż o 6 minut. Iskra próbowała frontalnych ataków, ale zagrożenia wielkiego z tego nie było. Soła mądrze się broniła i utrzymała do końca korzystny wynik.

Kolejny mecz Soła Oświęcim rozegra w środę. O godz. 17 na własnym stadionie Solarze podejmą IV-ligową Przeciszovię Przeciszów w ramach ćwierćfinału Pucharu Polski.

Komentarze pomeczowe:

Sebastian Stemplewski, trener Soły Oświęcim:
– Z wyniku jestem bardzo zadowolony, bo wygraliśmy, ale z gry nie. W Osieku pokazaliśmy, że potrafimy grać w piłkę, a tutaj tak jak już wspomniałem, przeważała walka. Trochę za dużo było też holowania piłki, dlatego ten pojedynek wyglądał tak, a nie inaczej.  Największe zastrzeżenia mam do tego, że nie graliśmy piłką, czyli krótko mówiąc zagranie-wyjście na pozycję. Zamiast tego było przyjęcie futbolówki, holowanie, strata i powrót. Tak wyglądało to spotkanie.

Bartłomiej Jasiński, napastnik Soły Oświęcim, autor bramki:
– Wynik nie jest ważny. Grunt, że mecz się wygrywa i nie jest ważne to, czy jest to 1:0, czy 5:4. Zawsze liczą się punkty. A nasz styl gry? Uważam, że w każdym meczu są mankamenty i w każdym spotkaniu jest coś do poprawiania. Moim zdaniem trochę brakuje nam jeszcze zgrania. Nie do końca także wypełniamy założenia taktycznie nakreślone przez trenera. To samo się tyczy tego, co ćwiczymy na treningach. Nie zawsze realizujemy to na boisku. Cieszy jednak to, że te mecze wygrywamy.

Soła Oświęcim – Iskra Brzezinka 1:0 (1:0)

Bramka:
1:0 – B. Jasiński 27 min.

Składy:

Soła Oświęcim: Ł. Nowak – Sałapatek, Baluś, Stemplewski, Jamróz – M. Nowak (84 min. Płatek), Janeczko, Rajman, Mika (89 min. Hałat) – Borowczyk (80 min. Piskozub), B. Jasiński (73 min. Wójcikiewicz).

Iskra Brzezinka: J. Jasiński – Knapik, Mateusz Mędrysa, Szewczyk, Paweł Maciesza (86 min. Koczur) – Cienkosz, Daniel Adamczyk, Opala, Krzemień (55 min. W. Nowak) – Ryś, Tobik.

Żółte kartki: Janeczko, Sałapatek, Wójcikiewicz (wszyscy Soła) – Cienkosz, Daniel Adamczyk, Mateusz Mędrysa, Paweł Maciesza (wszyscy Iskra).

Widzów: ok. 350.

Fotorelacja z meczu w dziale Galerie sportowe.

Na zdjęciu: Bartłomiej Jasiński zdobywa jedyną bramkę w meczu. Fot. Paweł Suski