Michał Domżał. Przeżył bogatą i ciekawą przygodę z piłką nożną

Paweł Obstarczyk  |   Piłka nożna  |   22 marca 2020 23:45
Udostępnij

Rozmowa z Michałem Domżałem, zawodnikiem obecnie LKS Gorzów, a wcześniej wielu klubów z powiatu oświęcimskiego i spoza niego.

Dlaczego zdecydowałeś się w zimie zmienić klub z Astry na LKS Gorzów?

,,W Astrze Spytkowice zagraliśmy świetny poprzedni sezon, w którym do końca walczyliśmy o awans. Zakończyliśmy go bez porażki. Zdobyliśmy 76 punktów strzelając 102 bramki. To niestety nie dało awansu. Wyprzedziła nas o trzy punkty Babia Góra Sucha Beskidzka. W obecnym nie udało nam się utrzymać formy i nie liczyliśmy się w walce o wyższe cele. Właśnie dlatego skorzystałem z propozycji klubu z Gorzowa. Bardzo chciałem wrócić do V Ligi. Nie chciałem też daleko dojeżdżać.”

Jak przebiegł okres przygotowawczy w LKS Gorzów? Chodzi mi o czas sprzed ataku koronawirusa na Polskę.

,,Uważam, że solidnie przepracowaliśmy okres przygotowawczy. Kadra nie jest szeroka, ale jest tu kilku mocno zaangażowanych zawodników. Kolejne sparingi pokazywały, że jest progres. Trener Maciek Kania ma pomysł na drużynę. Myślę, że z biegiem czasu będzie stawała się coraz lepsza.”

Co powiesz o twojej nowej drużynie. W okresie przygotowawczym mogłeś ją poznać.

,,Świetna ekipa. Są tu ludzie z poczuciem humoru. Siłą drużyny są zawodnicy z Jaworzna. Kadra jest dosyć wąska. Ci, którzy u nas są prezentują dobrą jakość. Poziom na treningach jest dobry.”

Z powodu przerwy w rozgrywkach, może się tak zdarzyć, że w Gorzowie w ogóle w rundzie wiosennej nie zagrasz.

,,Piłka nożna jest dla mnie bardzo ważna. Są jednak rzeczy ważniejsze. Chodzi o zdrowie czy życie. W takich chwilach jak ta, piłka schodzi na dalszy plan. Myślę, że ten sezon jest już zakończony. Mam nadzieje, że epidemia się skończy i w następnym roku rozgrywkowym będę mógł założyć koszulkę klubu LKS Gorzów.”

Wróćmy do korzeni. Jak rozpoczęła się twoja przygoda z piłką nożną?

,,Swoją przygodę rozpocząłem w klubie LKS Iskra Brzezinka. Trener Robert Sulka szybko zaczął brać mnie do starszych grup, gdzie rywalizowałem z o kilka lat starszymi przeciwnikami. W wieku 16 lat trener Grzegorz Pławny dał mi szansę w seniorach w mocnej wtedy V Lidze. Udało mi się zdobyć zwycięską bramkę w jednym z meczów.”

Jak wspominasz okres gry dziecięcej?

,,Kojarzy mi się z samą przyjemnością, godzinami spędzonymi na zewnątrz z kolegami czy z kuzynami i z grą do późnych godzin wieczornych. Bardzo szybko zakochałem się w piłce. Goniłem za piłką nawet wtedy, gdy nie miałem z kim grać.  Trochę żałuję tego, że nie miałem możliwości od dziecka trenować w akademii piłkarskiej.”

A okres juniorski w Unii?

,,Po debiucie w seniorach Iskry Brzezinka dostałem propozycję przejścia do juniorów Unii Oświęcim występujących w lidze wojewódzkiej. Ustaliliśmy z trenerem Pławnym, że to dobra droga. Przeniosłem się do klasy sportowej. To był wspaniały okres. Mieliśmy bardzo zgraną ekipę. Nawiązałem szczere przyjaźnie, które przetrwały do tej pory. Najpierw pod wodzą Jacka Pędrysa występowałem w juniorach młodszych, a potem pod batutą trenera Tomka Wróbla wykręciliśmy świetny wynik w juniorach starszych Ograliśmy wszystkie duże firmy takie jak Wisła Kraków, Cracovia, Sandecja, Unia Tarnów czy Hutnik Kraków. Ostatecznie sezon zakończyliśmy na czwartym miejscu.”

Z juniorów Unii trafiłeś do MKS Alwernia.

,,Do MKS  Alwernia trafiłem zaraz po zakończeniu okresu gry w juniorach. Klub był beniaminkiem III ligi. Podwyższono wtedy wiek młodzieżowca (dwóch zawodników do 23 lat musiało grać w pierwszym składzie). Nie dostałem wtedy szansy na pokazanie się. Z perspektywy czasu była to zła decyzja transferowa. Od razu chciałem iść do III ligi i to był błąd.”

Później wróciłeś do swojego macierzystego klubu.

,,Tak, tylko, że tu bardzo szybko na meczu złapałem kontuzje kolana. Konkretnie była to rozerwana łąkotka. Potrzebna była operacja.”

Po takiej kontuzji zasiliłeś trzecioligową Janinę Libiąż.

,,Poddałem się operacji i jeszcze pod koniec rehabilitacji trafiłem do Janiny Libiąż występującej w III lidze. Początek był trudny, ale ciężka praca spowodowała, że dostałem szansę od Wojciecha Skrzypka. Kilka razy zagrałem w pierwszym składzie. Bardzo miło wspominam ten okres. To był najlepszy zespół w jakim grałem. Tam  poczułem troszkę poważniejszą piłkę.”

Później wróciłeś do MKS Alwernia. Czy tym razem mogłeś tam grać?

,,Po okresie spędzonym w Libiążu otrzymałem propozycje powrotu do Alwernii, która spadła z III do IV ligi. Duże problemy kadrowe jak i organizacyjne tylko zespoliły drużynę. Niestety ostatecznie nie udało nam się utrzymać w lidze. Ten okres pod wodzą Marcina Spuły wspominam bardzo dobrze. Z miejscowymi chłopakami jak i z moim przyjacielem Przemkiem Senderą stworzyliśmy świetną atmosferę. Ciężko wtedy trenowaliśmy cztery razy w tygodniu. Czegoś brakło, ale mimo wszystko tęsknię za tamtym sezonem.”

Nadal nie spadałeś poniżej pewnego, lokalnie wysokiego poziomu. Z MKS Alwernia przeszedłeś do czwartoligowej Przeciszovii Przeciszów.

,, To był dobry zespół z bardzo dobrym trenerem Tomaszem Bernasiem. To był dobry okres. Po pewnym czasie skończyły się w klubie pieniądze i pojawiły się problemy. Po trenerze Bernasiu przyszedł Łukasz Płonka. Pomimo świetnej atmosfery i wielu wartościowych ludzi w Przeciszovii problemy finansowe były bardzo widoczne.”

I w tym trudnym okresie zgłosili się do ciebie działacze Janiny. Jak wyglądał twój powrót do klubu z Libiąża?

,,Janina Libiąż Janina wciąż występowała w III lidze. Bardzo ucieszyłem się z możliwości powrotu do klubu. To był dla mnie bardzo pechowy okres. W okresie przygotowawczym zerwałem mięsień czworogłowy uda. Kiedy już się wyleczyłem w pierwszym meczu po kontuzji przeciwnik złamał mi nos w walce o piłkę. Za kilka tygodni jeszcze raz złamano mi nos na meczu. Ten sezon nie był udany w moim wykonaniu. Bardzo dobrze wspominam zwycięski wyjazdowy mecz z Hutnikiem Kraków.”

Co powiesz o okresie, kiedy wróciłeś do Unii?

,,Ten okres również wspominam bardzo dobrze.  Unia Oświęcim jest w moim sercu od wielu lat. Kiedy dostałem propozycję przyjścia i walki o awans nie zastanawiałem się ani chwili. W dodatku dostałem też możliwość pracy w Akademii Piłkarskiej Unia Oświęcim. To było dla mnie zaszczytem. To był dobry okres. Przez dwa sezony walczyliśmy o awans do IV ligi. Graliśmy dobrą piłkę. Niestety nie udało się awansować, czego bardzo żałuję. Brak sukcesu wiązał się ze zmianami kadrowymi. Był to czas na kolejną zmianę barw, i tak wylądowałem w KS Chełmek. ”

Co powiesz o tym etapie twojej przygody piłkarskiej?

,,W Chełmku spotkałem kilku miejscowych pasjonatów. To dzięki nim ten klub funkcjonował i dalej funkcjonuje. To porządni ludzie, którzy w każdy trening wkładają całe serce. Pod wodzą trenera Łukasza Jagody graliśmy całkiem dobrą piłkę. Skończyliśmy w środku tabeli. Później przyszedł trener Paweł Sidorowicz i stworzył szerszą kadrę. Poskutkowało to walką o czołowe miejsca. Niestety podczas ostatniego meczu w moim drugim sezonie w Chełmku zablokowałem strzał przeciwnika i łąkotka w kolanie nie wytrzymała. Czekała mnie kolejna operacja. Kiedy złapałem kontuzję mój ówczesny klub odciął się ode mnie i zostałem na lodzie.”

I co było dalej z tobą?

,,Przerwa w grze trwała pół roku. Szczęśliwie spotkałem znajomego trenera Krzysztofa Barcika. On zaproponował pomoc w załatwieniu operacji. Po artroskopii kolana przeszedłem do drużyny prowadzonej przez trenera Barcika czyli do mojego dawnego klubu Przeciszovii. Uważam, że jak na warunki A klasowe trener i zarząd klubu stworzyli bardzo dobre warunki. W klubie panowała świetna atmosfera, chyba aż zbyt dobra (śmiech). Liczyliśmy na to, że powalczymy o wyższe cele. Co z tego, skoro w pewnym momencie bardzo  mało nas trenowało. Chłopaki pracowały na zmiany no i  doszły kontuzje. Ja wtedy miałem ambicje powalczyć o coś, a nie tylko grać w środku tabeli, więc przeszedłem do Astry Spytkowice.”

Co sądzisz o swojej grze?

,,Uważam, że jestem solidnym i ogranym zawodnikiem. Przez lata rozegrałem mnóstwo meczów na różnych szczeblach. Niestety, chyba zabrakło talentu żeby przebić się wyżej.”

Jako zawodnik dość często zmieniasz kluby. Co ma na to wpływ?

,,Od zawsze szukałem wyzwań. Nie szukałem klubów, w których miałem pewne granie. Chciałem grać tylko w dobrych zespołach,  gdzie była rywalizacja i walka o coś więcej. Czasami w klubie się coś sypało np. pojawiały się problemy organizacyjno-finansowe i trzeba było zmienić otoczenie. Czasami na horyzoncie pojawił się lepszy klub. Czasami rezygnowano z moich usług. Pewnych decyzji trochę żałuję. Podsumowując poznałem wielu świetnych ludzi.”

 Z którym trenerem najlepiej ci się pracowało?

,,Miałem wielu trenerów i nie chcę, żeby ktoś poczuł się pominięty. Na pewno trener Wojciech Skrzypek jest świetnym fachowcem. Moim zdaniem jest sprawiedliwym trenerem. To on pokazał mi III ligę. Dobrze wspominam trenerów młodzieżowych. Chodzi mi o Roberta Sulkę czy Tomasza Wróbla. Bardzo cenię jako trenerów i ludzi Grzegorza Pławnego, Tomasza Bernasia czy Krzysztofa Barcika. To są ludzie, którzy w piłce zrobili dużo dobrego i myślę, że nie powiedzieli ostatniego słowa. Nie mógłbym zapomnieć o Wiesławie Świdrze To bardzo dobry trener, świetny człowiek idobry psycholog. Potrafi wyciągnąć z zawodników 110%.”

Z jakim obrońcą grało ci się najlepiej?

,,W Unii Oświęcim w pierwszym sezonie walki o awans mieliśmy młodą ale poukładaną obronę. Dobrze się rozumieliśmy.  Było nas sześciu, więc była pewna rywalizacja. To była jednak zdrowa rywalizacja. Byłem ja, Daniel Kabara, Kamil Pater, Jakub Kocoń, Piotr Wiertel, Konrad Głowacki. Później doszedł  Wiktor Urbańczyk. Jeden za drugiego walczył. Dużo się nauczyłem też od Daniela Cyzio występującego w Astrze. Najlepszym zawodnikiem z jakim grałem jest zdecydowanie Artur Szlęzak. Graliśmy razem w Janinie Libiąż. ’.’

Z którego twojego meczu jesteś najbardziej zadowolony? Który najmilej zapamiętałeś?

,,Dobrze wspominam mecz na szczycie III ligi pomiędzy Garbarnią Kraków a Janiną Libiąż (remis 1:1). Dobrze wspominam też zwycięstwo w IV lidze w meczu Przeciszovii z KS Olkusz.Po okresie słabszych wyników trener Tomasz Bernas wystawił mnie na środku pomocy. Zagrałem jeden z lepszych meczów w życiu. W seniorce rozegrałem wiele dobrych spotkań,miałem dużo dobrych interwencji.  Najmilej wspominam jednak swoją zwycięską bramkę w meczu juniorów Unii Oświęcim w meczu na wyjeździe z krakowską Wisłą. Przeprowadziłem wtedy indywidualną akcję, która dała nam zwycięstwo. Kilku ówczesnych zawodników Wisły zagrało potem w wysokich ligach. Niestety nikomu z naszej drużyny się to nie udało.”

Z którego meczu wspomnienia są najgorsze? O którym wolałbyś zapomnieć a nie możesz?

,,W sporcie pewne porażki długo się przeżywa. Wybierając ten najważniejszy, to wybieram mecz o awans w sezonie 2018/2019. Graliśmy na wyjeździe z Babią Górą Tylko zwycięstwo dawało awans. Był to ostatni mecz sezonu. Na trybunach było ponad tysiąc ludzi. Był doping i świetna atmosfera. Padł remis 1:1. Bardzo żałuję tego, że nie wygraliśmy. W ogóle zawsze mocno przeżywałem porażki a szczególnie swoje błędy. Dopiero po pewnym czasie się uodporniłem. Sukces na boisku decydował czy tydzień był udany czy nie.”

Trenowałeś kiedyś młodzież. Dlaczego teraz tego nie robisz?

,,Trenowałem młodzież przez parę lat. Zacząłem od czasów studenckich. To  było bardzo dobre doświadczenie. Otrzymałem jednak pracę, o którą bardzo się starałem. Jestem przewodnikiem w języku angielskim w Muzeum Auschwitz-Birkenau. Musiałem z czegoś zrezygnować. Zdecydowałem, że póki co, to jeszcze pogram. Trenerką zajmę się później.”

Czy jesteś zadowolony z przebiegu twojej przygody z piłką?

,,Często o tym myślę. Żałuję tego, że na dłużej nie zadomowiłem się w III lidze. Teraz mając doświadczenie pewnie podjąłbym inne wybory. Czasu się cofnąć nie da.”

,,Sukcesem były występy w III lidze, a porażką spora ilość kontuzji Pewnie gdybym miał większą wiedzę w czasie kiedy byłem młodszy, to pewnie wielu kontuzji bym uniknął.’

Gdyby liga jednak ruszyła, to na co stać LKS Gorzów w nowej rundzie?

,,Na spokojną grę w środku tabeli. Myślę, że stać nas na napsucie krwi faworytom w kilku meczach.”

Pracujesz w Muzeum Auschwitz-Birkenau, które mimo zagrożenia dość długo przyjmowało turystów z różnych mocniej zagrożonych państw. Wy jako przewodnicy nie mieliście obaw?

,,Raczej nie. Były wprowadzone pewne zasady , których przestrzegaliśmy. Na szczęście u nikogo pracującego w Muzeum Auschwitz-Birkenau do tej pory nie wystąpiły objawy koronawirusa.”

Czy jest coś o co nie zapytałem, a co chciałbyś dodać?

,,Chciałbym podziękować wszystkim zawodnikom, trenerom, działaczom oraz sędziom jakich spotkałem podczas mojej przygody z piłką. Wielu z nich wniosło coś do mojego życia, sport. Kształtowali mnie, uczyli pokory i tworzyli więzi międzyludzkie. Mam nadzieję, że młodzi zawodnicy również spotkają na swojej drodze tylu dobrych ludzi co ja miałem zaszczyt poznać”.

Najnowsze realizacje wideo