KĘTY. List otwarty w sprawie sportu

Paweł Wodniak  |   Fakty mocno sportowe  |   4 marca 2010 23:14
Udostępnij

Do redakcji Faktów Oświęcim trafił list otwarty Radosława Anioła w sprawie kęckiego sportu. Adresatami są Roman Olejarz, burmistrz gminy Kęty, Józef Skudlarski, przewodniczący rady miejskiej, radni i społeczność miasta i gminy Kęty.

List publikujemy w oryginale.

Szanowni Państwo,

Z wielkim niepokojem przyjmuję obecną sytuację związaną z promocją naszego miasta poprzez sport dzieci i młodzieży. Nie zgadzam się ze stanowiskiem reprezentowanym przez Urząd Miasta i Gminy Kęty w kwestii pomocy przekazywanej klubom sportowym w naszej gminie i zależy mi na rzeczowym rozwiązaniu tego zagadnienia.

Za chwile pewnie podniosą się głosy ze strony Władz Miasta, że przecież przekazaliśmy pieniądze na rozwój dzieci i młodzieży. Samo przekazanie jak to określają działacze sportowi tej „kropli w morzu potrzeb” to za mało. Dlaczego piszę „kropli”? Ponieważ Urząd Miejski nie zdaje sobie chyba sprawy, jakie są nakłady finansowe w dzisiejszych czasach na rozwój tylko i wyłącznie sekcji młodzieżowych.

Nie wystarczy tylko samo przekazanie pieniędzy potrzebne jest też bardzo duże zaangażowanie ze strony Burmistrza, Rady Miejskiej a przede wszystkim osoby odpowiedzialnej za sport w Naszym Urzędzie Miasta i Gminy.
Ze swojej strony mogę podać tylko przykład Kęckiego Klubu Sportowego „HEJNAŁ”.

KKS „HEJNAŁ”, czyli kontynuator tradycji dawnego Towarzystwa Sportowego „Hejnał” to największy i najbardziej rozpoznawalny symbol Naszej Gminy. Przez niespełna 90 lat istnienia klubu, wrósł w miasto, jego historię i charakter. Najstarsze gminne stowarzyszenie sportowe to instytucja, która nieprzerwanie funkcjonuje i przynosi emocje wielu pokoleniom kęczan. Mimo narosłych przez lata przeciwności, klub istnieje i wciąż jest ważną częścią miasta i gminy.

Mijający rok zmusił mnie do głębszej refleksji na temat sytuacji przede wszystkim piłki nożnej w naszym mieście. Jako były już kierownik sekcji piłki nożnej, trener oraz działacz społeczny KKS „HEJNAŁ” w dalszym ciągu nie jestem obojętny na sprawy piłki nożnej w Kętach a co najważniejsze na sprawy dzieci i młodzieży uczęszczającej na treningi sportowe.

Powoli mija pierwszy rok, od czasu jak KKS „HEJNAŁ” odrodził się do działania podobnie jak Feniks z popiołów. To pierwszy rok naszej wspólnej pracy w czasach, gdy pesymistyczne wizje, kreślące obraz polskiej młodzieży wchodzącej do zjednoczonej Europy z krzywymi kręgosłupami i niską sprawnością fizyczną – najgorszą od ponad 20 lat – coraz częściej goszczą na ustach „ważnych osób” nie tylko w programach telewizyjnych czy radiowych, ale i lokalnej społeczności. W czasach, gdy te właśnie społeczności lokalne – po fali zainteresowania działaniami „władzy” – stały się nieczułe i nie widzące tego, co się dzieje.

Rok? Dużo czy mało?

Ktoś może powiedzieć że dużo, inny powie że mało, a jeszcze inni powiedzą że ich to nie obchodzi. Tyle będzie opinii, ile znajdzie się ludzi do ich głoszenia. My możemy powiedzieć, że to dużo tym bardziej, że w tym okresie były wzloty i upadki. Zmagaliśmy się z problemami organizacyjnymi oraz finansowymi.

Zaangażowanie trenerów, odpowiedzialność rodziców, a także ciężka praca dzieci wymusiła zmiany w klubie, które jednak nie dały efektów. I o dziwo to właśnie one – dzieci postawiły nam poprzeczkę na bardzo wysokim poziomie.
To nasze pociechy udowodniły, że nie chcą marnować czasu przed telewizorem czy komputerem. To one pokazały, że nie chcą w swoim życiu próżności i nałogów, a wolą ciężko pracować na treningach, by być lepszymi sportowcami – lepszymi ludźmi w przyszłości.

One w końcu uświadomiły nam, że wolą się bawić, cieszyć lub smucić po rozegranym na powietrzu meczu. A przecież wystarczy im tak niewiele – zaledwie dać im „jakąś” alternatywę. W naszym przypadku taką alternatywą stała się piłka nożna.

Ktoś może się uśmiechnąć, powiedzieć że przecież w piłkę grają wszyscy, że to nic trudnego kopać piłkę. Nic bardziej mylnego. Wbrew pozorom jest to jedna z trudniejszych dyscyplin sportu. To właśnie ona łączy na boisku w zgraną grupę początkowo 7 później 11 piłkarzy. To właśnie ona uczy dzieci, by zapomnieć o swoim „ja” na korzyść drużyny. To ona kształtuje charakter, uczy dyscypliny, współpracy między kolegami, konsekwencji oraz ciężkiej pracy. Przecież w piłce nożnej nie liczy się tylko technika ale i szybkość, spryt, zręczność i czasami „stalowe nerwy”, gdy trzeba wykonać rzut wolny czy karny. To właśnie piłka nożna jest „dobrym nauczycielem” odpowiedzialności nie tylko za siebie, ale i za całą drużynę.

To ona – mimo rywalizacji na boisku i treningu – uczy życia w zespole, bez kłótni i zwad. I właśnie w tej dyscyplinie sportu najbardziej widać, kiedy w szeregach drużyny coś nie „gra” czy nie wychodzi.
Wielka pasja trenerów, zaangażowanie rodziców i ciężka praca dzieci nie tylko na treningach technicznych, ale i tych ogólnorozwojowych pozwala naszym pociechom bez wstydu grać na równi z innymi.

Ale to nie jest jedyny sukces. Jest jeszcze jeden głębszy – ukryty. To my dorośli kształtujemy już teraz przyszłe pokolenia Polaków. To przecież te dzieci, kiedy dorosną będą siłą napędową naszych rodzin i społeczności lokalnych. To przecież ich sprawność fizyczna oraz cechy, które przyswajają w czasie trudów treningów i radości z udanego dryblingu, czy wygranego meczu, są kapitałem na lepsze życie, na lepszą przyszłość.

Wśród nas byli i tacy, którzy nie podołali trudom treningów i odeszli – sami, podkreślamy sami – bo my nikogo nie wyrzucamy i z nikogo nie rezygnujemy. Jednak wielu z tych co odeszli teraz wracają i trenują dalej, bo przecież tu na boisku zostawili swoich kolegów, przyjaciół, swoją pasję. To oni sami przyznają teraz z uśmiechem, że zapatrzeni w innych kolegów, telewizję czy komputer wybrali łatwiejsze życie. I tym bardziej cieszyć się trzeba, że wrócili – pracują teraz na treningach więcej niż inni, by nadrobić stracony czas. To również dzięki ich postawie cieszymy się, że sami zrozumieli co ważne w życiu, a nam miło, że mogliśmy dać im tę alternatywę.

Na efekty ciężkiej pracy nie trzeba długo czekać, wystarczy rok by wyróżniać się na tle klasy w szkole sprawnością fizyczną, za którą w wielu przypadkach przychodzi również poprawa w nauce oraz większa odpowiedzialność za siebie, za swoją przyszłość.

Jednak sama pasja i zaangażowanie nie wystarczy. Bez pomocy rzeczowej czy finansowej dalsze osiągnięcia nie będą możliwe. Tym bardziej liczę na władze lokalne i trzymam za nie kciuki, by podjęli działania zmierzające do poprawy warunków obiektowych i socjalnych ułatwiających uprawianie sportu w Kętach. By w końcu zrozumieli, dopóki jeszcze nie jest za późno, że potrzebne są niezbędne inwestycje, by w sporcie coś można było poprawić, by było lepiej, łatwiej ćwiczyć i trenować dzieciom w Kętach. Obecnie o wszystko trzeba prosić, a raczej wszystko trzeba sobie wywalczyć.

Na szczęście znajdują się osoby, firmy i organizacje, dla których rozwój sportu wśród dzieci nie jest obojętny. Dla których uśmiech i radość pociech jest najważniejsza. Dziękuje im za ich pomoc w ofiarowaniu dzieciom tej alternatywy od komputerów, telewizji czy nałogów.

Nie zmarnujmy talentu tych dzieci – i kształtujmy, dopóki jeszcze możemy, przyszłe pokolenia, których nie będziemy się obawiać w przyszłości prosząc o ciepłą herbatę.
Mam nadzieję, że również Państwo włączycie się w działalność naszego klubu – dla naszego wspólnego dobra.

Ze sportowymi pozdrowieniami,
Radosław Anioł

Najnowsze realizacje wideo