ZATOR. Przysmak z Doliny Karpia na 136 sposobów

Któryś z telewizyjnych kucharzy palnął ostatnio na antenie, że dobrego karpia zjemy tylko wówczas, gdy waży od 1,5 do 2,5 kg. Kłam temu stwierdzeniu zadaje Jerzy Adamek, dyrektor Rybackiego Zakładu Doświadczalnego w Zatorze.
Karp zatorski to wizytówka Doliny Karpia, skupiającej kilka gmin w dwóch powiatach. Panie z siedmiu kół gospodyń i jednego koła gospodarzy wiejskich, działających w gminie Zator, przyrządzają tę rybę na 136 sposobów. We wrześniu tego roku, po trzech latach od rozpoczęcia starań, Komisja Europejska opublikowała w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej wniosek o rejestrację Karpia zatorskiego, jako tzw. Chronionej Nazwy Pochodzenia.
– To dlatego, że nasz karp się czymś wyróżnia. A tym, co wyróżnia karpia zatorskiego jest dwuletni cykl hodowli. To jest karp młody i nigdy nie będzie mieć dwóch i pół kilograma. Należy pamiętać, że ryba im młodsza tym smaczniejsza. I wystarczy, że będzie miała nawet kilo dziesięć, kilo dwadzieścia – tłumaczy Jerzy Adamek.
W latach 80. ubiegłego wieku właśnie ryby ważące 1,2-1,5 kg były najbardziej poszukiwane. Później ktoś orzekł, że karp musi ważyć 1,5 do 2,5 kg i gusta Polaków się zmieniły.
– Karp o wadze dwa i pół kilo nie może urosnąć do tej wielkości w dwa lata, więc nie może być hodowany w systemie zatorskim. Może być to ryba z importu i mieć całkiem inny smak i inną jakość mięsa – dodaje Adamek.
Czesi lubią duże ryby. Olbrzymy, które pochłaniają w Zatorze nadawałyby się tylko do wędzenia.
– A wędzenie to prawdziwa sztuka. Ktoś pomyśli, że wystarczy na chwilę powiesić karpia w wędzaku i za chwile nabierze smaków i kolorów. Tymczasem to powolny proces, który trwa trzy, cztery godziny – mówi Urszula Dąbrowska, szefowa Stowarzyszenia Serce Doliny. – Do kolejnych 135 sposobów przetwarzania karpia wybieramy sztuki od półtora do dwóch kilo.
W powiecie oświęcimskiej i okolicy handlujący rybami często przekonują, że sprzedają karpie zatorskie tylko dlatego, że stawik, w którym je hodują, leży w jednej z gmin Doliny Karpia. Ich hodowla nie ma jednak nic wspólnego z zatorskim cyklem dwuletnim.
Na zdjęciu: Karp zatorski królował podczas zatorskiego bożonarodzeniowego jarmarku karpiowego. Fot. Paweł Wodniak
Najnowsze realizacje wideo
Redakcja portalu zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób, zawierających słowa wulgarne lub nie odnoszących się merytorycznie do tematu artykułu, wpisu, obiektu. Informujemy, że oprogramowanie rejestruje dane osoby komentującej (IP, czas), które na wniosek prokuratury, sądu lub policji mogą zostać przekazane celem ścigania sprawców czynów sprzecznych z prawem.
Więcej informacji w regulaminie komentarzy.
Anonim
Najlepszy karp to kilowy? to jest kroczek. Oczywiście, że można go jeść, tylko ten co to zachwala będzie mi obierał z ości. Druga sprawa, jak obetnę pletwy,ogon ,głowę usunę łuski, to pozostaną mi tylko całuski. Najlepszy karp to 1,50 do 2,50 kg.