Wojenna potyczka w podbrzeszczańskich Budach-Borze sprzed 80 laty

Adam Cyra  |   Fakty  |   4 grudnia 2024 18:08
Udostępnij

3 grudnia 1944 roku w obejściu rodziny Zdrowaków w Budach-Borze koło Brzeszcz doszło do regularnej strzelaniny pomiędzy Niemcami a partyzantami.

Tego dnia w domu Zdrowaków czterech partyzantów z oddziału Armii Krajowej Sosienki. Byli uciekinierami z KL Auschwitz. Zdradzeni przez jednego z esesmanów, z którym prowadzili pertraktacje w sprawie dostarczenia broni, zostali otoczeni przez oddział SS. Jednym z uczestników tej potyczki był Antoni Wykręt (numer obozowy KL Auschwitz 613), który cudem ocalał. Wspominając tragiczny grudniowy dzień 1944 roku w Budach-Borze, warto przypomnieć co wydarzyło się trzy miesiące wcześniej.

9 września uciekło z KL Auschwitz pięciu Polaków. Wśród nich było trzech więźniów z pierwszego transportu polskich więźniów politycznych, który przybył do oświęcimskiego obozu z więzienia w Tarnowie 14 czerwca 1940 roku: Stanisław Maliński (69), Stanisław Furdyna (nr 193) i Antoni Wykręt (nr 613).

Zbiegowie zasilili szeregi oddziału AK Sosienki pod dowództwem porucznika Jana Wawrzyczka i wraz z innymi partyzantami tego oddziału przejmowali dalszych uciekinierów z KL Auschwitz. Zasłynęli z akcji pod Oświęcimiem, które zaskakiwały nie tylko brawurą, lecz również pomysłowością.

Ponad miesiąc później, 18 października 1944 roku Stanisław Furdyna i Antoni Wykręt przebrani w mundury esesmanów zatrzymali furmankę. Wieziono na niej dwóch skutych więźniów, z którymi akcja wcześniej została potajemnie uzgodniona. Nie wiedział tylko o niej, konwojujący ich z obozu macierzystego w Oświęcimiu do podobozu w Budach woźnica esesman.

Po zatrzymaniu furmanki „przebierańcy” jako rzekomi funkcjonariusze obozowego gestapo kazali skutym więźniom zejść z wozu. Zaczęli ich bić i kopać, wymyślając im, że rzekomo od paru godzin są poszukiwani w celu przeprowadzenia dalszego śledztwa.

Konwojent wydał więźniów, prosząc tylko o pokwitowanie ich odbioru. Jego prośba została spełniona. Uwolnionymi w ten sposób więźniami byli Stanisław Zyguła (nr 682), więzień pierwszego transportu tarnowskiego, pochodzący z miejscowości Skopanie na Podkarpaciu i Marian Szayer (nr 17036).

Anna Zdrowak tak wspominała tragiczne wydarzenia w Budach-Borze, które 3 grudnia 1944 roku rozegrały się w jej domu:

„(…) wstąpił do nas przejeżdżający na rowerze esesman Aleks. Ledwo wszedł, zaraz zapytał: „Staszek jest u was” i nie zatrzymując się wszedł do pokoju, w którym spali partyzanci. Ci zaraz się przebudzili i zaczęli rozmawiać z Aleksem, który zaproponował im swoje wstąpienie do grupy (do oddziału AK Sosienki – dop. AC). Aleks odchodząc przyrzekł, że zaraz wróci, udaje się do obozu tylko po broń. Partyzanci nie zdołali jeszcze ochłonąć po tej rozmowie, gdy pod nasz dom zajechało kilka samochodów z esesmanami. Dom otoczyli gęstym pierścieniem i zaczęli ostrzeliwać go ze wszystkich stron. Jeden z esesmanów podszedł pod dom, karabinem podważył drzwi i wszedł do środka. W międzyczasie partyzanci zabrawszy broń wyskoczyli na strych i zaczęli strzelać do esesmanów. Nie wiem, który z partyzantów zabił esesmana znajdującego się w sieni. Kula przeszyła mu głowę, oko i szyję. Umierając zdołał zapytać: „Gdzie oni są?”

Jej córka Zofia Zdrowak-Dętkoś do relacji matki dodała:

„Przebudzeni partyzanci rozpoczęli rozmowę z esesmanem nazywanym Aleksym (…). Partyzanci mieli ochotę go zabić, lecz moja matka sprzeciwiła się temu; Furdyna pozwolił odejść esesmanowi z naszego domu. Za kilkanaście minut po jego odejściu dom nasz został otoczony przez esesmanów, którzy otworzyli ogień. (…) Wzajemne ostrzeliwanie trwało kilka minut”.

W walce zginął Stanisław Furdyna (nr 193) urodzony w 1916 roku w Tuszowie Narodowym koło Mielca, urzędnik, oficer rezerwy Wojska Polskiego.

Anna Zdrowak dokładnie podała w swojej relacji okoliczności jego śmierci i dwóch pozostałych uciekinierów z KL Auschwitz: Gdy partyzanci zużyli wszystką amunicję, zeskoczyli ze strychu i zaczęli uciekać w pola, kryjąc się między sadzonkami młodych drzew. Dwóch partyzantów dosięgły kule esesmanów, Szayer zginął w sadzonkach, a Furdyna w pobliskiej przykopie. Antoni Wykręt i Staszek zwany „Jąkałą” (Stanisław Kwiatkowski – dop. AC) ukryli się w piwnicy mojego domu i jeszcze bronili się. Gdy brakło im nabojów, Staszek zażył truciznę, którą zawsze nosił przy sobie, a Wykręta żywego zabrali esesmani.

Podstępnie otoczeni wraz ze Stanisławem Furdyną śmierć ponieśli: Stanisław Kwiatkowski (nr 12374) – urodzony w 1916 roku w Broku w województwie mazowieckim, w ewidencji obozowej odnotowany jako ślusarz i Marian Szayer (nr 17036), urodzony w 1918 roku w Starym Sączu, student prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

Niemcy Aresztowali całą rodzinę Zdrowaków: Annę Zdrowak, jej męża Jana i dwie córki Zofię i Emilię, lokatora Edmunda Klucznego, urodzonego w 1910 roku w Sosnowcu, który przeżył pobyt w KL Mauthausen, a także wszystkich mężczyzn z sąsiedztwa jako zakładników.

Z wnętrza domu Zdrowaków, wrzucając wcześniej do niego kilka granatów i powodując w nim pożar, esesmani wyciągnęli Antoniego Wykręta (nr 613). urodzonego 1919 roku w Nawojowej koło Nowego Sącza, który był oficerem rezerwy Wojska Polskiego. Uciekiniera z KL Auschwitz wrzucili na ciężarówkę, którą zamierzali go zawieźć z powrotem do obozu na publiczną egzekucję. Schwytany partyzant nie stracił jednak odwagi. Uwolnił ręce z więzów i gdy ciężarówka zmniejszyła prędkość na zakręcie, wyskoczył z niej do przydrożnego rowu. Esesmani otworzyli ogień za uciekającym, ale kierowca ciężarówki, którym był Richard Böck, współpracujący w obozie z więźniami, dodał gazu udając, że ucieka przed strzelaniną spowodowaną partyzancką zasadzką, czym uratował życie Antoniemu Wykrętowi.

Ze złamanym nosem i obojczykiem Wykręt ukrywał się w domu rodziny Niklów w Skidziniu koło Brzeszcz. Uratował się także najmłodszy 10-letni syn Zdrowaków Stanisław, któremu w czasie zamieszania spowodowanego walką udało się ukryć u sąsiadów. Antoni Wykręt po wojnie zmienił nazwisko na Andrzejwski i wyjechał do Kanady. Odszedł na wieczną wartę w 1995 roku.

Po dwóch tygodniach Niemcy zwolnili zakładników z KL Auschwitz, natomiast członków rodziny Zdrowaków i Edmunda Klucznego umieścili – każdą osobę oddzielnie – w areszcie obozowym, czyli bunkrach bloku nr 11. Po jednym z brutalnych przesłuchań Zofia więziona w celi nr 1 sądząc, że będzie stracona, spinką do włosów wydrapała w tynku jednej ze ścian tej celi napis „Zofia Zdrowak 16 lat”.

Opatrzność czuwała jednak nad nią i napis ten nie pozostał po niej ostatnim śladem. W nocy z 16 na 17 stycznia 1945 roku wśród pierwszych kolumn więźniarskich ewakuowanych z obozu, pędzonych pieszo w kierunku Wodzisławia Śląskiego, znajdowali się też więźniowie wyprowadzeni z bloku nr 11.

Anna Zdrowakowa uciekła z córkami z kolumny więźniarskiej na trasie Marszu Śmierci w okolicach Rybnika, natomiast jej mąż Jan zginął potem w KL Mauthausen.

Zofia, starsza z córek Anny Zdrowakowej, kontynuowała po wojnie naukę szkolną. Nie miała jednak łatwego życia, tym bardziej, że w okresie stalinowskim władze szykanowały ją za przynależność do AK i przez dłuższy czas nie mogła znaleźć pracy. Zofia Zdrowak-Dętkoś już jako mężatka oraz matka dwóch synów sprzedała rodzinny dom w Budach i przeniosła się do Brzeszcz, gdzie zmarła 13 lat temu.

Najnowsze realizacje wideo

.
Kalendarium
Reklama
. . . . . . . . . . . . . . .