Uratowali epileptyczkę

Paweł Wodniak  |   Fakty  |   14 grudnia 2017 15:28
Udostępnij

Mocno wyziębioną, chorą na epilepsję kobietę, znaleźli w lesie policjanci z Kęt. Prawdopodobnie uratowali jej życie.

Do Komisariatu Policji w Kętach zadzwoniła wczoraj wieczorem 18-letnia mieszkanka Nowej Wsi. Powiedziała oficerowi dyżurnemu, że jej 35-letnia matka niepostrzeżenie wyszła z domu.

Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że kobieta ma epilepsję, a dodatkowo znajdowała się w fatalnym stanie psychicznym, co skutkowało myślami samobójczymi.

Dyżurny natychmiast skierował do Nowej Wsi kilka patroli. Policjanci rozpoczęli poszukiwania i wyścig z czasem. Zaczęli od przeczesywania pobliskich zarośli, znajdujących się w pobliżu lasu.

Funkcjonariusze z jednego z patroli znaleźli, właśnie w zaroślach leżącą na ziemi skuloną kobietę. Była mocno zziębnięta i niekomunikatywna.

Funkcjonariusze natychmiast wezwali pogotowie ratunkowe i przenieśli 35-latkę do radiowozu. Odnaleziona mieszkanka Nowej Wsi po chwili straciła przytomność i dostała silnego ataku padaczki.

Policjanci udzielili jej pierwszej pomocy. Chora odzyskała przytomność. Kilka minut później była już w karetce, którą ratownicy medyczni przewieźli ją do Szpitala Powiatowego w Oświęcimiu.

Gdyby nie szybka interwencja córki 35-latki, a następnie policjantów, epileptyczka mogłaby nie przeżyć kolejnego ataku, pozostając bez pomocy i będąc na dworze, gdzie panowała temperatura zbliżona do zera.

„Przypominamy, że na terenie każdego powiatu znajduje się wiele instytucji, między innymi, powiatowe centrum pomocy rodzinie, ośrodek interwencji kryzysowej oraz ośrodki pomocy społecznej czy poradnie psychologiczne, których przedstawiciele są gotowi nieść pomoc. Ważne, aby nie pozostawać z problemem samemu. Wystarczy zadzwonić lub przyjść na rozmowę w zamian uzyskując fachową poradę i wsparcie w każdej sytuacji” – apeluje starszy aspirant Małgorzata Jurecka z Komendy Powiatowej Policji w Oświęcimiu.

Najnowsze realizacje wideo

.
Kalendarium
Reklama
. . . . . . . . . . . . . . .