Tłok i ograniczenie odwiedzin na oddziale dziecięcym

Paweł Wodniak  |   Fakty  |   20 lutego 2018 16:23
Udostępnij

Zima to czas, kiedy na oddziale dziecięcym Szpitala Powiatowego w Oświęcimiu pacjentów jest więcej, niż miejsc. Tak jest i tym razem.

Pod koniec stycznia na oddziale liczącym 30 łóżek, lekarze leczyli ponad 40 chorych.

„Zdarzało się, że mieliśmy kolejne przyjęcia, a jeszcze nie zdążyliśmy wypisać pacjentów. Wtedy było ich około 50, część musiało siedzieć na krzesłach” – mówi Bożena Ubik-Wróbel, kierująca oddziałem dziecięcym.

Przepełnienie oddziału to typowe zjawisko w czasie zimy. Nie ma to związku z jakimś jednym wirusem czy schorzeniem. Choroby są zróżnicowane.

„Niegdyś ten tłok zaczynał się w połowie października, a teraz od stycznia. I to się będzie ciągnęło nawet do połowy maja” – przewiduje doktor Ubik-Wróbel, opierając się na doświadczeniach z lat poprzednich.

Na przepełnienie oddziału wpływ mają także rodzice dzieci. Chcą być ze swoimi dziećmi przez cały czas ich pobytu w szpitalu. Większość rozumie brak miejsca i niewygody. Bywają jednak także roszczeniowi opiekunowie, twierdzący, że miejsce leżące przy dziecku im się po prostu należy.

„Nie mam gdzie położyć dzieci, a co dopiero opiekunów. Ja muszę leczyć dzieci, a jak się mamy czy ojcowie ułożą, to dla mnie nie jest takie ważne” – komentuje szefowa oddziału.

Po eskalacji liczebności małych pacjentów pod koniec stycznia, w pierwszych dniach lutego przyszła poprawa. Teraz jednak znów nastąpił wzrost, choć liczba maluchów na oddziale dziecięcym tym razem nie przekroczyła jeszcze 40.

Dyrekcja Szpitala Powiatowego w Oświęcimia zdecydowała też, że aż do odwołania przy jednym dziecku może przebywać wyłącznie jeden opiekun.

Najnowsze realizacje wideo