Ten apel zaważył na jego życiu

Paweł Wodniak  |   Fakty  |   31 lipca 2018 13:42
Udostępnij

77 lat temu, pod koniec lipca 1941 roku, w KL Auschwitz naziści zwołali więźniów na apel, który zaważył na życiu Rajmunda Kolbego – ojca Maksymiliana.

Nie ma dokumentu, który jednoznacznie wskazywałby datę wydarzenia, po którym 10 więźniów trafiło do podziemia Bloku nr 11, by umrzeć śmiercią głodową. Historykom nie udało się tego zrobić także na podstawie relacji świadków.

Apel, pod nieobecność Rudolfa Hőssa, komendanta KL Auschwitz, zwołał Karl Fritzsch, kierownik obozu, po tym, jak okazało się, że jeden z więźniów nie wrócił z pracy „za druty”. Lagerfuehrer miał wybrać w odwecie za ucieczkę 10 więźniów z bloku 14. i skazać ich na śmierć głodową.

Jednym z „wybranych” był Franciszek Gajowniczek, ojciec rodziny, który błagał o darowanie życia. Wówczas franciszkanin ojciec Maksymilian Maria Kolbe, od dwóch miesięcy przebywający w KL Auschwitz, poprosił by mógł zająć miejsce Gajowniczka.

Już za samo wyjście z szeregu Niemcy mogli go zastrzelić, tym razem jednak przystali na prośbę przyszłego świętego. Maksymilian Kolbe wraz z dziewięcioma współwięźniami trafił do celi nr 18 bloku, zwanego Blokiem Śmierci.

Z celi było słychać modlitwy i pieśni. Z czasem te odgłosy jednak słabły, po czym całkiem zanikły. Więźniowie funkcyjni wynosili zwłoki kolejnych zmarłych osób. Ojciec Kolbe przeżył do 14 sierpnia. Tego dnia oprawcy dobili go zastrzykiem z kwasu karbolowego.

17 października 1971 roku papież Paweł VI ogłosił ojca Kolbego błogosławionym. 10 października 1982 roku ojciec święty Jan Paweł II włączył go w poczet świętych Kościoła katolickiego.

Franciszek Gajowniczek przeżył wojnę i zmarł w 1995 roku w wieku 93 lat. 53 lata otrzymał w darze od świętego franciszkanina.

 

Akt zgonu Rajmunda Kolbego. Fot. Muzeum Auschwitz