Sportowiec musi znać umiar podczas świąt

Paweł Wodniak  |   Fakty  |   26 marca 2016 17:59
Udostępnij

O Wielkanocy i wyrzeczeniach w czasie świąt, wynikających z bycia sportowcem z Natalią Lewandowską, pływaczką z Gimnazjum Mistrzostwa Sportowego w Powiatowym Zespole Szkół nr 2 w Oświęcimiu rozmawia Jakub Konior ze szkolnego koła medialnego.

Jak godzisz obecność w domu rodzinnym podczas Świąt Wielkanocnych z treningami na basenie?

– Gdy nadchodzą święta, wracam do domu i zawieszam treningi. W tym czasie skupiam się tylko na swojej rodzinie i nie myślę o codziennych zajęciach na basenie.

Utrzymanie odpowiedniej formy to dla pływaka kluczowy problem. Jakich przyjemności świątecznych musisz sobie odmówić?

–  Staram się nie jeść dużo tłustych rzeczy, takich jak żurek, czy kiełbasa. Nie żałuję sobie jednak wyjątkowej potrawy, jaką jest babciny tatar, z roku na rok coraz lepszy.

Te wyrzeczenia wymagają silnej woli?

– Tak, ponieważ zdaje sobie sprawę, że jako pływaczka muszę utrzymać odpowiednią wagę.

Ale możesz sobie pozwolić choć na odrobinę świątecznego mazurka?

– Myślę, że coroczna degustacja pieczonego w domu mazurka stała się dla mnie tradycją, dlatego nie potrafię odmówić sobie choćby małego kawałka. Najważniejsze, by znać umiar i wiedzieć, na co można sobie pozwolić.

Pomagasz w przygotowaniach do Świąt Wielkanocnych?

– Moja mama lubi mieć wszystko wcześniej gotowe i nigdy nie robi niczego na ostatnią chwilę, więc mój udział w przygotowaniach nie jest zbyt duży. Ale zwykle chcę mieć swój udział, choćby ten symboliczny.

Czy wspólne śniadanie wielkanocne spędzone z najbliższymi jest w stanie zrekompensować trud codziennych treningów?

– Niewątpliwie tak. Ze względu na to, że jestem sportowcem, spędzam w domu tylko weekendy. Każda chwila z moimi najbliższymi jest dla mnie bardzo cenna, bo pozwala zapomnieć o codziennych problemach. Wszystko co dobre, szybko się jednak kończy. Powrót do obowiązków i treningów bywa nieraz bardzo trudny, ale wtedy pocieszam się, że za rok znów będą święta. Każdorazowy pobyt w domu natomiast sprawia, że do swoich codziennych spraw powracam z naładowanymi akumulatorami, dlatego mogę stawiać czoła nowym wyzwaniom.

To prawda, że na Śląsku, skąd pochodzisz, kolor pisanek ma  swoje symboliczne znaczenie?

– Tak, kolor czerwony symbolizuje miłość, a zielony nadzieję.

Jaki jest twój stosunek do tradycyjnego śmigusa dyngusa?

– Jeżeli dopisuje pogoda, co roku oblewamy się z rodzeństwem w ogródku, świetnie się przy tym bawiąc.