polecamy
Oświęcimskie Wieści z ratusza – FILM
Uczestnicy obchodów w drodze pod ścianę śmierci na dziedzińcu bloku 11. Fot. Łukasz Lipiński
14 czerwca 1940 roku jest datą uznawaną za początek funkcjonowania niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz. Od wielu lat 14 czerwca to także Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Niemieckich Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych i Obozów Zagłady.
Wśród więźniów pierwszego transportu byli żołnierze kampanii wrześniowej, członkowie podziemnych organizacji niepodległościowych, gimnazjaliści i studenci oraz niewielka grupa polskich Żydów. Otrzymali numery od 31 do 758.
Podczas uroczystości wicepremier Piotr Gliński, minister kultury i dziedzictwa narodowego, swoje wystąpienie zaczął od cytatu z rtm. Witolda Pileckiego:
„Znalazłem się, tak jak zresztą wszyscy nowo przybywający do Oświęcimia, w warunkach, które uderzyły we wszystkie moje dotychczasowe pojęcia. W ciągu paru dni czułem się oszołomiony i jakby przerzucony na inną planetę. Byłem świadkiem makabrycznych obrazków, wobec których zupełnie zbladło piekło Dantego”.
„Obóz, który urządzono dla eksterminacji obywateli polskich, w krótkim czasie został też włączony w niemiecki plan tak zwanego „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”, czyli masowego mordu europejskich Żydów, i stał się światowym symbolem męczeństwa wielu narodów. Ogrom cierpienia, udręk, tortur fizycznych i krzywd zadanych ludzkiej duszy w tym miejscu przekracza możliwości ujęcia ich słowami” – powiedział wicepremier Gliński.
Piotr M. A. Cywiński, dyrektor Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau stwierdził, że trudno dziś sobie wyobrazić dramaturgię tego pierwszego transportu, który z Tarnowa nie wyjeżdżał do Auschwitz, a w nieznane.
„To mogły być roboty, inne więzienie, obozy stworzone przed wojną na terenie Niemiec, to mogła być tzw. rozwałka. Nie widzieli zupełnie. Wyjechało 729 osób, jeden człowiek uciekł, biegł w kierunku lasu, padły strzały, do dziś nie wiemy, czy dobiegł, czy nie. Prawdopodobnie pierwsza ofiara KL Auschwitz, jeszcze przed przyjazdem docelowym. Dojechali do Krakowa i zastanawiali się, czy jadą bardziej w kierunku Generalnego Gubernatorstwa, czy bardziej w kierunku Śląska i na peronach usłyszeli, że właśnie padł Paryż. Potem okazała się cała reszta. Zostali skierowani tutaj” – mówił Piotr Cywiński.