Napisali swoje nazwiska na Bramie Śmierci. Proces Portugalczyków

Paweł Wodniak  |   Fakty  |   6 lutego 2017 18:20
Udostępnij

Prokurator chce roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata dla dwóch młodych Portugalczyków, którzy są oskarżeni o niszczenie mienia o szczególnym znaczeniu dla kultury. Nastolatkowie podpisali się na Bramie Śmierci.

17-latkowie Joao Miguel i Rui Manuel przybyli z Portugalii do Polski na Światowe Dni Młodzieży. 28 lipca ubiegłego roku wraz z grupą swoich rodaków przyjechali zwiedzić były niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny i zagłady Auschwitz-Birkenau.

To, co nastoletni obcokrajowcy zrobili przy wejściu do Miejsca Pamięci Auschwitz II – Birkenau, wywołało lawinę zdarzeń, której z pewnością się nie spodziewali. Dzisiaj sprawa trafiła na wokandę Sądu Rejonowego w Oświęcimiu.

Joao i Rui postanowili zaznaczyć swoją obecność w Miejscu Pamięci i na cegłach budynku, w którym znajduje się Brama Śmierci, napisali swoje imiona, nazwiska, datę i kraj pochodzenia. Nie umknęło to jednak uwadze funkcjonariusza Straży Muzealnej.

– Widziałem, jak dwóch mężczyzn rysowało po murze. Jeden wyraźnie podpisał się imieniem, nazwiskiem i krajem pochodzenia. Powiadomiłem o tym swojego przełożonego – opisywał przed sądem strażnik muzealny.

Sprawą zajęła się policja. Na miejsce wezwano dyplomowanego konserwatora, by ocenił, czy doszło do uszkodzenia Bramy Śmierci, która ma szczególne znaczenie historyczne, ale też symboliczne i emocjonalne.

– Miałem stwierdzić czy Brama uległa uszkodzeniu. Napis wykonany przez Rui był bardzo widoczny. Dość mocne zarysowania cegły zostały wykonane jakimś ostrym narzędziem – stwierdził na rozprawie konserwator. Jednocześnie przyznał, że na drugiej cegle zarysowania były dużo mniej widoczne.

Mecenas Marcin Surowiec, obrońca oskarżonych, nieobecnych na rozprawie, pytał świadka, z jakiej odległości widać napisy.

– Napis wykonany przez pana Rui jest widoczny z odległości około dwóch metrów. Na skutek zarysu uwidocznił się pomarańczowy kolor cegły. Co do drugiego, trzeba podejść bardzo blisko, by go zobaczyć – odpowiedział świadek.

– Czy jest możliwe usunięcie zarysowań? – dopytywał mecenas Surowiec.

Specjalista od konserwacji w pierwszym przypadku widział możliwość wypełnienia zarysowań. Receptą na naprawę drugiej cegły miałoby być jej wypolerowanie.

– Ono jest jednak problematyczne, gdyż mogłoby dojść do naruszenia zabytkowego charakteru cegły – ocenił konserwator.

Koszt wypełnienia zarysowań specjalista podał w widełkach od 300 do 1.000 złotych.

– A w przypadku drugiego napisu? – dopytywał sędzia Konrad Gwoździewicz.

– Lepiej tego nie ruszać – odpowiedział świadek.

Oskarżeni po usłyszeniu zarzutów latem 2016 roku chcieli dobrowolnie poddać się karze – po roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata i dozór kuratora sądowego. Jednak z przyczyn formalnych do dobrowolnego poddania się karze nie doszło. Dlatego też Joao Miguel i Rui Manuel czekała rozprawa, która odbyła się dzisiaj.

Prokurator Lucyna Lachendro zażądała dla oskarżonych kary po roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata, dozór kuratora sądowego i podanie wyroku do publicznej wiadomości na tablicy ogłoszeń Sądu Rejonowego w Oświęcimiu przez pół roku.

Ponadto radca prawny Maria Bies-Matonóg, oskarżyciel posiłkowy i pełnomocnik Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau zawnioskowała, by oskarżeni w ramach kary musieli wpłacić po tysiącu złotych nawiązki na rzecz Fundacji Auschwitz-Birkenau.

– Oni wyrządzili szkodę i mają obowiązek ją naprawić – powiedziała i wręczyła sądowi wyciąg z Krajowego Rejestru Sądowego, w którym zarejestrowana jest fundacja.

Sędzia Gwoździewicz jeszcze na początku rozprawy odczytał wyjaśnienia oskarżonych, złożone po popełnieniu przestępstwa przed policjantami oraz przed prokuratorem. Młodzi mężczyźni podczas obu przesłuchań przyznali się do winy i wyrazili skruchę.

Jednocześnie Joao i Rui wyjaśniali, że widzieli wiele innych napisów na cegłach i uznali wówczas, że tak wolno.

– Nie wiedziałem, że to jest zabronione – powiedział Joao. – To co zrobiłem, było głupotą. Czuję wstyd z tego powodu.

Jednocześnie Portugalczyk zaznacza, że nie chciał nikogo obrazić, a zwłaszcza pamięci o pomordowanych w obozie Auschwitz-Birkenau i byłych więźniów, którzy przeżyli obóz.

– Wyryłem to kamieniem. Ochroniarz zwrócił mi uwagę. Przeprosiłem go. Wtedy zrozumiałem, że to może zakłócić powagę tego miejsca – stwierdził z kolei Rui.

Mecenas Marcin Surowiec wniósł o uniewinnienie oskarżonych. Argumentował, że w przypadku Rui, zdaniem konserwatora, wartość naprawienia szkody może być niższa niż 500 złotych.

– W drugim przypadku nie widać tego napisu, jeśli się go nie wskaże. Istnieje czy to tylko sugestia? – pytał retorycznie obrońca. Wyraził też wątpliwości co do stwierdzenia prokuratury, że jego klienci działali „wspólnie i w porozumieniu”. Wniósł, jak stwierdził, z ostrożności procesowej, o niezasądzanie nawiązki na rzecz podmiotu trzeciego.

Sędzia Konrad Gwoździewicz stwierdził, że na analizę argumentów oskarżenia oraz obrony i wydanie wyroku potrzebuje kilka dni.

Za niszczenie dobra o szczególnym znaczeniu dla kultury grozi kara od roku do 10 lat pozbawienia wolności.

Najnowsze realizacje wideo